Polska zakonnica zainaugorowała ruch hospicyjny na Litwie

W roku 2017 Wileńskie Hospicjum bł. ks. Michała Spoćki, pierwsze hospicjum na Litwie, będzie obchodziło pięciolecie działalności. Wybudowała je polska zakonnica, siostra Michaela Rak ze Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego, osoba obdarzona wielką charyzmą.

2016-12-25, 12:34

Polska zakonnica zainaugorowała ruch hospicyjny na Litwie
zdjęcie ilustracyjne. Foto: pixabay.com/TusitaStudio

Przed przyjazdem siostry Michaeli do Wilna na Litwie nie istniało słowo hospicjum. - Z litewskim językoznawcą szukaliśmy odpowiednika, zastanawialiśmy się, czy to ma być hospicjumas, czy hospisas? Stanęło na hospisas - mówi s. Michaela Rak.

"W wymiarze misji wiem, że tym dzieciom musimy pomóc"

Dzisiaj słowo hospicjum na Litwie nie wzbudza już zdziwienia. W ubiegłym roku placówki opieki paliatywnej powstały w Kownie i Olicie, a wiosną przyszłego roku s. Michaela rozpoczyna budowę w Wilnie pierwszego w kraju hospicjum dziecięcego. Mówi, że to ogromne wyzwanie. - Nie wiem, jak to zrobić w wymiarze materialnym, ale w wymiarze misji wiem, że tym dzieciom musimy pomóc - dodaje.

Wszystko zaczęło się w 2005 r. od tego, że do Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego, mającego siedzibę w Polsce (a powstałego w Wilnie w roku 1941) zwrócił się ówczesny metropolita wileński, kardynał Audrys Juozas Baczkis i zaproponował, by w jednym z dwóch zwróconych Kurii budynków przy wileńskiej ulicy Rossa, gdzie dawniej był klasztor, a później więzienie, założyć hospicjum.

Siostra Michaela była w tym czasie jedyną osobą w Zgromadzeniu, mającą doświadczenie w prowadzeniu hospicjów. Od 1996 roku kierowała hospicjum w Gorzowie Wielkopolskim, którego była założycielką. - Przełożona powiedziała mi, że jeżeli w Wilnie ma być hospicjum, to tylko ty, Michaelo, możesz to zrobić, bo wiesz, o co chodzi - wspomina siostra.

"Jadę do Wilna"

Decyzja o przyjeździe siostry na Litwę nie była łatwa. Jak mówi s.Michaela, przez trzy lata przekonywała przełożoną, że nie może wyjechać z Gorzowa, bo Gorzów to jest jej miejsce. Przełom nastąpił w r. 2008, w roku beatyfikacji ks. Michała Sopoćki, założyciela Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego, człowieka ziemi wileńskiej, dzięki któremu kult miłosierdzia poszedł w świat.

- Po mszy beatyfikacyjnej księdza Sopoćko, który zawsze był otwarty na wolę bożą, poszłam do mojej przełożonej i powiedziałam: dobrze, jadę do Wilna. I pojechałam - mówi s. Michaela.

"

Po mszy beatyfikacyjnej księdza Sopoćko, który zawsze był otwarty na wolę bożą, poszłam do mojej przełożonej i powiedziałam: dobrze, jadę do Wilna. I pojechałam 

Michaela Rak

Do Wilna siostra przyjechała nie znając języka litewskiego, ludzi, prawa obowiązującego na Litwie, a całym jej majątkiem były trzy złote polskie. W Wilnie zobaczyła zrujnowany powięzienny budynek, który musiała przewrócić do życia.

- Bardzo się bałam - wspomina s. Michaela Rak. - Mówiłam, Jezu ufam Tobie, a tak naprawdę na 100 proc. nie ufałam. Ciągle pytałam siebie, "co ja robię". Chciała złożyć rezygnację i prosić o powrót do Polski, jednak wytrwała. W 2009 roku rozpoczął się remont, możliwy dzięki funduszom sponsorów i składkom fundacji hospicyjnych nadsyłanych z różnych zakątków świata, ale - jak wskazuje siostra – "brakowało pieniędzy, były duże długi, płakałam i znowu wątpiłam, czy udźwignę to wszystko".

"Nie jesteśmy placówką, jesteśmy domem"

Dzisiaj przy ulicy Rossa 4 stoi ładny dwukondygnacyjny budynek - hospicjum na 14 łóżek, a gdy jest potrzeba, są jeszcze dwie dostawki. Działa też hospicjum domowe, które czasami obsługuje nawet 60 osób.

