Liga Mistrzów: Barcelona spróbuje oszukać przeznaczenie. Camp Nou nie przestaje wierzyć

Barcelona pała żądzą rewanżu. "Duma Katalonii" po porażce 0:4 w meczu z PSG musi zagrać mecz idealny, choć nawet to nie zagwarantuje jej dalszej gry w Lidze Mistrzów.

2017-03-08, 09:32

Liga Mistrzów: Barcelona spróbuje oszukać przeznaczenie. Camp Nou nie przestaje wierzyć
Piłkarze Barcelony przed meczem rewanżowym z PSG. Foto: PAP/EPA/ALBERTO ESTEVEZ

Posłuchaj

Jeśli Barcelonie uda się osiągnąć cel, będzie pierwszym zespołem w historii rozgrywek Ligi Mistrzów, który nadrobił tak dużą różnicę bramek. O szczegółach Ewa Wysocka (IAR)
+
Dodaj do playlisty

W pierwszy dzień rewanżów w walce o ćwierćfinał Ligi Mistrzów kibice nie byli świadkami sensacji, do dalszej fazy rozgrywek awansowali faworyci - Bayern Monachium i Real Madryt.

Powiązany Artykuł

lewandowski 1200.jpg
Liga Mistrzów: niespodzianek nie było. Arsenal zdeklasowany, Ramos znów trafiał dla Realu

W środę na pierwszy plan zdecydowanie wychodzi starcie Barcelony z PSG. Starcie, w którym wszystko wydaje się przesądzone, gdyby nie to, że na straconej pozycji stoi w nim zespół, którego skreślać nie można nigdy.

Wiadomo już, że Luis Enrique po sezonie pożegna się z klubem. Jeśli chce zakończyć swoją karierę przy Camp Nou sukcesem, to będzie musiał wyjątkowo dobrze zmotywować swoje gwiazdy i perfekcyjnie rozpracować rywala.

REKLAMA

14 lutego przy Parc des Princes Leo Messi i spółka rozegrali jedno z najgorszych spotkań w ostatnich latach.

Francuzi byli na przeciwnym biegunie - mieli plan na to spotkanie i zrealizowali go perfekcyjnie. Nie tyle rzucili wyzwanie Katalończykom, co byli w stanie ich zdominować, wygrywać większość pojedynek, dopadać do bezpańskich piłek na ułamki sekund przed gwiazdami La Liga.

Widać było, że mentalnie są gotowi na sukces. Choć do końcowego triumfu, o którym marzą wszyscy w Paryżu, jest jeszcze daleko, PSG postawiło niezmiernie ważny krok do tego, by zerwać z łatką zespołu napompowanego pieniędzmi, który w kluczowych momentach zawodzi.

To był koncert, który pokazał, że w kluczowych momentach grupa piłkarzy potrafi przezwyciężyć trudności i stanąć na wysokości zadania, kiedy mało kto na nich stawia.

REKLAMA

Pep Guardiola, były piłkarz i trener "Dumy Katalonii", przestrzega jednak przed przedwczesnym skreślaniem drużyny, z którą będzie związany już na zawsze.

- Dla mnie Barcelona to wciąż najlepsza drużyna na świecie. Oczywiście taki wynik może się zdarzyć, jeśli masz zły dzień, a przeciwnik zagra bardzo dobrze. Zwłaszcza w takich rozgrywkach jak Liga Mistrzów. Nie zapominajcie jednak, że przed nimi jeszcze co najmniej 90 minut rewanżu i jeśli jest jakaś ekipa, która jest w stanie odrobić czterobramkową stratę, to jest nią właśnie Barcelona - powiedział Guardiola.

Źródło: x-news

Mimo ciężkiej sytuacji trener Barcelony Luis Enrique nie traci wiary w swój zespół. Jego drużyna w dwóch ostatnich meczach ligowych strzelała co najmniej pięć goli - 6:1 ze Sportingiem Gijon i 5:0 z Celtą Vigo.

REKLAMA

John Guidetti, gwiazda "Celestes", przyznał, że jeśli Barcelona zaprezentuje się równie dobrze w środowym meczu Champions League, może odrobić stratę z Paryża. Do triumfu ma ją poprowadzić Lionel Messi, który z Celtą strzelił dwa gole, a przy dwóch kolejnych zaliczył asysty.

- Wszystko będzie możliwe, jeżeli z PSG zagrają tak, jak z nami. A Messi to kosmita. Gdy jest w formie, nie da się go zatrzymać. Poza tym rewanż odbędzie się na Camp Nou, a na tym stadionie trudno jest wygrać - cytuje "Aftonbladet". 

W historii Ligi Mistrzów, to jest od sezonu 1992/93, jeszcze nikomu nie udało się odrobić czterobramkowej straty z pierwszego meczu. 

REKLAMA

W 2013 i 2015 roku PSG żegnało się z Ligą Mistrzów za sprawą "Dumy Katalonii". Czy podopieczni Unaia Emery'ego będą mogli rozkoszować się zemstą? Szkoleniowiec nie może skupić się tylko i wyłącznie na obronie, ale w tym, by powstrzymać gwiazdy przeciwnika, pomóc może Grzegorz Krychowiak. Polak nie ma najlepszych notowań odkąd zdecydował się na transfer, ale ostatnio był bliżej wyjściowego składu i być może Emery będzie chciał dać mu szansę gry od pierwszych minut.

W środę ciekawie powinno być także w Dortmundzie. Trzy tygodnie temu Borussia uległa na wyjeździe Benfice 0:1, marnowała wiele dogodnych sytuacji, nie wykorzystała też rzutu karnego. Teraz zagra osłabiona brakiem kontuzjowanego Marco Reusa, jednak przed własną publicznością na pewno stać ją na to, by ograć Portugalczyków i zapewnić sobie awans. 

BVB potrafi grać szalenie ofensywnie, jednak nie udaje jej się osiągnąć skuteczności, dające komfort i pewność siebie. W tym sezonie było już wiele spotkań, w których potrafili zdominować rywala, strzelać, kreować grę, ale brakowało goli, co skutkowało stratą punktów.

Tym razem piłkarze Thomasa Tuchela nie mogą sobie pozwolić na słabszy dzień, muszą być bezlitośni dla swojego rywala, a przy tym zagrać uważnie w obronie - każdy gol dla Benfiki może okazać się ich gwoździem do trumny.

REKLAMA

8 marca, środa: 

Borussia Dortmund - Benfica Lizbona (0:1)
Barcelona - Paris Saint-Germain (0:4)

ps, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej