Londyn

Ponad pół wieku wstecz, kiedy nad Imperium Brytyjskim nigdy nie zachodziło słońce londyński dziennik The Times uważany był za fundament dziennikarskiej rzetelności i wiarygodności.

2007-08-20, 16:53

Londyn

Ponad pół wieku wstecz, kiedy nad Imperium Brytyjskim nigdy nie zachodziło słońce londyński dziennik The Times uważany był za fundament dziennikarskiej rzetelności i wiarygodności. Korespondent zagraniczny The Times był instytucją, z którą liczyli się prezydenci i premierzy, a oceny komentatorów były pełne głębi i wiedzy. Tak było niegdyś. Obecnie, delikatnie mówiąc, różnie bywa, czego świadectwem jest reportaż z Polski pióra Johna Cornwella zatytułowany „Układ warszawski”, opublikowany w internetowym wydaniu niedzielnego The Sunday Times z dnia 19 sierpnia 2007 roku.

Wydaje się, że autor postawił sobie ambitny cel ukazania czytelnikom z nad Tamizy obrazu „autentycznej Polski”. Lektura wywołuje jednak wrażenie, iż zamiar przerósł wykonanie. Chyba żeby przyjąć, iż zamiarem autora było napisanie paszkwilu, ukazującego w krzywym zwierciadle Polskę, Polaków oraz braci Kaczyńskich. Żeby nie być posądzonym o gołosłowność przytoczę garść cytatów.

I tak, premier RP to dla Johna Cornwella „korpulentny facet zwany Jarosław Kaczyński”, który ma „dobrotliwe, tłuściutkie policzki oraz ograniczony umysł”. Natomiast prezydent RP jest „niewielki, okrąglutki, z anachronicznym uczesaniem chłopca z kościelnego chóru”.

Celem „jednojajowych Kaczyńskich” jest „uniesienie w górę pochodni polskiego, katolickiego nacjonalizmu, by zabłysła wzdłuż i wszerz kontynentu pogrążonego w materializmie, pornografii, homoseksualności i bezbożnictwie”. Rodzi się przy tym „wielkie pytanie, czy Unia Europejska zdoła pohamować tę misjonarską gorliwość Polski.”

REKLAMA

Natomiast w kraju bracia Kaczyńscy „szukają czerwonych pod łóżkami, w polowaniu na komusze czarownice zwanym łagodnie lustracją”.

Nie mając w komunistycznych czasach możliwości podróżowania po świecie, Kaczyńscy „wyrośli w przekonaniu o potędze zamkniętego zaścianka patriotycznych mrzonek karmionych wzruszającymi pieśniami partyzanckimi i opowieściami o zmaganiach wojennych.

W Polsce „rozwija się kultura ksenofobii, antysemityzmu i ultra-katolicyzmu”, a kraj pogrąża się w „represjach i polowaniach na czarownice, które według przewidywań niektórych ekspertów dotkną do 700.000 osób i potrwają 17 lat”.

W Warszawie, w „klaustrofobicznym starym magazynie bez okien” mieści się „najbardziej przygnębiająca wystawa jaką widziałem”, czyli Muzeum Powstania Warszawskiego. „Dopóki to muzeum istnieje, wygaśnięcie germanofobii jest mało prawdopodobne”.

REKLAMA

W Krakowie, który leży „o godzinę jazdy samochodem od Auschwitz i gdzie mieszka obecnie zaledwie 100 Żydów” reporter The Sunday Times obejrzał „letni festiwal żydowskiej nostalgii”, na którym sprzedawano „miniaturowe mosiężne menory i talerze pierogów przy akompaniamencie żałosnych dźwięków klezmerskiej orkiestry”. A wieczorami „tysiące młodych polskich goji usiłowało tańczyć żydowskie tańce ludowe, jakby niepomni byli duchów wymordowanych, krakowskich Żydów.”

A jeśli już o kuchni mowa, to „polskim delikatesem jest szmalec”, czyli „smażona słonina na tzw. domowym chlebie o posmaku trocin”.

I czyż taki kraj, pod rządami takich ludzi, nie staje się „pośmiewiskiem Europy” pyta retorycznie John Cornwell ostrzegając, że w spodziewanych wyborach „partia Prawo i Sprawiedliwość Jarosława może zdobyć jeszcze poważniejszą większość, a wówczas bracia będą mogli działać przez kolejne pięć lat nieskrępowani przez kruche koalicje”. Sytuacja taka będzie miała „daleko idące konsekwencje dla Polaków i dla Europy” - konkluduje reporter The Sunday Times.

Na zakończenie jeszcze jeden cytat. Tym razem z listu Josepha Rossa, mieszkańca Glasgow, do autora reportażu. „Polska nie jest idealnym krajem, to jasne. Z pewnością nie jest też Pańskim ulubionym krajem. W takim razie powinien Pan powstrzymać się od pisania o Polsce dopóki nie nauczy się Pan czegoś o niej, albo nie pozyska Pan lepszych źródeł informacji.”

REKLAMA

Rafał Brzeski

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej