Ewa Kopacz jako terrorystka. Była premier przegrała proces ws. okładki "wSieci"

Ewa Kopacz przegrała w czwartek nieprawomocnie proces cywilny wytoczony za ubiegłoroczną okładkę "wSieci", która przedstawiała ówczesną premier jako islamską terrorystkę. To był głos w debacie publicznej i swoista karykatura polityki rządu - uznał sąd.

2016-06-30, 14:42

Ewa Kopacz jako terrorystka. Była premier przegrała proces ws. okładki "wSieci"
Ewa Kopacz. Foto: Platforma Obywatelska

Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił pozew byłej premier o ochronę dóbr osobistych wobec Jacka Karnowskiego, redaktora naczelnego "wSieci" oraz wydawcy tego tygodnika. Mocą wyroku Ewa Kopacz ma zwrócić pozwanym w sumie 5,4 tys. zł kosztów procesu.

Wyrok jest nieprawomocny. Adwokatka powódki mec. Joanna Piątkowska w rozmowie z mediami wyraziła zaskoczenie orzeczeniem i powiedziała, że o ewentualnej apelacji zdecyduje sama Kopacz.

- Wygrała wolność słowa. Po tym wyroku każdy polityk, niezależnie od opcji, sto razy zastanowi się, zanim wytoczy proces mediom - skomentował adwokat pozwanych mec. Dariusz Pluta.

"Ewa Kopacz urządzi nam piekło"

We wrześniu ubiegłego roku fotomontaż na okładce "wSieci" przedstawił ówczesną premier jako islamską terrorystkę w burce i z materiałami wybuchowymi. Podpis brzmiał: "Ewa Kopacz urządzi nam piekło na rozkaz Berlina". Była to ilustracja materiałów o kwestii uchodźców.

Była premier pozwała "wSieci", żądając by sąd nakazał pozwanym przeprosiny na okładce tygodnika i wpłatę 30 tys. zł na cel społeczny.

Zdaniem prawniczki powódki, mec. Elżbiety Kosińskiej-Kozak, doszło do naruszenia takich dóbr osobistych powódki jak cześć, dobre imię, godność i wizerunek.

Według pozwu jej wizerunku użyto ponadto w zakresie przekraczającym ustalony użytek wynikający z prawa autorskiego, a publikacja wykroczyła poza dopuszczalną karykaturę czy satyrę.

Strona pozwana wnosiła o oddalenie powództwa.

Mec. Pluta podkreślał, że okładka ukazała się podczas debaty publicznej w sprawie przyjmowania przez Polskę uchodźców i w czasie kampanii wyborczej.

- Wolności wypowiedzi nie można wykorzystywać do obrażania ludzi: na tym polega ten proces - replikowała mec. Kosińska-Kozak. - Karykatura ma przedstawiać prawdziwe fakty, a pani premier nie jest islamską terrorystką - zaznaczyła.

REKLAMA

- Karykatura to przenośnia. Może być czasem niesmaczna, ale sąd nie zajmuje się smakiem - oświadczył mec. Pluta. - Władza, która ściga błaznów, kończy marnie - powiedział.

"Na większą ochronę zasługuje wolność słowa"

W czwartek sąd uznał, że nie doszło do naruszenia dóbr osobistych powódki.

- Mamy tu do czynienia z kolizją dwóch wartości: wolności słowa i dóbr osobistych. Na większą ochronę zasługuje wolność słowa - wskazała sędzia Marzena Wyrembak-Gastoł w uzasadnieniu wyroku.

Sędzia dodała, że publikacja była głosem w ożywionej debacie publicznej, która dotyczyła przyjmowania uchodźców - w tym i negatywnych tego aspektów.

- Redakcja "wSieci" była przeciwna przyjmowaniu określonych kwot uchodźców przez państwa Unii Europejskiej, czemu dała wyraz w artykule. Były tam też treści o niebezpieczeństwach związanych z przyjmowaniem uchodźców - wyjaśniła sędzia.

- W tym kontekście należy uznać, że okładka była swoistą karykaturą polityki prowadzonej przez rząd - wskazała Wyrembak-Gastoł.

Wytłumaczyła, że o naruszeniu dóbr można byłoby mówić, gdyby okładka z komentarzem były oderwane od debaty publicznej oraz publicznej funkcji powódki.

Sąd uznał także, że nie doszło do naruszenia prawa do wizerunku i praw autorskich. Powołując się na Sąd Najwyższy sędzia zaznaczyła, że nie narusza tego wizerunek użyty jako element kompozycji okładki czasopisma.

Podkreśliła, że okładka przedstawiała osobę publicznie znaną w związku z jej działalnością publiczną.

Sędzia - powołując się także na orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Starsburgu - powiedziała, że osoba publiczna musi się liczyć z krytyką, w tym i "z często niesprawiedliwym osądem". - Sąd nie może pełnić roli swoistego cenzora - oświadczyła Wyrembak-Gastoł.

"Kaczewara" i "Antoni PiS Laden"

Wcześniej przed sądem mec. Pluta powoływał się m.in. na opinię Rady Etyki Mediów, która uznała kilka lat temu, że okładka "Newsweeka" z Antonim Macierewiczem jako talibem nie naruszała prawa.

REKLAMA

Prezentował też okładkę "The New Yorkera", gdzie jako terroryści byli pokazani prezydent Barack Obama z żoną.

Mec. Pluta nawiązał również do manifestacji Komitetu Obrony Demokracji (z udziałem Kopacz), gdzie polityków PiS pokazywano na niesionych zdjęciach jako terrorystów, z podpisami typu "Kaczewara" czy "Antoni PiS Laden".

Według mec. Kosińskiej-Kozak nie można tego porównywać z inkryminowaną okładką, bo na dziennikarzach ciąży ustawowy obowiązek szczególnej staranności, a na manifestantach nie.

PAP, kk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej