Sprawa faktur Mateusza Kijowskiego. Lider KOD: smutne, że taka prowokacja wyszła z wewnątrz organizacji
- Pieniądze, które trafiły na konto spółki MKM Studio, nie są "z puszek", to były darowizny kierowane - powiedział w czwartek lider KOD Mateusz Kijowski. Jak dodał, od wielu miesięcy nie pracuje już w tej spółce.
2017-01-05, 15:53
Posłuchaj
Kłopoty lidera KOD. Relacja Małgorzaty Naukowicz (IAR)
Dodaj do playlisty
- Nie kłamałem. Od wielu miesięcy już nie wykonuję usług dla KOD, co więcej nie pracuję już w spółce MKM Studio. To nie konto moje, ani mojej żony, tylko spółki. Trzeba pamiętać, że to są kwoty brutto - mówił Kijowski w programie #dzieńdobryPolsko w Wirtualnej Polsce.
Media w środę późnym wieczorem informowały, że pieniądze ze zbiórek publicznych na KOD trafiały do firmy informatycznej Mateusza Kijowskiego i jego żony Magdaleny Kijowskiej. Łącznie chodzi o faktury na kwotę 91 tys. 143,5 zł.
Powiązany Artykuł
Szef MSWiA: to był dobry biznes dla lidera KOD
- Sprawa jest niewątpliwie niezręczna, ale od początku było to tak uzgodnione z organizacją. Nie dało się tego zrobić inaczej. Ja musiałem realizować te usługi - wyjaśnił lider KOD.
Jak mówił, nie otrzymywał wynagrodzenia za pracę w KOD.
REKLAMA
- Nigdy niczego nie ukrywałem. Wiele osób od dawna wiedziało o wszystkim. Dokumenty zostały wczoraj rozesłane do kilku redakcji od kogoś z wewnątrz organizacji - powiedział Kijowski. Jak dodał, to "smutne, że taka prowokacja wyszła z wewnątrz organizacji".
- Trudno byłoby oddać pieniądze, które poszły na pokrycie kosztów tej organizacji, podatki, itd. Ale zamierzam się z tym zmierzyć. Przepraszam tych, którzy poczuli się dotknięci tą sprawą - podkreślił Mateusz Kijowski.
Źródło: TVN24/x-news
W jego ocenie, cała sprawa ma związek z tym, że w KOD mają się wkrótce odbyć wybory władz. - To jest bardzo dobra okoliczność, bo pozwoli zweryfikować moją osobę jako przewodniczącego. Ocena należy do moich wyborców, czyli do członków stowarzyszenia i ruchu - powiedział.
REKLAMA
Jak dodał, od wczoraj wiele osób go wspiera, zachęcając go do startu w wyborach. - Słyszę bardzo wiele wyrazów wsparcia również ze strony KOD-erów z całej Polski - powiedział.
- To chyba są świadome działania, takie wbijanie szpilek, utrudnianie, przekazywanie takich informacji, które były znane od dawna jako jakiejś sensacji - mówił Kijowski.
Komentarze polityków
Sprawę skomentował w "Salonie politycznym Trójki" Mariusz Błaszczak. Minister spraw wewnętrznych i administracji stwierdził, że Kijowski "sprywatyzował" KOD i "był to dla niego dobry biznes".
Szef MSWiA dodał, że niedawno lider KOD mówił, że utrzymuje się z datków rodziny. - Z całą pewnością sytuacja jest niejasna, ale to problem tych, którzy dają pieniądze na KOD - zaznaczył.
REKLAMA
- PO i Nowoczesna powinny "zdecydowanie odciąć się" od Komitetu Obrony Demokracji - podkreślił szef klubu PiS Ryszard Terlecki. Jak dodał, Komitet ośmiesza wszystkich, którzy z nim współpracowali przez ostatnie miesiące.
Z kolei poseł Nowoczesnej Adam Szłapka powiedział, że lider Komitetu "trochę nie zachował transparentności". - Radziłbym jedynie tyle, żeby wszystkie sprawy, które mogą budzić wątpliwości, były położone na stół i wtedy będzie pełna jasność - stwierdził Szłapka w Radiu Zet.
REKLAMA
Natomiast zdaniem senatora PO Bogdana Klicha, Kijowski popełnił wielki błąd. - Takich rzeczy się nie robi - powiedział i zaznaczył, że jest to wyraz niedoświadczenia lidera KOD.
- Wygląda to słabo i na pewno nie buduje w tej chwili pozycji tej organizacji - podkreślił prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz w RMF FM. - Oczekiwałbym w imieniu nie swoim, ale w imieniu tych, którzy się angażowali, by było to jak najszybciej wyjaśnione i rozstrzygnięte - dodał.
- Liczę na to, że lider KOD Mateusz Kijowski w sposób otwarty wyjaśni trudne dla siebie kwestie - to słowa szefa PO Grzegorza Schetyny. Jak dodał, sprawa finansowania w KOD musi być transparentna.
mr
REKLAMA
REKLAMA