Inwigilacja i zawłaszczenie
PO chce wzmocnić kontrolę obywateli, choć krytykowała podobne pomysły swoich poprzedników.
2008-05-07, 13:53
PO chce wzmocnić kontrolę obywateli, choć krytykowała podobne pomysły swoich poprzedników.
Platforma Obywatelska w poprzedniej kadencji Sejmu oskarżała Prawo i Sprawiedliwość o budowę autorytarnego państwa i łamanie zasad demokracji. Po przejęciu władzy sama dąży do zawładnięcia państwem i poszerzania kontroli nad obywatelami.
IV RP, którą chciał budować PiS, stała się dla niektórych synonimem państwa antydemokratycznego, w którym władza gnębi obywateli, szczuje ich na siebie, nie szanuje i poniża. Przez wiele miesięcy media i konkurenci polityczni wmawiali opinii publicznej, że każdy dzień rządzenia Jarosława Kaczyńskiego przybliża nas do powstania państwa policyjnego. Dowodem na to miały być kolejne akcje CBA, rzekome naciski polityczne na prokuraturę i organa ścigania oraz nadużywanie podsłuchów. Sztandarową ofiarą „kaczystowskiej Polski” została Barbara Blida, która popełniła samobójstwo, gdy funkcjonariusze ABW próbowali przeszukać jej mieszkanie i ją aresztować. Rząd PiSu został publicznie oskarżony o zaszczucie byłej posłanki SLD, a nawet – ustami posła PO Kazimierza Kutza - o wymyślenie sprawy mafii węglowej, by ją pognębić. Z Blidy zrobiono niewinną osobę, która nie wytrzymała okrutnych metod stosowanych przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego i, nie godząc się na poniżenie, wybrała śmierć. W miarę upływu czasu pojawiały się nowe ofiary „kaczystów”. Okazało się, że w imię walki z autorytarnym systemem montowanym po cichu przez PiS można wziąć w obronę Andrzeja Leppera i Janusza Kaczmarka, którzy zostali odwołani z rządu Jarosława Kaczyńskiego w związku z zamieszaniem w tzw. aferę gruntową w Ministerstwie Rolnictwa. Obraz wszechwładnego państwa, jakie rzekomo stworzyło Prawo i Sprawiedliwość, dopełniło „ogromne” zawładnięcie administracją przez poprzednią koalicję rządową.
Oskarżenia te były chętnie podnoszone i propagowane przez działaczy Platformy Obywatelskiej. Po przejęciu władzy przez tę partię, mimo szumnych zapowiedzi, nie udało się udowodnić tego, o co oskarżano PiS. Dodatkowo okazało się, że Platforma sama stosuje metody, które mogą prowadzić do budowy niedemokratycznego państwa.
REKLAMA
PO wykorzystuje aparat państwowy do nadmiernego ograniczania wpływów opozycji. Blokowała powołanie kandydatów PiSu na stanowiska w prezydium Senatu i komisjach śledczych. Z niewiadomych powodów nie zgodziła się w pierwszym momencie na nominację Zbigniewa Romaszewskiego na wicemarszałka Senatu, skutecznie zablokowała powołanie do komisji śledczej ds. nacisków Antoniego Macierewicza. Wymusiło to na PiSie wystawienie innego kandydata, który spodobał się Platformie Obywatelskiej. Dodatkowo PO zaproponowała taki parytet w komisji ds. służb specjalnych, który de facto wyłączył kontrolę opozycji nad służbami specjalnymi w Polsce. W opinii Andrzeja Zybertowicza, oznaczało to, że jeden z mechanizmów demokratycznego nadzoru nad instytucjami państwa został przez koalicję rządzącą wyłączony. Ustami marszałka Sejmu PO zażądała od posłów PiSu rezygnacji z funkcji doradcy prezydent i dyrektora jednego z muzeów. Do walki politycznej wykorzystano w tym przypadku aparat państwowy, którym kieruje PO.
Platforma głośno krzyczała, że PiS w zastraszającym tempie zawłaszcza państwo dla siebie. Jednak sama przejęła władze nad spółkami Skarbu Państwa, agencjami, służbami itp. w dużo szybszym tempie niż Prawo i Sprawiedliwość. Dyrektorów w ZUSie zmieniono w przeciągu miesiąca, w tym samym czasie ludowcy zrobili „porządek” w Agencji Rynku Rolnego, odwołując wszystkich szefów oddziałowych. PO bardzo szybko zmieniła także szefów służb specjalnych, władze w poszczególnych prokuraturach, powołała nowych wojewodów w całym kraju. Wszystko odbyło się w ekspresowym tempie, a kompetencje części nominowanych budzą duże wątpliwości.
Osłabianie opozycji oraz zawłaszczanie państwa dopełnia wzmocnienie służb specjalnych. Według doniesień środowej prasy, PO chce umożliwić im bardzo szeroką inwigilację społeczeństwa. „Puls Biznesu” poinformował, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego chce przechowywać i mieć dostęp do danych wszystkich podatników w Polsce. Eksperci ostrzegają, że może to skutkować masową inwigilacją Polaków. — To pomysł, który grozi totalną inwigilacją. Dostęp służb do danych zbieranych i przetwarzanych przez administrację powinien być ściśle uregulowany i kontrolowany – mówił gazecie informator. Również Andrzej Sadowski, ekspert Centrum im. Adama Smitha, uważa, że pomysł umiejscowienia takiego ośrodka danych w ABW jest zły. Dodatkowo powierzenie tych informacji ABW oznaczało będzie stratę wielu milionów złotych, które Ministerstwo Finansów zainwestowało w stworzenie podobnej bazy danych. Rząd Donalda Tuska postanowił także wzmocnić prawo prokuratorów do inwigilowania kont bankowych Polaków – pisze „Dziennik”. Przyjęty przez gabinet projekt prawa bankowego umożliwia organom ścigania na wgląd w konta bankowe każdej osoby fizycznej prowadzącej jednoosobową działalność gospodarczą. Bankowcy ostrzegają, że propozycja ta zagraża prywatność klientów banków. Jerzy Bańka ze Związku Banków Polskich mówił gazecie, że – jego zdaniem - nowelizacja może być niezgodna z konstytucją. Prokurator będzie mógł bowiem sam decydować o tym, czyje konto bankowe weźmie pod lupę. Będzie to możliwe nawet jeśli podejrzanemu nie zostaną postawione zarzuty. Nowelizacja zdejmuje obowiązek zaopiniowania wniosku prokuratorskiego przez sąd. Bank będzie musiał udostępnić wszystkie żądane informacje. - To poluzowanie dostępu do tajemnicy bankowej i złamanie prawa do prywatności - oburza się ekspert ZBP.
Propozycje PO, wzmacniające możliwość kontroli, przypominają projekty poprzedniej władzy dotyczące CBA. Jednak reakcja na nie jest zupełnie inna. Gdy „Gazeta Wyborcza” opisała projekt, zgodnie z którym Biuro miało otrzymać nieograniczony dostęp do danych zgromadzonych w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych, wybuchła burza. Politycy mówili, że jest to element budowy państwa policyjnego. Eksperci wymieniali, że projekt ten jest niezgodny z demokratycznymi regułami państwa, Konwencją 108. Rady Europy o ochronie danych osób i rekomendacją RE z 1987 r. o przetwarzaniu danych osobowych zbieranych przez organa ścigania. Barbara Kudrycka – obecna minister nauki – mówiła, że sprawa ta może odbić się głośno w Parlamencie Europejskim. - To może wywołać olbrzymią awanturę. Takie działania, taki dostęp do danych osobowych są z unijnej perspektywy w ogóle nie do pomyślenia. Unijne regulacje zezwalają na dostęp do danych osobowych wtedy, gdy jest uzasadnione podejrzenie przestępstwa, gdy toczy się formalne postępowanie – tłumaczyła wtedy. – Nawet walka z terroryzmem nie może się odbywać kosztem nieproporcjonalnego naruszania prawa do prywatności – komentowała. Teraz pani minister nie zajmuje jednak publicznie stanowiska ws. pomysłów PO. Widocznie uznała, że Platforma może więcej niż PiS. Od dawna bowiem wiadomo, że nie ważne co się robi, ale kto robi.
REKLAMA
Podobne stanowisko zajmują polskie media, które wyjątkowo łagodnie podchodzą do planów rządu Donalda Tuska, nawet, gdy są one dużo bardziej niedemokratyczne niż pomysły PiSu. W poprzedniej kadencji Sejmu, gdy partia Kaczyńskiego wychodziła z podobnymi pomysłami, była bardzo ostro skrytykowany przez polityków i media. W odniesieniu do PO środki przekazu zastosowały jednak inne standardy i nie dały znać o swoim oburzeniu. Brak reakcji obserwowaliśmy, gdy podejrzany o korupcję sędzia z Garwolina popełnił samobójstwo. Wcześniej funkcjonariusze ABW przeszukali służbowe pomieszczenia, wykorzystywane przez niego. Mimo oczywistego podobieństwa tej sprawy ze sprawą Blidy, żadne medium nie rozpoczęło lamentu, mówiąc, że agencji zaszczuli biednego sędziego, nikt nie żądał powołania komisji śledczej, która miałaby wyjaśnić tę sprawę. Nikt też nie twierdził, że jest to dowód na brak demokracji w Polsce.
Stanisław Żaryn
REKLAMA