Nieco wyższy VAT zamiast podatku od sprzedaży detalicznej? Wystarczy podwyżka do 23,2 proc.
Pobór podatku handlowego, który został już wprowadzony od 1 września, zostaje zawieszony. To reakcja Ministerstwa Finansów na stanowisko Komisji Europejskiej, która zakwestionowała możliwość jego wprowadzenia.
2016-09-20, 18:59
Posłuchaj
W tej formie podatek zakłóca konkurencję, i Unia Europejska nie może tolerować protekcjonistycznych działań, które faworyzują jedne firmy kosztem innych – wyjaśnia gość Jedynki Jeremi Mordasewicz. (Robert Lidke, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
Dodaj do playlisty
Ustawa o podatku handlowym wprowadziła dwie stawki podatku: 0,8 proc. od przychodu między 17 mln zł a 170 mln zł miesięcznie, i 1,4 proc. od przychodu powyżej 170 mln zł miesięcznie. Firmy, które miałyby przychód poniżej 17 mln zł nie płaciłyby podatku wcale.
Konkurencyjność zagrożona
Zdaniem Jeremiego Mordasewicza z Konfederacji Lewiatan Komisja Europejska nie mogła zgodzić się na wprowadzenie podatku od handlu w proponowanej przez rząd formie, bowiem w istocie podatek ten dotyczył niewielkiej liczby podmiotów gospodarczych, pozostawiając dziesiątki tysięcy firm w uprzywilejowanej pozycji. Ponieważ miałyby one nie płacić tego podatku.
– W tej formie podatek zakłóca konkurencję, i Unia Europejska nie może tolerować protekcjonistycznych działań, które faworyzują jedne firmy kosztem innych – wyjaśnia gość Jedynki Jeremi Mordasewicz.
Zakłóca konkurencję, gdyż podatek płaciłyby większe sklepy, a mniejsze nie.
REKLAMA
– Wynika to z tego, że zwolniona byłaby sprzedaż do 17 mln zł przychodu miesięcznie, a niższą stawkę dajemy do 170 mln zł. A to oznacza, że na sto kilkadziesiąt tysięcy firm w Polsce ten podatek płaciłoby mniej więcej 180 firm. Tak przewidywał rząd. Czyli cały ciężar podatku zostaje przerzucony na 180 firm, a sto kilkadziesiąt tysięcy zwalniamy z podatku. Dlatego Unia nie mogła tego tolerować, o czym ostrzegał ministra finansów minister spraw zagranicznych, że w takiej formie ten podatek Unia zakwestionuje. Ale minister finansów nie zareagował – tłumaczy ekspert.
Zakazana pomoc publiczna
Komisja Europejska stwierdziła również, że podatek w tym kształcie może być pomocą publiczną dla tych mniejszych sklepów.
– Bo jeżeli na jednego przedsiębiorcę nakłada się podatek, a drugiego zwalnia, to trudno mówić o uczciwej konkurencji – podkreśla Jeremi Mordasewicz.
Jeremi Mordasewicz
I dodaje, że polska przedsiębiorczość jest nadmiernie rozdrobniona. Dlaczego chodzimy do dużych sklepów, sieci? Ponieważ oferują po pierwsze niższe ceny, po drugie większy asortyment i często lepsze warunki dokonywania zakupów.
REKLAMA
– Gdybyśmy mieli cały handel taki rozdrobniony, tak jak to było kiedyś, to ceny byłyby wyższe, a warunki pracy gorsze. Raport Państwowej Inspekcji Pracy jednoznacznie wskazuje, że zarówno warunki pracy, jak i płacy w dużych sieciach są lepsze niż w małych sklepach. Chodzi tu m.in. o sprzęt, którego używa się do podnoszenia ciężarów, o bezpieczeństwo pracy, ale też o terminowość wypłacania wynagrodzeń – zauważa ekspert z Konfederacji Lewiatan.
Protekcjonizm ciągle aktywny
Gdyby prawo o zakazie udzielania pomocy publicznej nie obowiązywało, i np. Francja czy Włochy pomagały swoim firmom, to czy nasze miałyby tam możliwość konkurowania z nimi?
– W wielu krajach istnieją przejawy protekcjonizmu, i poszczególne państwa próbują chronić swoich przedsiębiorców. Dlatego dobrze, że Unia Europejska stoi na stanowisku, że gdyby pozwoliła na takie działania to jednolity rynek europejski by się rozpadł. Nie moglibyśmy wykorzystać efektu skali, i specjalizacji. Zmniejszyłaby się wymiana międzynarodowa, a przecież Polska ma nadwyżkę w wymianie z Unią czyli więcej eksportujemy niż importujemy. Bardzo byśmy stracili, gdyby Unia zgodziła się na protekcjonizm. Węgrzy także próbowali stosować takie rozwiązanie z podatkiem od handlu, i również musieli od tego odstąpić pod naciskiem Unii – przypomina Jeremi Mordasewicz.
Wyższy VAT zamiast podatku
Rząd wprowadzając podatek od handlu zaplanował jednak pewne wpływy do budżetu. Po zawieszeniu poboru ten ubytek w tym roku wyniesie ok. 300–400 mln zł, ale na przyszły rok zaplanowano wpływy w kwocie 1 mld 600 mln zł. Ministerstwo Finansów zapowiada więc wprowadzenie nowego podatku – albo takiego samego dla wszystkich sklepów, albo dalej będzie to podatek skierowany przede wszystkim do dużych podmiotów.
REKLAMA
– Gdyby minister finansów, dla sfinansowania działań socjalnych potrzebował ściągnąć np. 20–30 mld zł, to wprowadzenie jakiegoś nowego rodzaju podatku można by uzasadnić. Natomiast w sytuacji, gdy minister finansów chce ściągnąć niecałe dwa miliardy, to biorąc pod uwagę kłopoty związane z wprowadzeniem nowego podatku – jest to nieracjonalne. Wystarczyłoby np. stawkę podatku VAT z 23 proc. podnieść do 23,2 proc. i rezultat byłby taki sam. A wprowadzenie nowego podatku to jest wielkie zamieszanie w relacjach handlowych. Firmy handlowe bowiem już renegocjują z dostawcami umowy, które mają spowodować, że przejmą oni część tego nowego podatku na siebie – komentuje gość Jedynki.
Ponadto podatek nie jest jednoznaczny, wymaga wykładni, a to zabiera kilka lat.
Jaki podatek byłby zaakceptowany?
Zdaniem Jeremiego Mordasewicza, Komisja Europejska będzie analizowała skutki każdego podatku dla firm handlowych.
– Gdyby z tego podatku byliby zwolnieni tylko bardzo mali przedsiębiorcy, np. sklepiki na terenach wiejskich, to Unia mogłaby przymknąć na to oko, uważając to za pomoc społeczną. Ale jeżeli się zwalnia z podatku firmy do 17 mln zł obrotów miesięcznie, to nie można tego uznać za pomoc socjalną. Bo to naruszenie zasad uczciwej konkurencji. Dlatego UE będzie każdy podatek analizowała pod tym kątem, czy przedsiębiorcy mogą konkurować na równych zasadach – podkreśla.
REKLAMA
Ale w Europejskiej Karcie Małych przedsiębiorstw zapisano, że systemy podatkowe powinny wspierać ekspansję takich firm. Gdyby więc te małe firmy były preferowane, w uzasadniony sposób przez nasz system podatkowy, to może była zgoda Komisji Europejskiej.
– Ale w przypadku, że jest to np. malutki sklepik, w którym sam właściciel stoi za ladą, i który ma sprzedaż na poziomie kilkudziesięciu tysięcy złotych miesięcznie, ale nie 17 mln zł. Ponadto dlaczego jakiś sektor ma nie płacić podatku, np. firmy budowlane, a ktoś kto zainwestował w sieci handlowe, ma ten podatek płacić. Dlaczego chcemy handel obłożyć specjalnym podatkiem? – zastanawia się gość Jedynki Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan.
Robert Lidke, mb
REKLAMA