Liga Mistrzów: Legia odbija się od dna. W Lizbonie momenty były. Futbolowe "korki" coś zmienią?
Zero do ośmiu - to bilans bramkowy Legii Warszawa po dwóch meczach fazy grupowej Ligi Mistrzów. Złośliwcy mówią: dobrze, że nie zero do szesnastu, optymiści, że dwa stracone gole w Lizbonie to nie wstyd.
2016-09-28, 12:20
Posłuchaj
- Jestem zadowolony z 25 minut gry - powiedział po meczu Jacek Magiera, trener Legii w rozmowie z Andrzejem Janiszem (IAR)
Dodaj do playlisty
Powiązany Artykuł

Tak relacjonowaliśmy mecz Sporting Lizbona - Legia Warszawa
Po kompromitującej porażce 0:6 z Borussią Dortmund u siebie, tym razem ekipa debiutującego na ławce trenerskiej Jacka Magiery uległa na wyjeździe Sportingowi 0:2.
Pierwsze minuty starcia w Lizbonie były wyrównane, jednak wraz z upływem czasu zaczęła się zarysowywać przewaga gospodarzy. Trzeba jednak podkreślić, że podopieczni Jacka Magiery odrobili lekcję i nie popełnili błędów z meczu z Borussią. Od pierwszych minut starcia w Lizbonie imponowali zaangażowaniem i walecznością, no i biegali. Na liczniku, legionistom statystycy zapisali o 5 km więcej niż w meczu z Borussią.
Na 90 minut ducha walki jednak nie wystarczyło, ale jak mówił bohater cyklu "Para-męt pikczers czyli kulisy srebrnego ekranu” momenty były. - W naszej grze były dobre fragmenty gry i z optymizmem patrzę w przyszłość. Trzeba jednak jasno powiedzieć, że czeka nas dużo pracy. Od środy zaczynamy tę pracę, aby dobrze przygotować się do kolejnych meczów – mówił po spotkaniu w stolicy Portugalii Jacek Magiera, trener Legii Warszawa.
- Sami wiemy, że jest problem i zdajemy sobie z tego sprawę. To kolejny mecz przegrany po bramkach straconych ze stałych fragmentów gry i na pewno będzie czas, żeby to wszystko naprawić. Uważam, że zagraliśmy dużo lepsze spotkanie, niż to z Borussią. Potrafiliśmy pograć piłką, można było w naszej grze znaleźć pozytywy. Fizycznie czułem się bardzo dobrze, uważam, że po mojej stronie nie dałem za bardzo pograć przeciwnikowi. Wiele rzeczy trzeba poprawić, można ulepszyć wiele spraw – dodawał obrońca Legii Bartosz Bereszyński.
REKLAMA
x-news/Press Focus
Nowy trener Legii podkreślił także, że on i jego podopieczni wrócą do Warszawy bogatsi w doświadczenia po "korkach", czyli korepetycjach jakie zaliczyli w Lizbonie. - Po tym spotkaniu wiemy, kiedy przyśpieszyć i pokazać odpowiednią jakość, aby na tym poziomie strzelić bramkę – mówił szkoleniowiec.
Przed wyjazdem do Lizbony w szeregach Legii tej wiedzy jeszcze nie było. Bramki nie udało się strzelić, ba nawet nie udało się oddać celnego strzału w okienko, którego strzegł Rui Patricio.
Najlepszą okazję w drugiej połowie meczu miał Miroslav Radović. Jednak piłkarz będzie chciał szybko zapomnieć o tej fatalnej, niecelnej próbie. - Miałem dobrą sytuację. Po pierwsze nie uderzyłem jak należy, mogłem zrobić to inaczej. Szkoda, zwłaszcza, że innych sytuacji nie było za wiele - podkreślił zapewniając jednocześnie, że nie zapomniał jak się gra w piłkę. Jacek Magiera zdecydował przesunąć go w tym meczu do innych zadań. - Pozycja na którą przesunął mnie trener nie jest dla mnie nowa. Mieliśmy fajny sezon za trenera Berga, kiedy grałem na "dziewiątce", wymieniałem się z Ondrejem Dudą. Dostosowuję się do wyznaczonej mi roli - zapewniał.
Legia miała szczegółowy plan na "misja Lizbona”. Mistrzowie Polski mieli także przygotowany plan B. - Założyliśmy sobie, aby wyżej zaatakować rywali i uniemożliwić im swobodne rozgrywanie piłki pomiędzy naszą obroną a pomocą. Strata bramki nieco zmieniła naszą taktykę. Chcieliśmy lepiej zachowywać się w obronie przy stałych fragmentach gry, ale ponownie straciliśmy gole po tym elemencie. Wyciągniemy wnioski, bo to dla nas cenna nauka. Teraz patrzymy na innych trochę z zazdrością, ale wiemy, że do tego poziomu możemy dojść tylko ciężką pracą – stwierdził Magiera.
Po wygranym meczu Jorge Jesus, trener Sportingu Lizbona chwalił i pocieszał rywala z Warszawy. - Był to ważny mecz z perspektywy naszego ewentualnego awansu z grupy i osiągnęliśmy nasz cel. Legia to nie jest słaby zespół, a porażka z Borussią Dortmund 0:6 była wypadkiem przy pracy – mówił szkoleniowiec, który spotkanie w Lizbonie oglądał z trybun z powodu zawieszenia za awanturowanie się podczas spotkania z Realem Madryt. - Byłem w kontakcie z drugim trenerem. Bardziej cierpię i przeżywam mecz, jeżeli nie jest przy swoim zespole, bo nie mogę mu pomóc - wyjaśniał
REKLAMA
Portugalskie media nie kryją zadowolenia z jak piszą "łatwego zwycięstwa z warszawskim klubem”. Dziennik sportowy "Record” nazwał wygraną gospodarzy "wygodnym triumfem bez większych problemów".
W swoim kolejnym meczu grupy F Legia Warszawa zagra na wyjeździe z Realem Madryt.
Aneta Hołówek, PolskieRadio.pl
REKLAMA