Hospicjum, którego dyrektorem jest s. Michaela Rak, zatrudnia 36 osób. Są to lekarze, pielęgniarki, pracownik socjalny, psycholog, rehabilitanci, kierowcy, administracja, kuchnia. Pracowników etatowych wspiera około 100 wolontariuszy. W ciągu pięciu lat działalności wileńskie hospicjum udzieliło pomocy około 3 tysiącom osób.

- Nie jesteśmy placówką, jesteśmy domem. Wszystko, czego chory potrzebuje, dostaje od razu, nie płacąc za nic - mówi siostra zaznaczając, że "nie ma tu żadnych podziałów na narodowość, wyznanie, przynależność partyjną". Miesięczny minimalny koszt utrzymania hospicjum to 30 tys. euro. Kasa chorych przyznaje około 10 tys. Reszta "każdego miesiąca jest - jak mówi siostra - przestrzenią nadziei, prośbą".

"

Nie jesteśmy placówką, jesteśmy domem. Wszystko, czego chory potrzebuje, dostaje od razu, nie płacąc za nic 

Michaela Rak

- Hospicjum jest takim nieustanym proszeniem o pomoc dla ludzi, którym niewiele życia zostało - dodaje siostra, która prosi wszędzie i każdego na Litwie, w Polsce, w Irlandii, USA. Pieniądze są zbierane podczas odpustu Matki Bożej Ostrobramskiej i podczas Wileńskiego Biegu św. Mikołajów.

REKLAMA

Zbiórka na budowę hospicjum dla dzieci chorych onkologicznie

Przed kilkoma miesiącami rozpoczęła się też zbiórka pieniędzy na budowę działu hospicjum dla dzieci chorych onkologicznie. Ma ono stanąć obok już działającej placówki. Koszt budowy to 970 tys. euro.

- Wyzwanie ogromne - przyznaje siostra, ale ma nadzieję, że do marca uzyska wszystkie konieczne zezwolenia, uzbiera pieniądze i kiedy zima się skończy, rozpoczną się prace. Powstanie dom "dla umierających dzieci, które chcą żyć do końca, i dla ich rodziców, którzy potrzebują fachowej pomocy".

W zbieranie pieniędzy na budowę dziecięcego hospicjum zaangażowali się młodzi Polacy z Wileńszczyzny. Harcerze z działu "Harcerskie drzewo" zainicjowali projekt "Drzewo nadziei", w ramach którego odbył się koncert charytatywny, przedstawienie. Pieniądze były zbierane w placówkach oświatowych. Młodzież i dzieci uzbierały już około 16 tys. euro. - To bardzo dużo - mówi s. Michaela. - Drzewo nadziei przeistacza się w las nadziei - dodaje.

W okresie Świąt Bożego Narodzenia w Polsce odbyła się pod patronatem pani prezydentowej Agaty Kornhauser-Dudy zbiórka darów dla powstającego hospicjum dziecięcego. Para prezydencka przekazała też aparaturę medyczną, zapewniła o dalszej pomocy. 

"

Zrozumiałam, że z powodu lęku bardzo często nie realizujemy zamiarów, które byłyby dla nas radością, sukcesem, szczęściem, że nie można się wycofywać z podjętych decyzji - czy to w przestrzeni zawodowej, czy rodzinnej - trzeba iść do końca 

Michaela Rak

Odwiedziny prezydent

Na początku grudniu br. hospicjum odwiedziła prezydent Litwy Dalia Grybauskaite, spotkała się z chorymi i pracownikami. Była pod wrażeniem funkcjonowania placówki, wielokrotnie wypowiadała słowo "dziękuję" pod adresem zespołu hospicyjnego i zapewniła dalszą swą pomoc.

53-letnia s. Michaela Rak w Wilnie jest już od ośmiu lat i dzisiaj żałuje, że tak długo opierała się woli przełożonej, by tu przyjechać.

- Zrozumiałam, że z powodu lęku bardzo często nie realizujemy zamiarów, które byłyby dla nas radością, sukcesem, szczęściem, że nie można się wycofywać z podjętych decyzji - czy to w przestrzeni zawodowej, czy rodzinnej - trzeba iść do końca - powiedziała s. Michaela Rak.

Za działalność hospicyjną na Litwie w roku 2014 s. Michaela otrzymała tytuł Polaka Roku w corocznym plebiscycie, jaki organizuje polski dziennik na Litwie "Kurier Wileński". W tymże roku, jako pierwsza Polka, został laureatką najbardziej prestiżowej nagrody Wilna – statuetki św. Krzysztofa, patrona miasta. W 2015 roku otrzymała polskie odznaczenie Miłosierny Samarytanin. 

dcz

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej