Puchar Polski: poszukiwacze zaginionej Arki napisali historię. "Na zdrowie Gdynio!"
Finał Pucharu Polski - delikatnie mówiąc - nie zachwycił, ale piłka nożna znowu okazała się przepiękna. Arka Gdynia po dramatycznym finale z Lechem Poznań sięgnęła po trofeum. Jak przyznał trener Leszek Ojrzyński, jego posada i tak wisi na włosku. Musi utrzymać się w Ekstraklasie.
2017-05-03, 08:14
Posłuchaj
Trener Leszek Ojrzyński podkreślił zasługi Grzegorza Nicińskiego (IAR)
Dodaj do playlisty
Trener piłkarzy Arki Gdynia Leszek Ojrzyński przyznał, że zdobycie we wtorek w Warszawie Pucharu Polski było pierwszym z celów jego zespołu. Drugim jest walka o utrzymanie w ekstraklasie. Jak dodał, jeżeli to się nie uda, będzie musiał odejść z klubu.
Faworytem finału Pucharu Polski na PGE Narodowym był poznański Lech, wicelider ekstraklasy, ale to Arka sięgnęła po trofeum, wygrywając po dogrywce 2:1.
- Każdy moment meczu był ważny. Uczulałem zawodników, że Lech od razu ruszy. Od 20. minuty zaczął stwarzać groźne sytuacje. Kilka razy serce mi mocniej zabiło. Czekałem aż dotrwamy do przerwy. Plan był taki, że 10 minut po przerwie wejdzie Rafał Siemaszko. Później wprowadziliśmy Lukę Zarandię. Dobrze, ze ci zawodnicy nam pomogli, zdobyli bramki. W końcówce straciliśmy gola i znów zrobiło się nerwowo. Historia futbolu zna wiele przypadków, że szybko można odwrócić losy rywalizacji. Dlatego tym bardziej prosiłem piłkarzy o dodatkową koncentrację - przyznał trener triumfatorów.
Leszek Ojrzyński Jeżeli nie utrzymamy się w lidze, to nie będzie mnie w Arce. Tak ustaliłem z prezesem. Jeśli spadniemy z ekstraklasy, to ktoś mnie zastąpi. Tak jak wcześniej ja zastąpiłem Grzegorza Nicińskiego
Obecny szkoleniowiec Arki zastąpił trzy tygodnie temu Grzegorza Nicińskiego, którego zwolniono po serii porażek w lidze. Po zwycięstwie nad Lechem nie zapomniał o swoim poprzedniku.
REKLAMA
Agencja TVN/x-news
- Z tego miejsca dziękuję Grzegorzowi. To jego zasługa, doszedł z zespołem do finału. Ja byłem szczęściarzem, że mogłem wystąpić z Arką w finale. Wywalczenie pucharu było pierwszym celem, bardzo ważnym. Teraz czeka nas ciężka walka o zrealizowanie drugiego, czyli utrzymanie w ekstraklasie. Dziękuję działaczom za zaufanie oraz piłkarzom i sztabowi drużyny, że wykonali dzisiaj kawał dobrej roboty - podkreślił Ojrzyński.
Wtorkowy triumf oznacza udział Arki w przyszłym sezonie w europejskich pucharach, ale jej trener na razie o tym nie myśli.
- Jeżeli nie utrzymamy się w lidze, to nie będzie mnie w Arce. Tak ustaliłem z prezesem. Jeśli spadniemy z ekstraklasy, to ktoś mnie zastąpi. Tak jak wcześniej ja zastąpiłem Grzegorza Nicińskiego. Musimy zrobić wszystko, żeby punktować w ekstraklasie. Wówczas zostanę i będziemy się zastanawiać, jak to wszystko poukładać przed rozgrywkami UEFA. Na razie jednak nie myślę o europejskich pucharach. Wracamy do szarej ligowej rzeczywistości, trzeba tam walczyć. Mam nadzieję, że dzisiejsza wygrana nam pomoże - nadmienił.
REKLAMA
Po zwycięstwie nad Lechem piłkarze Arki będą mieć chwilę na świętowanie.
- Przewidziałem pewne rzeczy, dlatego wybrałem hotel poza Warszawą. Nie chciałem w centrum, żeby mi piłkarze nie uciekli "w miasto". Tam jest dużo pokus. Na pewno jakoś będziemy się bawić, przyjechały rodziny zawodników. Myślę, że po jednym piwku można się napić. Wczoraj ciszę nocną zarządziliśmy od godz. 23. Dzisiaj będzie od północy - zakończył Ojrzyński.
Darko Jevtić Trzy razy tutaj byłem, trzy razy przegrałem. Nie jest to miłe, ale to nie wina tego stadionu. To nasza wina
- Długo, długo Arka czekała na taki sukces. Jest dla nas tym większy, że nie byliśmy faworytem, byliśmy Kopciuszkiem. Mieliśmy dużo szczęścia, był tam słupek, jakieś inne akcje Lecha, ale przetrzymaliśmy. Taka jest piłka, to my wygraliśmy, cieszymy się bardzo mocno. Na zdrowie, Gdynio! - dodał napastnik Arki Przemysław Trytko.
Lech już trzeci raz z rzedu przegrał finał PP na Narodowym. - Co było atutem Arki? Zrobili swoje, udało im się wypełnić plan, wygrali. Trzy razy tutaj byłem, trzy razy przegrałem. Nie jest to miłe, ale to nie wina tego stadionu. To nasza wina. Wszystko szło dobrze do straty bramki, a potem nam brakowało spokoju, nie byliśmy skuteczni, to nas kosztowało. Od jutra się liczy tylko liga, musimy się skupić, podnieść, ale czasu za wiele nie mamy - podkreślił pomocnik "Kolejorza" Darko Jevtić.
REKLAMA
Agencja TVN/x-news
"Żółto-niebiescy" odnaleźli zaginioną arkę. Jeśli chcą być Indianą Jonesem i utrzymać się w lidze, musza jeszcze znaleźć świętego Graala...
kbc
REKLAMA