Lecha Wałęsa "grozi palcem". Stanisław Karczewski: miał już swój czas
Lech Wałęsa nie wykluczył, że wezwie dawnych działaczy Solidarności, by poparli zmianę działań obecnego związku i naprawę Polski. Ocenił też, że potrzebna jest zmiana rządu. Do jego wypowiedzi odniósł się marszałek Senatu.
2017-01-20, 08:52
Były przewodniczący NSZZ "Solidarność" i były prezydent uczestniczył w czwartek w Płocku w spotkaniu zorganizowanym przez tamtejszy Komitet Obrony Demokracji i "Gazetę Wyborczą" w ramach cyklu "Porozmawiajmy o Polsce".
"Na razie tylko grożę palcem"
- Zaproponuję, żebyśmy my ludzie, którzy są poza Solidarnością, ale którzy tworzyli Solidarność, abyśmy pokazali, że nas było 10 mln, a ich jest 500 tys. I zrobimy coś podobnego do referendum. I zabierze większość ten znak Solidarności i tę historię tej mniejszości - powiedział Lech Wałęsa.
- Nie chciałbym tego zrobić. Ale jeśli demokratami są to muszą się z tym zgodzić. Jesteśmy większością i nam się nie podoba to działanie. Nie mogą nam niszczyć naszej Solidarności. Może nawrócą się. To moje dzieci, nie chciałbym, ale oni robią rzeczy, z którymi ja się coraz bardziej nie zgadzam. I stąd coś trzeba będzie zrobić - oświadczył.
- Na razie tylko grożę palcem, że odwołam się do was i jeszcze raz weźmiemy Solidarność i będziemy solidarnie, i jeszcze raz poprowadzimy Polskę mądrze, do mądrej naprawy - zaznaczył były prezydent.
Jak przyznał, przewidując wiele lat temu rozwój wydarzeń w Polsce namawiał do "zwinięcia sztandaru" NSZZ "Solidarność", która jego zdaniem mogłaby odegrać inna rolę.
- Prosiłem was: należy po zwycięstwie naszym zwinąć sztandary Solidarności. Schować je na trudne czasy. Gdyby była dzisiaj taka sytuacja, ja bym krzyknął do was, niezależnie jakie mamy pretensje: ludzie, solidaruchy, do stoczni, źle się dzieje w Polsce. I byśmy się zeszli, opracowali pięć, może siedem postulatów, wrócili i poprawili to wszystko. A tak nie mogę tego zrobić, bo wtedy nie zgodziliście się na zwinięcie sztandarów - argumentował Wałęsa.
REKLAMA
"Potrzebna jest zmiana rządu"
Podczas konferencji prasowej Lech Wałęsa ocenił, że potrzebna jest w Polsce zmiana rządu.
- Nie za dwa lata. Musimy zrobić to wcześniej, czym szybciej, tym lepiej, ale musimy to zrobić dość daleko demokratycznie. A więc wymusić referendum z pytaniem prostym: czy mają prawo na takie zmiany: szkolnictwa, sądownictwa, systemu politycznego. Bo to, że są wybrani - fajnie, ale o pewne zmiany muszą się jeszcze raz spytać narodu - stwierdził.
- Przed wyborami musimy to opracować, do czego wybory upoważniają, a o co trzeba się dodatkowo pytać - dodał.
Jak podkreślił, spotkania, w których uczestniczy jeżdżąc po Polsce, mają służyć "wyłapaniu dlaczego tak jest, jak jest i co zrobić żeby było lepiej". - Jestem po to, by mobilizować do lepszego porządku, by lepiej to służyło krajowi - zaznaczył.
"Wałesa miał już swój czas"
Marszałek Senatu Stanisław Karczewski zapytany w piątek w TVP Info o ocenę słów byłego przewodniczącego NSZZ "Solidarność", odpowiedział: "Lech Wałęsa miał już swój czas".
- Przypomnę, że wystartował w wyborach prezydenckich. Otrzymał nieco ponad 1 proc. Jestem przekonany, że gdyby teraz wystartował, dostałby mniej więcej takie samo poparcie - oznajmił. Dodał, że "to apel chybiony", bo są już osoby, które naprawiają Polskę.
Odnosząc się do badań grafologicznych części dokumentów z teczki TW "Bolka" znalezionych po śmierci gen. Czesława Kiszczaka w jego domu, Wałęsa raz jeszcze podczas czwartkowego spotkania zaprzeczył ich autentyczności. Karczewski podkreślił, że nie wierzy w zapewnienia byłego prezydenta.
kk
REKLAMA
REKLAMA