Coraz większy konflikt na wsi

Coraz więcej osób przenosi się z miasta na wieś. Szukają lepszych warunków mieszkania, spokoju, świeżego powietrza, kontaktu z nieskażona przyrodą. I niestety coraz częściej dochodzi do konfliktu z rdzennymi mieszkańcami wsi - rolnikami. Bo oczekiwania obu stron są kompletnie rozbieżne.

2017-01-05, 13:49

Coraz większy konflikt na wsi
Napływające zimne powietrze szczególnie mocno będzie odczuwalne w górach, zwłaszcza w Tatrach. W wyższych partach można się spodziewać temperatury ok. 0-2 st. C. Foto: pixabay.com/Pitsch

Posłuchaj

O sytuacji na polskiej wsi w audycji Agro-Fakty radiowej Jedynki (Aleksandra Tycner, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

Ten problem staje się coraz bardziej widoczny zwłaszcza na obszarach wiejskich, będących obrzeżami wielkich miast - przyznaje Jerzy Wierzbicki z Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego.

- Coraz więcej nowych napływowych osób ma inne wyobrażenie wsi niż mieszkańcy, który tam z dziada pradziada mieszkali, żyli, pracowali, wytwarzali produkty rolne. Nasila się proces blokowania inwestycji, zwłaszcza jeśli chodzi o obiekty produkcji zwierzęcej zarówno drobiu, jak i trzody czy bydła. Zaczynają się blokady przy zezwoleniach na rozbudowę takiej produkcji – wyjaśnia gość.

Uciążliwa produkcja

Poseł Jan Krzysztof Ardanowski z sejmowej komisji rolnictwa, również rolnik potwierdza.

- Części ludzi z miasta, który budują swoje domy na obszarach wiejskich, zaczyna przeszkadzać produkcja rolna. Nie podoba im się, że ryczą krowy, kombajny hałasują, czy roznoszą się zapachy z oprysków. Znam przypadki, że osobom z miasta przeszkadza zakład kowalski. Te osoby chciałyby, żeby starsi mieszkańcy wsi podporządkowali się ich zwyczajom i zachowaniem – tłumaczy ekspert.

Potrzeba zrozumienia

Zdaniem Ardanowskiego, sprawy nie załatwią odgórnie narzucane nakazy czy zakazy, restrykcje czy sankcje. Potrzebna jest dobra wola obu stron.

- Potrzebny jest szacunek dla tych, którzy przychodzą z miasta, a nie traktowanie ich przez dotychczasowych mieszkańców wsi jako karierowiczów, dorobkiewiczów, ba złodziei, którzy nie wiadomo w jaki sposób dorobili się majątku i wybudowali sobie pałac. A z drugiej strony osoby z miasta traktuję mieszkańców wsi jak ludzi głupich, prymitywnych, którzy do prostych porządkowych prac się nadają, ale nie do tego by z nimi uzgadniać charakter rozwoju gminy. W takiej sytuacji trudno mówić o zgodzie, a wieś mogłaby bardzo na tym skorzystać – przekonuje rozmówca.

REKLAMA

Różnorodności jest cenna

Bo nowi mieszkańcy to nowi podatnicy i ludzie, którzy mogą ożywić wieś pod względem kulturalnym i społecznym. Jerzy Wierzbicki również uważa, że dialog jest potrzebny, ale dodaje, że część osób podnosi problem planów zagospodarowania przestrzennego.

- Jeśli te plany byłyby gotowe, wtedy osoby osiedlające się miałyby świadomość jak ta przestrzeń będzie wyglądała i z czym wiąże się nabycie nieruchomości w tym miejscu. Jednak tych planów zazwyczaj nie ma, wydawane są jednorazowe zezwolenia i to powoduje zachwianie równoważni. Warto, żeby problem braku zagospodarowania przestrzennego został rozwiązany – przekonuje ekspert.

Dziś ponad 50 procent ludzi mieszkających na wsi nie ma nawet symbolicznego związku z rolnictwem.

Brak  planów  zagospodarowania przestrzennego to bolączka zresztą nie tylko terenów wiejskich. Niestety, żaden dotąd czas nie był dobry na ich tworzenie.

Aleksandra Tycner, abo

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej