Puszcza Białowieska: ekolodzy przerwali protest ws. wycinki drzew

Ekolodzy z Greenpeace i Dzikiej Polski przerwali w środę po południu swój protest w okolicach Czerlonki w Puszczy Białowieskiej, w którym domagali się wstrzymania wycinek starego drzewostanu w tym miejscu.

2017-05-24, 18:38

Puszcza Białowieska: ekolodzy przerwali protest ws. wycinki drzew
Aktywiści Greenpeace i Dzikiej Polski blokowali wycinkę w Puszczy Białowieskiej. Foto: Greenpeace/Grzegorz Broniatowski

Resort środowiska nazwał ten protest "atakiem na ministerstwo i rząd PiS".

Zapewnienie, że wycinki w miejscu protestu nie będzie

Marianna Hoszowska z Greenpeace powiedziała PAP, że protest, który rozpoczął się w środę, po kilku godzinach po południu się zakończył, z miejsca odjechał sprzęt leśny i aktywiści dostali zapewnienie - choć nie potrafiła wskazać od kogo - że w środę wycinki w tym miejscu nie będzie. Zaznaczyła, że akcja ws. wstrzymania wycinek w puszczy nie kończy się, ekolodzy zostają w Puszczy Białowieskiej.

Protest kilkunastu działaczy

Wczesnym popołudniem w środę kilkunastu działaczy Greenpeace i Fundacji Dzika Polska zablokowało pracę dwóch ciężkich maszyn w puszczy. Kilkoro z nich przykuło się łańcuchami do tych maszyn, inne osoby weszły na drzewa. Ekolodzy mieli transparenty: "Save Bialowieza Forest", "Stop wycince Puszczy Białowieskiej!", "Puszcza to nie plantacja" oraz "Cała puszcza parkiem". Teren protestu był ogrodzony taśmą.

Ekolodzy zapowiadali we wtorek na konferencji prasowej w Warszawie, że jeżeli ministerstwo środowiska nie wycofa się z wycinki i nowych nasadzeń w Puszczy Białowieskiej, nie wykluczają powtórki z protestów, jakie miały miejsce dekadę temu w Dolinie Rospudy w czasie budowy obwodnicy Augustowa.

Jest zakaz wstępu do lasu w Nadleśnicwie Hajnówka do końca 2017 r.

"Udało nam się przynajmniej na te kilka godzin zapewnić spokój Puszczy Białowieskiej w tym szczególnym momencie, jakim jest okres lęgowy ptaków, a także zabezpieczyliśmy dowody na niszczenie naturalnych fragmentów Puszczy, cennych siedlisk i rzadkich gatunków chronionych prawem europejskim" - skomentował po zakończeniu środowej akcji w przesłanej PAP informacji dyrektor Greenpeace Polska Robert Cyglicki. Dodał, że protestujący dostali także podjętą w środę decyzję nadleśniczego ws. zakazu wstępu do lasu w Nadleśnicwie Hajnówka, która ma obowiązywać do końca 2017 r.

"Zakazywanie wstępu do lasu to najgorsza decyzja, jaką leśnicy związani z ministrem Szyszko mogli podjąć. Zakazami wstępu nie poprawi się bezpieczeństwa. To raczej próba ukrycia tego, co dzisiaj mogliśmy zobaczyć – niszczenia ponad stuletnich fragmentów lasu i masowego wywożenia martwego drewna w celach komercyjnych" - dodał Cyglicki.

Jest komentarz resortu środowiska

"Jeżeli przedstawiciele organizacji pozarządowych będą przypinać się do drzew, to pozostaje mieć nadzieję, że przypną się do zdrowych drzew, a nie do tych chorych i nie zrobią sobie przy tym krzywdy" - komentował akcję ekologów w rozmowie z PAP - w czasie, gdy jeszcze trwała - rzecznik resortu środowiska Paweł Mucha.

Dodał, że przedstawicielom organizacji pozarządowych, które "mienią się ekologicznymi" nie zależy na dialogu z ministerstwem i współpracy przy odtwarzaniu Puszczy Białowieskiej, do "stanu, kiedy zachwycała swoim pięknem i majestatem".

"Odczytuję ostatnie działania ekologów tylko i wyłącznie jako atak polityczny. Stają oni po stronie tych, którzy bez podstaw merytorycznych uderzają w ministerstwo i rząd PiS. Nie szukają rozwiązania, wyjścia z tej całej sytuacji, tylko próbują wszczynać awanturę" - powiedział rzecznik.

Mucha wskazał, że ekolodzy "sami sobie zaprzeczyli" w kwestii zakazu wstępu do Puszczy, skoro do niej weszli.

Zapewnił, że MŚ wielokrotnie zapraszało ekologów do wspólnego dialogu, do monitorowania puszczy, czy pomocy przy reintrodukcji żubra w innych państwa UE. "Odzewu albo nie było, bądź była tylko krytyka" - zaznaczył Mucha.

Przedstawiciel resortu środowiska dodał, że ministerstwo będzie "konsekwentnie realizować program ochrony Puszczy Białowieskiej, będzie realizowało program przywracania zasobów przyrodniczych dla lokalnej społeczności, dla rozwoju tego regionu". "Konsekwentnie realizujemy prawo europejskie. Jesteśmy w stałym kontakcie z KE i na wątpliwości Komisji odpowiemy zgodnie z wszelkimi procedurami, będziemy wyczerpywać wszelkie możliwe kroki, aby do naszych argumentów Komisję przekonywać" - zaznaczył rzecznik.

Jest procedura Komisji Europejskiej ws. Puszczy

W połowie kwietnia Komisja Europejska poinformowała, że w związku z decyzją o zwiększonej wycince w Puszczy Białowieskiej, przeszła do drugiego etapu - prowadzonej od ubiegłego roku - procedury przeciwko Polsce. KE wezwała Polskę do wstrzymania zaplanowanych cięć w Puszczy Białowieskiej. Komisja wszczęła postępowanie przeciwko Polsce w czerwcu ubiegłego roku. Od tego czasu trwała wymiana korespondencji między resortem a Komisją Europejską.

Minister środowiska Jan Szyszko mówił niedawno dziennikarzom, że nie obawia się sporu w Trybunale ws. Puszczy Białowieskiej. "Myślę, że to będzie naprawdę niezwykle potrzebne, żebyśmy spór zakończyli w Trybunale dlatego, że dane, które mamy, o ile nie przekonają Komisji (Europejskiej – PAP), to myślę, że najwyższy czas, żeby rzeczywiście zakończyły się w Trybunale” – mówił wtedy szef MŚ.

Dlaczego protestuja ekolodzy

Wyniki leśnych patroli Greenpeace i Dzikiej Polski jednoznacznie wskazują, że prowadzone w tym roku wycinki w Puszczy obejmują stare, bezcenne przyrodniczo fragmenty lasu dotychczas wyłączone z cięć, między innymi w strefach ochronnych UNESCO. Działania te są prowadzone mimo wezwania Polski przez Komisję Europejską do natychmiastowego wstrzymania wycinek.

- Jesteśmy w Puszczy, by powstrzymać jej dewastację spowodowaną skandalicznymi decyzjami ministra Szyszki. Mimo licznych apeli środowisk naukowych, lokalnej społeczności i ponad 167 000 osób, minister dalej traktuje Puszczę jak zwykłą plantację drzew. Co gorsza, decyzje ministra zagrażają wielu rzadkim gatunkom ptaków związanym ze starymi i martwymi drzewami, które mimo okresu lęgowego, są masowo wycinane i wywożone z Puszczy – powiedział Robert Cyglicki, Greenpeace.

REKLAMA

PAP, abo, jk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej