Liga Światowa: biało-czerwoni znowu pokazali charakter. Wygrali pięciosetowy horror z Francją
Polacy pokonali Francję 3:2 (21:25, 17:25, 25:17, 28:26, 15:12) w swoim pierwszym meczu rozgrywanego w Krakowie turnieju Final Six Ligi Światowej. W czwartek ich rywalem będą Serbowie.
2016-07-13, 22:59
Trener Polaków Stephane Antiga mówił, że turniej Final Six to czas na krystalizację podstawowego ustawienia, które ma funkcjonować podczas sierpniowych igrzysk olimpijskich. Dlatego nieco mogło dziwić, że mecz od początku w roli atakującego zaczął Dawid Konarski, a nie Bartosz Kurek, ale okazało się, że Francuz miał rację. „Konar” nie miał problemów z kończeniem piłek.
Rodacy naszego duetu trenerskiego to ostatnio bardzo niewygodny rywal dla biało-czerwonych. W Lidze Światowej przegrali z nimi pięć ostatnich spotkań. Wygrali za to w maju w interkontynentalnym turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich, choć przegrywali już 0:2.
Polacy zaczęli jednak bardzo dobrze, nic nie robili sobie z tego, że po drugiej stronie siatki grał najlepszy rozgrywający i libero świata oraz nieprzewidywalny Earvin Ngapeth. Kidy na tablicy wyników widniał rezultat 18-14 wydawało się, że nic złego nie może się już nam stać. Niestety, wtedy nastąpił niezrozumiały przestój w grze. Seria punktowa 3-11 sprawiła, że to „Trójkolorowi” cieszyli się z wygrania seta.
W drugiej odsłonie walki już nie było. Francuzi dominowali w każdym elemencie i w efekcie łatwo wygrali do 17.
REKLAMA
Wtedy Antiga postanowił coś zmienić. W miejsce Piotra Nowakowskiego na środku siatki pojawił się Mateusz Bieniek, a na przyjęciu Michała Kubiaka zmienił Mateusz Mika. I okazało się to strzałem w „10”.
Kogo skreśli Antiga?
Już na początku trzeciej partii Bieniek „uruchomił” swoją zagrywkę i praktycznie w pojedynkę rozstrzelał rywali. Na pierwszej przerwie technicznej Polska prowadziła 8-2, a na drugiej przewaga była jeszcze większa. Tym razem to my zrewanżowaliśmy się wynikiem 25-17.
Czwarty set to z kolei popis Miki. Kończył niemal wszystkie piłki. Nie robiło mu różnicy, czy „plasuje”, atakuje po prostej, czy po skosie. Nieoceniony był też Rafał Buszek, który w sytuacyjnych piłkach na siatce zachowywał sporo zimnej krwi, a zagranie „blok-aut” miał opracowane do perfekcji. Francja aż tyle atutów nie miała i przegrała na przewagi.
O końcowym triumfie decydował więc tie-break. A tam mieliśmy do czynienia z prawdziwym kalejdoskopem. Dwa pierwsze punkty zdobyli „Trójkolorowi” i trzeba było gonić. Ta sztuka się udała. Niestety przy stanie 10-7 straciliśmy cztery punkty z rzędu… Wtedy do gry włączył się nieomylny Karol Kłos. Najpierw wbił efektownego „gwoździa”, a w kolejnej akcji dołożył blok. Pierwszą piłkę meczową rywale jeszcze obronili, ale wygraną atakiem z lewego skrzydła zapewnił Buszek.
REKLAMA
W czwartek poznamy skład drużyny na igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro. Przepisy w Lidze Światowej pozwalają zgłosić czternastu zawodników, do Brazylii pojedzie tylko dwunastu. Antiga zapewne nie zabierze do Rio jednego libero (będzie to Damian Wojtaszek) oraz prawdopodobnie skreśli jednego środkowego. W środę na tej pozycji na parkiecie widzieliśmy Kłosa, Bieńka i Nowakowskiego. Nawet chwili nie zagrał Marcin Możdżonek...
Polska: Piotr Nowakowski, Dawid Konarski, Karol Kłos, Grzegorz Łomacz, Michał Kubiak, Rafał Buszek i Paweł Zatorski (libero) oraz Bartosz Kurek, Fabian Drzyzga, Mateusz Mika, Mateusz Bieniek
Francja: Antonin Rouzier, Benjamin Toniutti, Earvin Ngapeth, Kevin Le Roux, Nicolas Le Goff, Nicolas Marechal i Jenia Grebennikov (libero) oraz Trevor Clevenot, Pierre Pujol, Thibault Rossard
bor
REKLAMA
REKLAMA