Sprawa Amber Gold. Przesłuchanie zastępców przewodniczącego KNF
Dziś po południu sejmowa komisja śledcza ds. Amber Gold przesłuchała zastępcę przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego Wojciecha Kwaśniaka, który pełni tę funkcję od października 2011 r. Wcześniej w środę przed komisją zeznawał inny zastępca szefa KNF Lesław Gajek.
2017-02-08, 14:38
Przewodnicząca komisji śledczej - Małgorzata Wassermann powiedziała dziennikarzom, że posłowie chcą przyjrzeć się pracy resortu finansów w czasie afery i służb, które mogły skontrolować Amber Gold. Według posłanki te organy mają możliwości operacyjne i mogą sprawdzić taki podmiot. Małgorzata Wassermann chce przepytać byłego ministra finansów - Jacka Rostowskiego oraz byłego wiceministra finansów - Andrzeja Parafianowicza.
Posłanka poinformowała też, że przed komisją mogą stanąć założyciele piramidy finansowej. Po zakończeniu posiedzenia komisji jej członkowie będą głosować w sprawie przesłuchania małżeństwa Marcina i Katarzyny P. Dopiero wtedy komisja będzie mogła wystąpić do sądu o ustalenie terminu przesłuchania.
Przewodnicząca komisji powiedziała, że były premier - Donald Tusk powinien być przesłuchany pod koniec prac komisji. W jej ocenie może się to stać mniej więcej za rok.
Przesłuchanie Lesława Gajka
Przypadek Amber Gold był dziwny, bo nie zadziałała lista ostrzeżeń KNF, ani ostrzeżenia płynące z prasy, tak jakby były jakieś mechanizmy, które dawały tej firmie odporność - mówił zastępca przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego Lesław Gajek przed komisją śledczą.
REKLAMA
Na wstępie przesłuchania Gajek nawiązał do listy ostrzeżeń publicznych, którą prowadzi KNF. Jak mówił, pomysł ten wziął się z doświadczeń innych europejskich krajów. - Wtedy była koncepcja, którą przywiózł ktoś z nadzorców zagranicznych, koncepcja "omszałego kamienia" - powiedział. Jak tłumaczył, chodziło o ujawnienie podejrzanych firm. - To jest bardzo skuteczne, tego doświadczyli inni nadzorcy, jak również my - dodał.
- W tym kontekście dla nas dziwny jest przypadek Amber Gold, ponieważ w tym przypadku to nie zadziałało. Jakby jakieś mechanizmy gdzieś były, które dawały tej firmie jakąś odporność na te wszystkie działania i ona przetrwała ten okres ujawnienia - wskazał.
Gajek zwrócił uwagę, że w samym 2010 r. ukazało się bardzo dużo publikacji prasowych na temat Amber Gold, gdzie wprost pisano o tym, że Amber Gold został wpisany na listę ostrzeżeń. - Setki tysięcy ludzi mogło się dowiedzieć poprzez prasę o tym, że ta firma istnieje i budzi poważne wątpliwości co do zasad swojego działania - mówił.
- Dla nas było rzeczą zdumiewającą, że mimo takiego nagłośnienia sprawy, ona się wlokła - dodał świadek, nawiązując do działań prokuratury.
REKLAMA
Jak zaznaczył, w tamtym okresie przedstawiciele KNF sądzili jednak, że opieszałość prokuratury wynika ze złożoności spraw zgłaszanych przez Komisję. - One były złożone, dotyczyły przestępstw, które były niespotykane w starym systemie, przestępstw o dużej komplikacji intelektualnej - mówił.
Podczas przesłuchania, Gajek odniósł się też do kwestii zmiany na stanowisku szefa KNF - w październiku 2011 r. Stanisława Kluzę zastąpił Andrzej Jakubiak. Jak mówił świadek, po tym jak Jakubiak w dość szybkim czasie zapoznał się ze sprawą Amber Gold, wyraził opinię, że jego poprzednik "zrobił bardzo dużo" w tej sprawie.
Gajek dodał, że Jakubiak informował go też o swoich planach związanych ze sprawą Amber Gold. - Wyraził to mniej więcej w taki sposób, że wysyłamy na dniach pismo do prokuratora generalnego i sprawa będzie załatwiona. On miał taką koncepcję, że to pismo załatwi sprawę, że to będzie koniec tego wszystkiego - powiedział.
Chodzi o pismo z 24 listopada 2011 r. do ówczesnego szefa PG Andrzeja Seremeta. Pismo to zawierało szereg krytycznych uwag na temat postępowania ws. Amber Gold prowadzonego przez prokuraturę Gdańsk-Wrzeszcz. Nie trafiło ono jednak do Seremeta, ale zostało przekazane do departamentu postępowania przygotowawczego PG, który skierował je do zastępcy prokuratora apelacyjnego w Gdańsku, a stamtąd przekazano je do gdańskiej prokuratury okręgowej.
REKLAMA
Podczas przesłuchania Gajek dodał, że o Amber Gold dowiedział się w 2009 r. - Dowiedziałem się o tej sprawie jako jednej z wielu spraw. Wtedy to nie była jakaś wyjątkowa sprawa, nikt jej tak nie traktował - relacjonował.
Szefowa komisji śledczej Małgorzata Wassermann (PiS) dopytywała, kiedy KNF uznała, że sprawa Amber Gold wymaga "większego zaangażowania".
- Myślę, że ta świadomość pojawiła się, że tam jest coś specyficznego w tej firmie, w roku 2011, kiedy wybuchła sprawa z liniami lotniczymi. Nagle było zdziwienie, że jakaś firma, która coś tam kombinuje, bierze się za wielkie interesy lotnicze. To pokazywało, że tam mogą być jakieś specyficzne cechy w tej firmie, że mimo tych wszystkich działań ma taką żywotność i niesłychaną zdolność do rośnięcia - ocenił Gajek.
Afera Amber Gold
Firma Amber Gold powstała na początku 2009 r. i miała inwestować w złoto i inne kruszce. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - od 6 do nawet 16,5 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. KNF 15 grudnia 2009 r. złożyła doniesienie do prokuratury, podejrzewając, że firma prowadzi działalność bankową, ale nie ma wymaganych zezwoleń. Sprawą zajęła się wówczas Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz, która po miesiącu odmówiła wszczęcia śledztwa, nie dopatrując się w działalności firmy znamion przestępstwa.
REKLAMA
UKNF złożył w lutym 2010 r. zażalenie na to postanowienie, które zostało przez Sąd Rejonowy Gdańsk–Południe uznane za uzasadnione, a w konsekwencji prokuratura we Wrzeszczu ponownie wszczęła dochodzenie.
Pod koniec sierpnia 2010 r. do Komisji wpłynęło jednak postanowienie o umorzeniu dochodzenia przez Prokuraturę Rejonową Gdańsk–Wrzeszcz. Na to postanowienie ówczesny przewodniczący KNF złożył na początku września 2010 r. zażalenie, które zostało uwzględnione decyzją Sądu Rejonowego Gdańsk–Południe 16 grudnia 2010 r.
W późniejszej analizie działań organów i instytucji państwowych w odniesieniu do Amber Gold, przygotowanej przez Komitet Stabilności Finansowej, stwierdzono, że UKNF "nie posiadając uprawnień do występowania z żądaniem informacji bezpośrednio od podmiotu nienadzorowanego, jakim była spółka Amber Gold, działał w sposób niebudzący zastrzeżeń". Zwrócono uwagę, że Komisja kierowała do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez tę spółkę, a także uzupełniała te zawiadomienia uzyskanymi dodatkowo informacjami.
Amber Gold ogłosiła likwidację 13 sierpnia 2012 r., nie wypłacając tysiącom swoich klientów powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich.
REKLAMA
Pierwszy zarzut oszustwa znacznej wartości wraz z wnioskiem o areszt wobec szefa Amber Gold Marcina P. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku postawiła pod koniec sierpnia 2012 r. Jesienią 2012 r. śledztwo przeniesiono do Prokuratury Okręgowej w Łodzi, która w czerwcu 2015 r. sporządziła akt oskarżenia ws. Amber Gold.
W śledztwie, prowadzonym przez prokuraturę wspólnie z ABW, przesłuchano prawie 20 tys. świadków, a akta sprawy liczą ponad 16 tys. tomów.
Według łódzkich śledczych, Marcin P. i jego żona oszukali w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej w sumie niemal 19 tys. klientów spółki, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł. Marcin P. został oskarżony o cztery przestępstwa, a Katarzyna P. o 10. Grożą im kary do 15 lat więzienia. Proces Marcina P. i jego żony trwa od 21 marca 2016 r. przed gdańskim Sądem Okręgowym.
pp/IAR/PAP
REKLAMA
REKLAMA