US Open: Jerzy Janowicz nie sprawił sensacji, ale pokazał Djokoviciowi, że jest nieprzewidywalny
Polski tenisista w meczu 1. rundy wielkoszlemowego US Open przegrał z broniącym tytułu liderem rankingu ATP Serbem Novakiem Djokovicem 3:6, 7:5, 2:6, 1:6.
2016-08-30, 08:56
Kibice, którzy chcieli obejrzeć pierwszy w karierze pojedynek łodzianina z utytułowanym Serbem musieli się uzbroić w cierpliwość. Spotkanie na wypełnionym niemal po brzegi korcie centralnym poprzedziła ceremonia otwarcia imprezy i zawodnicy wyszli na kort dopiero o godz. 2.20 czasu polskiego.
Polak w pierwszych dwóch setach próbował wynagrodzić swoim sympatykom zarwanie nocy. Starał się zaskakiwać faworyzowanego rywala skrótami i początkowo przynosiło to efekt. Główną bronią 25-letniego zawodnika był jednak potężny serwis oraz skuteczny i precyzyjny forhend. To te elementy pozwoliły mu w drugim secie wyjść obroną ręką mimo że przegrywał 15:40. Djoković daleki był od swojej najwyższej formy. Przy stanie 2:2 po podwójnym błędzie podarował łodzianinowi "break pointa". Przy drugiej okazji na przełamanie Polaka do Serba uśmiechnęło się szczęście - piłka po jego uderzeniu zahaczyła o siatkę i przeszła tuż za nią na drugą stronę. Serb przebudził się wówczas i objął prowadzenie.
Schodząc na przerwę z kortu, skorzystał z przerwy medycznej. Narzekał ostatnio na kłopoty z nadgarstkiem, ale fizjoterapeuta bardziej zajmował się jego łokciem i ramieniem. Po powrocie do gry łodzian popisał się skutecznym lobem, ale to było za mało - tenisista z Belgradu wykorzystał trzecią okazję na "breaka", po czym szybko podwyższył przewagę na 5:2. Polak dzięki serwisowi pozostał w grze. W dziewiątym gemie stanął przed szansą na przedłużenie swoich szans w tej partii. Po autowym zagraniu rywala prowadził 40:15. Djoković zachował jednak nerwy na wodzy i zakończył tę odsłonę.
W kolejnej Janowicz dobre serwisy przeplatał podwójnymi błędami. Wciąż jednak punkty przynosiły mu skróty i zagrania forhendem. Za udane akcje brawami z trybun nagradzał go m.in. kapitan reprezentacji Polski w Pucharze Davisa Radosław Szymanik. Kibice nagrodzili go owacją, gdy w czwarty gemie doszedł do dobrego zagrania i przebił piłkę właściwie już spoza kortu. Ku uciesze spragnionej emocji publiczności miał wówczas trzy szanse na przełamanie, ale za każdym razem górą był dobrze serwujący Serb. To, co wówczas mu się nie udało, zrealizował przy stanie 3:2. Po raz kolejny prowadził 40:15. O ile siedem poprzednich "break pointów" zmarnował, to tym razem po zagraniu w siatkę Djokovica mógł wydać z siebie zwycięski okrzyk.
Nie cieszył się jednak długo - zmobilizowany lider światowej listy zapisał na swoim koncie dwa następne gemy, nie tracąc przy tym punktu. Przed kontynuacją tej serii uratował Polaka serwis i po raz kolejny dobry forhend. Dzięki temu wybronił się przy stanie 4:4 (15:40) i 5:5 (0:40). Dobrze też poruszał się po korcie.
Zawodnik z Bałkanów w końcówka zanotował słabszym moment. Po jego podwójnym błędzie łodzianin miał piłkę setową. W kolejnej akcji posłał piłkę na aut. Janowicz wzniósł ręce w górę, a kibice na trybunach cieszyli się, że spotkanie nie zakończy się szybko w trzech odsłonach.
Druga część pojedynku, mimo że obrońca tytułu nadal popełniał sporo błędów, miała już jednostronny przebieg. Gdy Serb zapisał na swoim koncie dwa pierwsze gemy Polak zaczął okazywać zdenerwowanie i komentować na głos rozwój wydarzeń. Zaczęła go zawodzić pewna dotychczas broń - forhendowe zagrania coraz częściej lądowały na aucie. Prowadzenie Djokovica systematycznie się powiększało.
Niemal identyczny przebieg miała czwarta partia. Przy stanie 2:0 na twarzy wyraźnie spiętego Serba pojawił się po raz pierwszy w tym meczu delikatny uśmiech. W dalszej części spotkania jeszcze przeżywał trudne chwile - po trzecim gemie, w którym znów zaliczył proste błędy, usiadł obok kortu, zakrywając głowę ręcznikiem. Janowicz nie był w stanie już mu się przeciwstawić i dwóch ostatnich setach wygrał łącznie tylko trzy gemy.
Broniący w Nowym Jorku tytułu Djoković przyznał po meczu, że w niektórych fragmentach spotkanie nie było dobre w jego wykonaniu, ale starał się też docenić rywala.
- Tutejsze wieczorne sesje są najlepsze na świecie. Jerzy to tenisista nieprzewidywalny... Drugi set nie był dobry w moim wykonaniu, ale całościowo uważam, że był to przyzwoity występ - podsumował Djoković.
Po meczu Serb był w wyśmienitym nastroju. Starał się rozbawić publiczność, której podziękował za to, że wytrwała do końca spotkania i dał próbkę swoich umiejętności wokalnych i tanecznych, naśladując Phila Collinsa, który wystąpił podczas poprzedzającej mecz Serba z Janowiczem ceremonii otwarcia turnieju.
25-letni Polak wrócił do rywalizacji - po półrocznej przerwie - dopiero pod koniec lipca. Od jesieni zmagał się z kłopotami zdrowotnymi. W efekcie spadł na 247. miejsce na liście ATP. Zawodnik z Bałkanów w ostatnich tygodniach też nie miał dobrej passy - odpadł w 3. rundzie Wimbledonu, a w turnieju olimpijskim w Rio de Janeiro przegrał mecz otwarcia. Z występu w Cincinnati zrezygnował, tłumacząc to bólem nadgarstka.
W Nowym Jorku Janowicz próbował swoich sił po raz ósmy. Najlepiej poszło mu dwa lata temu, gdy dostał się do drugiej rundy. W latach 2012-13 i w ubiegłym roku przegrał w pierwszej. W latach 2009-11 zaś nie przeszedł kwalifikacji. Djoković ma w dorobku 12 tytułów wielkoszlemowych. Na Flushing Meadows triumfował dwukrotnie - pięć lat temu i w poprzednim sezonie.
W poniedziałek mecz otwarcia w singlu przegrała Magda Linette. W nocy z wtorku na środę z kolei do rywalizacji przystąpi rozstawiona z "czwórką" Agnieszka Radwańska.
Wyniki poniedziałkowych meczów 1. rundy w turnieju mężczyzn wielkoszlemowego US Open:
Novak Djoković (Serbia, 1) - Jerzy Janowicz (Polska) 6:3, 5:7, 6:2, 6:1
Milos Raonic (Kanada, 5) - Dustin Brown (Niemcy) 7:5, 6:3, 6:4
Benoit Paire (Francja, 32) - Dusan Lajovic (Serbia) 6:2, 2:6, 3:6, 7:5, 6:1
John Isner (USA, 20) - Frances Tiafoe (USA) 3:6, 4:6, 7:6 (7-5), 6:2, 7:6 (7-3)
Vasek Pospisil (Kanada) - Jozef Kovalik (Słowacja) 6:1, 6:3, 6:3
Marcos Baghdatis (Cypr) - Facundo Bagnis (Argentyna) 6:4, 6:2, 1:1 i krecz Bagnisa
Rafael Nadal (Hiszpania, 4) - Denis Istomin (Uzbekistan) 6:1, 6:4, 6:2
Gael Monfils (Francja, 10) - Gilles Mueller (Luksemburg) 6:4, 6:2, 7:6 (7-5)
Andreas Seppi (Włochy) - Stephane Robert (Francja) 6:2, 3:6, 6:4, 6:3
Steve Darcis (Belgia) - Jordan Thompson (Australia) 5:7, 3:6, 7:6 (7-5), 6:4, 7:5
Nicolas Almagro (Hiszpania) - Marton Fucsovics (Węgry) 6:1, 6:4, 7:6 (9-7)
Albert Ramos (Hiszpania, 31) - Julien Benneteau (Francja) 3:6, 6:3, 6:3, 2:6, 6:1
Serhij Stachowski (Ukraina) - Gastao Elias (Portugalia) 6:1, 3:6, 2:6, 6:3, 7:6 (7-4)
Ernesto Escobedo (USA) - Lukas Lacko (Słowacja) 6:4, 4:6, 4:6, 6:3 i krecz Lacko
Andriej Kuzniecow (Rosja) - Thomaz Bellucci (Brazylia) 6:4, 3:6, 6:1, 7:6 (8-6)
Marin Cilic (Chorwacja, 7) - Rogerio Dutra Silva (Brazylia) 6:4, 7:5, 6:1
Guido Pella (Argentyna) - Bjorn Fratangelo (USA) 6:3, 6:4, 6:4
Michaił Jużny (Rosja) - Martin Kliżan (Słowacja, 28) 6:2, 6:1, 6:1
Kyle Edmund (W.Brytania) - Richard Gasquet (Francja, 13) 6:2, 6:2, 6:3
Jiri Vesely (Czechy) - Saketh Myneni (Indie) 7:6 (7-5), 4:6, 2:6, 6:2, 7:5
Roberto Bautista (Hiszpania, 15) - Guillermo Garcia-Lopez (Hiszpania) 7:5, 6:1, 6:7 (5-7), 7:6 (7-3)
James Duckworth (Australia) - Robin Haase (Holandia) 4:6, 7:5, 6:3, 4:6, 6:3
Jack Sock (USA, 26) - Taylor Fritz (USA) 7:6 (7-3), 7:5, 3:6, 1:6, 6:4
Ryan Harrison (USA) - Adrian Mannarino (Francja) 6:4, 7:6 (7-5), 6:3
Lucas Pouille (Francja, 24) - Michaił Kukuszkin (Kazachstan) 3:6, 6:2, 6:4, 6:2
Jo-Wilfried Tsonga (Francja, 9) - Guido Andreozzi (Argentyna) 6:3, 6:4, 6:4
Mischa Zverev (Niemcy) - Pierre-Hugues Herbert (Francja) 6:4, 7:6 (8-6), 4:6, 6:0
Pablo Cuevas (Urugwaj, 18) - Dudi Sela (Izrael) 6:3, 6:2, 0:6, 5:7, 6:3
Jan Satral (Czechy) - Mackenzie McDonald (USA) 4:6, 3:6, 6:3, 6:2, 6:2
Federico Delbonis (Argentyna) - Brian Baker (USA) 3:6, 6:7 (6-8), 6:4, 6:2, 6:2
Kevin Anderson (RPA, 23) - Yoshihito Nishioka (Japonia) 6:3, 7:5, 6:4
Marco Chiudinelli (Szwajcaria) - Guilherme Clezar (Brazylia) 2:6, 7:6 (8-6), 6:2, 6:4
(ah)
REKLAMA
REKLAMA