Reforma edukacji: skalę zwolnień nauczycieli poznamy w czerwcu
Kuratorium oświaty z woj. mazowieckiego mówiło dyrektorom szkół o reformie edukacji, jak też o procedurach zwalniania nauczycieli. Choć wejście reformy w życie zbliża się wielkimi krokami, sami nauczyciele na razie pracy nie szukają. Prawdziwą skalę zwolnień poznamy najwcześniej na początku czerwca.
2017-02-26, 19:43
Ministerstwo Edukacji Narodowej zakończyło kolejny etap wdrażania zmian w polskich szkołach – 14 lutego minister Anna Zalewska podpisała rozporządzenie w sprawie podstawy programowej. W tym samym czasie samorządy przygotowują uchwały dotyczące zmiany sieci szkół, na co mają czas do końca marca.
Faktyczny początek wdrażania zmian w szkołach nastąpi od 1 września. Istnieje silna obawa, że likwidacja gimnazjów pociągnie za sobą zwolnienia nauczycieli, także dlatego w niektórych szkołach trwają protesty, skracane są np. lekcje.
- Nauczyciele nie stracą pracy. Część z nich może natomiast zmienić pracodawcę. W wyniku reformy spodziewamy się raczej zwiększenia zapotrzebowania na nauczycieli – uspokaja resort edukacji.
Czy rzeczywiście tak będzie? W tej kwestii na razie jest więcej pytań niż odpowiedzi. Ostatnio temat zwolnień nauczycieli nasilił się za sprawą mazowieckiego kuratorium oświaty. Jego przedstawiciele brali udział w spotkaniu informacyjnym z dyrektorami szkół w Piasecznie. Podczas spotkania kuratorium wyświetlało prezentację, na której jeden ze slajdów zawierał informacje o tym… jak zwalniać nauczycieli. Całą sprawę opisał miejscowy portal wpr24.pl.
REKLAMA
Z prezentacji wynikało m.in., że nauczycielowi można zaproponować redukcję etatu lub przejście w tzw. stan nieczynny. Gdyby się nie zgodził, można wtedy wręczyć mu 3-miesięczne wypowiedzenie z końcem roku szkolnego.
Kuratorium później tłumaczyło, że informacja została wyrwana z kontekstu i w całej prezentacji nie chodziło o instrukcję zwalniania nauczycieli, lecz o możliwości zapewnienia im miejsc pracy.
Nauczyciele jeszcze nie szukają pracy
Zapytaliśmy urzędników, czy w ostatnich miesiącach odnotowano zwiększoną liczbę zarejestrowanych nauczycieli szukających zatrudnienia. Na razie trudno mówić o jakimś trendzie.
- Nie mamy takiego problemu, żeby ze szkół nauczyciele się zgłaszali, że poszukują pracy. Przynajmniej na razie. Tendencja jest cały czas równa – mówi Joanna Broncel, kierownik działu rozwoju zasobów ludzkich w Urzędzie Pracy w Chorzowie. Dodaje, że od 1 sierpnia 2016 r. urząd zarejestrował 10 osób posiadających kwalifikacje w zawodzie nauczyciela, poszukujących pracy.
REKLAMA
Więcej zgłoszeń otrzymują urzędnicy w Poznaniu, jednak tam też tendencja jest wyrównana. – Co miesiąc dostajemy 10-15 zgłoszeń dotyczących poszukiwania pracy przez nauczycieli. Ale tak jest mniej więcej każdego miesiąca, wahania są niewielkie. Trudno mówić o jakimś trendzie – tłumaczy Artur Lewandowicz z Oddziału Rozwoju Edukacji i Relacji Zewnętrznych w UM Poznania.
Z kolei Powiatowy Urząd Pracy w Białymstoku sprawdził dla nas osoby poszukujące pracy w zawodzie nauczyciela na przestrzeni listopada, grudnia i stycznia przełomu 2016 i 2017 roku, a także w analogicznym okresie rok wcześniej. W tym przypadku widać już pewną nadwyżkę, choć trudno ocenić, czy zapowiedź reformy edukacji miała tutaj znaczenie.
- Z danych statystycznych wynika, iż w ostatnich 3 miesiącach zarejestrowało się o 44 nauczycieli więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku – mówi Jolanta Tulkis z białostockiego urzędu.
Statystyka dotyczy nowo zarejestrowanych nauczycieli – na przełomie 2015/2016 r. było ich 52, a na przełomie 2016/2017 r. – 96. Jeśli chodzi o zarejestrowanych ogółem, jest to stosunek 320-322.
REKLAMA
Skalę zwolnień dopiero poznamy
Według Sławomira Broniarza, prezesa Związku Nauczycielstwa Polskiego, nie należy się dziwić, że w lutym nie odnotowano, aby liczba nauczycieli poszukujących pracy się zmieniała.
- W okolicach 2-3 czerwca sytuacja będzie wyglądała inaczej. Ruch służbowy w oświacie kończy się z dniem 31 maja. Wtedy pojawią się arkusze organizacyjne dla tych nauczycieli z umową na czas nieokreślony. Natomiast prawdziwy obraz stanu zatrudnienia poznamy dopiero w pierwszym tygodniu września – zaznacza Broniarz.
Podkreśla przy tym, że 3-miesięczny okres wypowiedzenia przypada na okres czerwiec-lipiec-sierpień. Wtedy koniec arkuszy organizacyjnych pokaże, jaka jest skala zwolnień.
- Liczymy na to, że samorządy na głowie staną i w takim kierunku prowadzimy też rozmowy, aby nie zwalniano nauczycieli. Sami samorządowcy mówią, że dla nich likwidacja szkół i zwolnienia nauczycieli to ogromny problem – dodaje związkowiec.
REKLAMA
Jednocześnie Związek Nauczycielstwa Polskiego wystąpił z inicjatywą przeprowadzenia ogólnokrajowego referendum w sprawie reformy edukacji. Pytanie w nim postawione brzmi: „Czy jest Pani/Pan przeciw reformie edukacji, którą rząd wprowadza od 1 września 2017 roku?”.
Zbiórka podpisów już trwa. Głównym celem inicjatywy jest zebranie co najmniej 500 tys. podpisów, choć organizatorzy liczą, że będzie ich dużo więcej.
- Wstępne dane dotyczące liczby głosów poznamy na dniach, a bardziej zbilansowane w marcu, gdy podpisy zaczną napływać do siedzib okręgów i do zarządu – mówi Broniarz.
Miasta przestrzegają przed reformą
Wielu samorządowców przestrzega, że reforma edukacji pociągnie za sobą wielomilionowe koszty związane z przystosowaniem szkół do nowego ustroju. Jednak gdy mowa o zwolnieniach nauczycieli, rzadko kiedy padają konkretne liczby.
REKLAMA
Wiceprezydent Poznania Mariusz Wiśniewski zasygnalizował, że w związku z reformą pracę w tym mieście może stracić jedna piąta nauczycieli pracujących w gimnazjach. Obecnie w gimnazjach w mieście pracuje ok. 1,2 tys. nauczycieli.
Sosnowiec wstępnie wyliczył, że nawet 250 nauczycieli z 25 gimnazjów może być zagrożonych utratą pracy przez reformę edukacji. Podobnie wyliczała Częstochowa, gdzie mówi się, że wprowadzenie reformy spowoduje zwolnienie co najmniej 200 nauczycieli.
Michał Nowak
REKLAMA