Akcja ratunkowa po lawinie we Włoszech. Ratownicy liczą na kolejnych ocalonych

Dziesięć osób przeżyło blisko dwie doby pod gruzami hotelu we włoskich Apeninach, na który w środę po południu zeszła lawina. Trwająca nieprzerwanie akcja ratunkowa dopiero dziś przyniosła pierwsze rezultaty.

2017-01-20, 20:39

Akcja ratunkowa po lawinie we Włoszech. Ratownicy liczą na kolejnych ocalonych

Posłuchaj

Dziesięć osób przeżyło blisko dwie doby pod gruzami hotelu Rigopiano we włoskich Apeninach, na który w środę po południu zeszła lawina - Relacja Marka Lehnerta (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Od początku jest prowadzona w niezwykle trudnych warunkach: hotel leży na wysokości 1200 metrów nad poziomem morza, gdzie istnieje niebezpieczeństwo zejścia nowych lawin. 

Źródło: STORYFUL/x-news

Sześć osób znaleziono pod gruzami tuż przed południem. Były w kuchni i hotelowej świetlicy. Ich obecność sygnalizował wydobywający się z tej części budynku dym. Było to troje dorosłych i trójka dzieci. O zmroku, gdy na zewnątrz gęstniała mgła, wydobyto drugą grupę. Było w niej troje nieletnich. Wszyscy są na obserwacji w pobliskich szpitalach w miastach Pescara i L'Aquila. Ich stan nie budzi większych obaw.

"

+++ESCLUSIVA TGR+++ Le prime immagini del recupero delle 6 persone salvate all'hotel #Rigopiano di #Farindola. @TgrAbruzzo @TgrRai pic.twitter.com/CLUmk9VxMT

— Tgr Rai Abruzzo (@TgrAbruzzo) 20 stycznia 2017

REKLAMA

Akcja ratunkowa nie została wstrzymana, a biorący w niej udział strażacy i ratownicy górscy spodziewają się, że pod gruzami jest więcej osób, które przeżyły. Nadal za zaginione uważa się około dwudziestu osób - gości i pracowników hotelu. Wczoraj w ciągu całego dnia znaleziono jedynie ciała czterech ofiar.

Czterogwiazdkowy hotel Rigopiano został zasypany w środę przez gigantyczną lawinę, która pod wpływem wcześniejszych wstrząsów sejsmicznych oderwała się od góry. Tony kamieni, drewna i śniegu zniszczyły budynek niemal doszczętnie, przesuwając go o 10 m.

W hotelu znajdowało się ponad 30 osób. W czwartek w ciągu całodziennej akcji ratunkowej z udziałem 135 ludzi oraz psów znaleziono ciała dwóch osób. Odnaleziono także dwie osoby żywe - mężczyźni, gdy zeszła lawina byli poza hotelem. Udało im się przeczekać do przyjadu służb w samochodzie.

REKLAMA

W piątek od rana na miejscu pracują nowe ekipy. Ponad 100 ratowników i strażaków prowadzących poszukiwania ludzi w miejscu zniszczonego hotelu mówi, że praca przebiega w skrajnie trudnych warunkach.

Droga dojazdowa do hotelu, znajdującego się na wysokości 1.200 m npm, jest znowu przejezdna, na miejsce tragedii sprowadzono więc ciężki sprzęt. - Psy wyczuwają zapachy, ale my musimy przekopać się przez 4-5 m - powiedział Matteo Gasparini z górskiego pogotowia ratunkowego. Obrona Cywilna poprosiła o przysłanie dodatkowych sił.

Mieli już wracać do domów

Wiadomo, że wszyscy byli już gotowi do odjazdu: po środowych silnych wstrząsach sejsmicznych postanowili opuścić miejsce, które wcześniej wydawało się rajem dla miłośników ekstremalnych sportów. W holu stały już spakowane walizki. Czekano na pług śnieżny, który miał umożliwić odjazd samochodom. Maszyna spóźniała się.

"Gdyby prośba o odśnieżenie drogi, skierowana w środę przez hotel została wysłuchana, nie opłakiwalibyśmy teraz zmarłych w Rigopiano" - podkreśla w piątek dziennik "Corriere della Sera".

REKLAMA

Akcja ratunkowa, jest szeroko krytykowana przez dzisiejszą włoską prasę. Gazety piszą, że pomoc wyruszyła za późno. Przez pierwszych kilka godzin po zejściu lawiny apele o ratunek były ignorowane lub lekceważone. Centrale telefoniczne rozmaitych służb nie wierzyły w wiadomość o tragedii górskiego hotelu. Pomoc, która wreszcie wyruszyła, nie posiadała odpowiedniego sprzętu i przebycie niewielkiej choć odległości, w ekstremalnie trudnych warunkach zajęło zbyt wiele cennego czasu, wytyka cała włoska prasa.

Znajomy ocalałego mężczyzny, który wezwał pomoc, powiedział stacjom radiowym i prasie, że otrzymawszy od niego informację o zawalonym hotelu, zadzwonił do wszystkich możliwych służb. Twierdzi, że w wielu miejscach jego apele o wysłanie pomocy zostały początkowo zlekceważone. - Nie wierzono mi - wyjaśnił.

- Helikoptery zostały na ziemi, bohaterscy ratownicy ruszyli na pomoc na nartach - pisze dziennik "Il Messaggero". Zauważa, że ekipy nie dysponowały odpowiednim sprzętem.

Dziennik "Corriere della Sera" informuje, że w sprawie budowy hotelu toczył się proces karny. "Być może wcale tego hotelu nie powinno tam być" - czytamy.  Gazeta przypomina, że w miejscu tym, przeznaczonym na pastwisko, stała wcześniej tylko zwykła górska chata. Następnie po nielegalnym zajęciu także części publicznego obszaru tej ziemi zbudowano tam elegancki hotel. Sprawa jego budowy – pisze "Corriere della Sera" - trafiła do sądu.

STORYFUL/x-news

Nie doszło do przestępstwa?

Kilka lat temu zostali przed nim postawieni dwaj byli burmistrzowie okolicznej miejscowości Farindola, dwaj przedstawiciele zarządu gminy i jej radny oraz kilku przedsiębiorców.

REKLAMA

Postawiono im zarzuty korupcyjne po tym, gdy w 2008 roku miejscowe władze zatwierdziły inwestycję, mimo że została częściowo wzniesiona na nielegalnie zajmowanym obszarze. Proces w tej sprawie trwał trzy lata. W listopadzie 2016 roku, a więc na dwa miesiące przed katastrofą, wszyscy zostali uniewinnieni, gdyż sąd uznał, że nie doszło do żadnego przestępstwa. Już wcześniej, bo w kwietniu, sprawę uznano za przedawnioną.

Publicysta mediolańskiego dziennika w komentarzu "Łańcuch błędów" przypomina słowa wypowiedziane we wrześniu zeszłego roku przez biskupa miasta Rieti, Domenico Pompili w czasie pogrzebu ofiar wstrząsu sejsmicznego w Amatrice: "To nie trzęsienia zabijają. Zabijają dzieła ludzi".

kh/dad

 

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej