Politycy o przesłuchaniu Tuska. "Pretekst do upokorzenia byłego premiera", "urzędnicy nie są świętymi krowami"

Prokuratura Okręgowa w Warszawie przesłucha w środę w charakterze świadka Donalda Tuska. Były premier będzie zeznawał w śledztwie przeciw byłym szefom SKW w sprawie podjęcia bez zgody władz współpracy z rosyjską FSB. Przesłuchanie Tuska rozpala emocje wśród polityków w Sejmie.

2017-04-18, 18:35

Politycy o przesłuchaniu Tuska. "Pretekst do upokorzenia byłego premiera", "urzędnicy nie są świętymi krowami"
Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk . Foto: PAP/EPA/DOMENIC AQUILINA

Prawo i Sprawiedliwość uważa, że przesłuchanie obecnego szefa Rady Europejskiej jest konieczne w celu rzetelnego wyjaśnienia sprawy. - Donald Tusk był premierem w czasie, kiedy odbywały się rzeczy, których dotyczy zawiadomienie złożone do prokuratury. Sprawował on nadzór nad szefami służb specjalnych i służbą SKW, której działalność wzbudziła wątpliwości śledczych. To normalne, że prokuratura ma do niego szereg pytań - komentuje sprawę poseł PiS Marek Opioła w rozmowie z PolskieRadio.pl.

Opini tej nie podzielają politycy Platformy Obywatelskiej. Zdaniem Jana Grabca kroki podjęte przez prokuraturę są "próbą wciągnięcia Donalda Tuska w polityczne zamieszanie". - Przesłuchanie nie ma żadnego związku z toczącym się postępowaniem. Jest ono pretekstem do upokorzenia byłego premiera po europejskiej porażce PiS-u 27:1 - ocenia poseł PO. I dodaje, że Jarosław Kaczyński chce zrewanżować się Tuskowi za doznane porażki.

- Prezes PiS żyje w świecie mitycznym. Osiem razy przegrał z Tuskiem i teraz chce wyrównać rachunki - tłumaczy Grabiec. - W PiS są też osoby, które chcą zasłużyć na zaufanie prezesa. Można powiedzieć, że sprawa ta jest autorską inicjatywą Zbigniewa Ziobry, który chce wykazać, że podąża za myślami Jarosława Kaczyńskiego - wyjaśnia poseł PO.

Przeciw doszukiwaniu się w tej sprawie politycznych aspektów protestuje Kukiz'15. - Urzędnicy nie są świętymi krowami i powinni odpowiadać za swoje czyny. Nie widzimy niczego złego w tym, gdy jeden z nich jest wzywany przez prokuraturę w charaktwerze świadka. Tusk sprawował nadzór nad służbami i dlatego musi się wypowiedzieć - przekonuje Marek Jakubiak. Poseł Kukiz'15 nie ma wątpliwości dlaczego PO próbuje eskalować problem. - Platforma ma plan, że Tusk będzie kandydował na prezydenta - tłumaczy rozmówca portalu Polskiego Radia.

Sprawa porozumienia SKW z FSB

Śledztwo, które prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie dotyczy "przekroczenia uprawnień przez członków kierownictwa Służby Kontrwywiadu Wojskowego, wskutek podjęcia współpracy ze służbą obcego państwa bez wymaganej zgody prezesa Rady Ministrów". W grudniu 2016 r. ujawniono, że w tej sprawie postawiono zarzuty byłym szefom SKW Januszowi Noskowi, jego następcy Piotrowi Pytlowi oraz Krzysztofowi D., b. dyrektorowi szefa gabinetu SKW. Rozmowy o porozumieniu polskiej Służby Kontrwywiadu Wojskowego, a rosyjskim FSB zaczęły się w 2010 roku. Według "Gazety Wyborczej" w 2011 r. Nosek "wystąpił do premiera Tuska o zgodę na podjęcie współpracy z Rosjanami. Ówczesny premier pozytywnie rozpatrzył tę prośbę. 

Porozumienie ostatecznie podpisano we wrześniu 2013 r., ale nie wprowadzono go w życie, bo zaraz zaczął się kryzys rosyjsko-ukraiński. Zdaniem "GW" Tusk nie skonsultował swojej decyzji z MON - czego wymaga ustawa. Zdaniem "GW", przesłuchany już b. szef MON Tomasz Siemoniak miał powiedzieć, że Tusk się z nim nie konsultował, ale "prawdopodobnie nie miałby zastrzeżeń".

Wedlug TVN mowa zawarta przez SKW z rosyjskimi służbami specjalnymi była związana z koniecznością wycofania z Afganistanu polskiego kontyngentu wojskowego, dla którego droga powrotna prowadziła przez teren Rosji. Umowa miała pozwolić na sprawne, bezpieczne wycofywanie naszych żołnierzy oraz sprzętu z Afganistanu. "Gazeta Polska Codzienna" zauważa jednak, że umowa SKW i FSB dotyczyła współdziałania stron przeciwko zagrożeniom odnoszącym się do którejkolwiek ze stron. "A takim zagrożeniem dla FSB były m.in. działania podejmowane przez Amerykanów oraz NATO. Na celowniku SKW znalazł się prok. Marek Pasionek, który był jednym z prokuratorów nadzorujących śledztwo Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie w sprawie katastrofy smoleńskiej" - dodano.

Politycy o porozumieniu z FSB

Platforma Obywatelska nie widzi niczego złego w porozumieniu zawartym przez SKW. - Trzeba było jakoś ewakuować żołnierzy z Afganistanu. Z takiej samej opcji jak my skorzystali też nasi sojusznicy, Amerykanie i Brytyjczycy - tłumaczy Jan Grabiec. W jego ocenie do tej pory nie wykazano, że zawarta umowa była niekorzystna dla Polski. - Nie przedstawiono żadnych dowodów na to, że naruszyła ona polską rację stanu - komentuje rzecznik prasowy PO.

O szkodliwości zawartej umowy przekonany jest Marek Opioła. - Nie można współpracować z Federacją Rosyjską w zakresie służb specjalnych. Rosjanie wielokrotnie nie wywiązywali się ze swoich obietnic dotyczących szlaku przerzucania wojsk przez ich terytorium - komentuje poseł PiS-u. - Współpraca z FSB jest niedopuszczalna. Na pewno zachwiała ona naszą wiarygodość w stosunkach z naszymi sojusznikami z NATO - przewiduje polityk Prawa i Sprawiedliwości.

Podobnie uważa Marek Jakubiak z Kukiz'15. - Skoro dla NATO głównym zagrożeniem ze strony wschodniej są Rosjanie, to nie rozumiem jak nasi oficerowie mogą jeździć do nich na wycieczki i klepać się po plecach. Na takie spotkania powinny być oddelegowane osoby niższej rangi - tłumaczy poseł Ruchu. Jakubiak krytykuje również fakt wypowiadania się przez oficerów wywiadu i kontrwywiadu wojskowego w mediach. - Przecież to są tajne służby - przypomina poseł Kukiz'15.

Michał Fabisiak, PolskieRadio.pl




Polecane

Wróć do strony głównej