Zarzuty dla zamachowca z Luwru. Sprawa przelewów do Polski jest badana
29-letniemu Abdallahowi el-Hamahmy, który 3 lutego zaatakował żołnierzy pilnujących bezpieczeństwa przed Luwrem w centrum Paryża, postawiono w piątek zarzut usiłowania zabójstwa w ramach działalności terrorystycznej - poinformowały źródła sądowe.
2017-02-11, 08:10
Egipcjanin przybył do Francji 26 stycznia, posługując się wizą turystyczną. Po przylocie w sklepie militarnym w Paryżu miał kupić dwie maczety i zapłacić 1,7 tys. euro za tygodniowy pobyt w apartamencie w prestiżowej okolicy w pobliżu Pól Elizejskich.
W piątek 3 lutego około godz. 10 napastnik uzbrojony w dwie maczety ruszył w kierunku czteroosobowego patrolu żołnierzy w pobliżu Luwru. Wykrzykiwał groźby i krzyczał "Allahu akbar". Jeden z żołnierzy oddał do niego kilka strzałów.
Napastnik został poważnie ranny w brzuch. Zaatakował, kiedy nie pozwolono mu wejść z bagażem do kompleksu handlowego pod Luwrem. W ataku lekko ranny został jeden z żołnierzy.
W środę dziennik "Le Figaro" podał, że el-Hamahmy przed zamachem dokonał dwóch przelewów na łączną kwotę 5 tys. euro do swojego rodaka przebywającego w Polsce.
Agencja AP przytaczała tweet napisany po arabsku przez domniemanego napastnika krótko przed atakiem. "Żadnych negocjacji, żadnych kompromisów, z pewnością żadnego cofania się, bezwzględna wojna" - miał napisać.
Przesłuchiwany w szpitalu Egipcjanin powiedział, że jego celem nie był zamach na żołnierzy; twierdził, że w symbolicznym proteście przeciwko Francji miał zamiar zniszczyć farbą dzieła zgromadzone w Luwrze - pisze agencja AFP, zaznaczając, że tej wersji przeczy faktyczny przebieg ataku.
Żadne ugrupowanie nie przyznało się do ataku.
Śledztwo w sprawie przelewów
Od niedzieli, czyli od 5 lutego w Katowicach toczy się postępowanie w sprawie przelewów do Polski wykonywanych przez zamachowca z Luwru – potwierdziła prowadząca to śledztwo Prokuratura Krajowa. Polscy śledczy na bieżąco wymieniają się ustaleniami ze stroną francuską.
Jak podają media, 29-letni Abdallah el-Hamahmi (Hamahmy) przekazał te pieniądze za pośrednictwem Western Union 31 stycznia i 1 lutego, gdy był już w Paryżu, dokąd przyleciał 26 stycznia z Dubaju w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
- Toczy się u nas takie postępowanie, ale nie wypowiadamy się co do szczegółów z uwagi na dobro tego śledztwa - potwierdziła naczelniczka Śląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji PK w Katowicach Małgorzata Bednarek.
- Jesteśmy w stałym kontakcie ze stroną francuską i strona francuska przesłała na nasze ręce bardzo gorące podziękowania. Nasza współpraca po obu stronach jest bardzo mocna i merytoryczna - dodała.
"Dotarły materiały z Francji"
Prok. Bednarek poinformowała, że postępowanie toczy się od niedzieli, wtedy do Katowic dotarły materiały od strony francuskiej, od której pochodziła też pierwsza informacja. Od tego czasu polscy prokuratorzy wykonują swoje czynności. - To wygląda w ten sposób, że wymieniamy się na bieżąco informacjami, ustaleniami i dokumentami - powiedziała.
Prokuratura nie ujawnia, pod jakim kątem prowadzone jest to śledztwo. - Prokuratorzy pracują bardzo intensywnie i szersza informacja na temat kwalifikacji prawnej nie jest wskazana - oświadczyła Bednarek.
Rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego Stanisław Żaryn powiedział wcześniej PAP, że strona polska udzieliła pomocy w tej sprawie stronie francuskiej i zostało to wysoko ocenione przez Paryż. - Ten wniosek strony francuskiej o pomoc prawną został natychmiast zrealizowany przez polskie służby i prokuraturę. Wyniki tych działań zostały już skierowane do strony francuskiej - zapewnił Żaryn. - Katowicka prokuratura ma być na bieżąco informowana o działaniach francuskich służb śledczych w ramach międzynarodowego, złożonego śledztwa - dodał.
"Le Figaro" podało, że tożsamość odbiorcy obu przelewów została ustalona i jest on obecnie sprawdzany w ramach międzynarodowej współpracy policyjnej. - Na razie śledczy zachowują ostrożność w sprawie ewentualnych związków tych przelewów z atakiem w Luwrze - podaje gazeta. PK nie odnosi się do tych informacji.
Egipcjanin przybył do Francji, posługując się wizą turystyczną. Po przylocie w sklepie militarnym w Paryżu miał kupić dwie maczety i zapłacić 1,7 tys. euro za tygodniowy pobyt w apartamencie w prestiżowej okolicy w pobliżu Pól Elizejskich. Dzień po przylocie wynajął samochód osobowy renault, ale niemal z niego nie korzystał.Według "Le Figaro", w śledztwie stawiana jest hipoteza, czy nie zamierzał się posłużyć tym pojazdem do przeprowadzenia zamachu takiego jak w lipcu ub. roku w Nicei albo w grudniu w Berlinie, gdzie terroryści taranowali tłumy ludzi.
Według paryskiej policji w piątek około godz. 10 napastnik uzbrojony w co najmniej jedną maczetę ruszył w kierunku czteroosobowego patrolu w pobliżu Luwru. Mężczyzna wykrzykiwał groźby i krzyczał "Allahu akbar". Żołnierz oddał do niego kilka strzałów. Napastnik został poważnie ranny w brzuch. Zaatakował, kiedy nie pozwolono mu wejść z bagażem do kompleksu handlowego pod Luwrem. W ataku lekko ranny został jeden z żołnierzy.
PAP/agkm