Liga Mistrzów: finał marzeń w Cardiff. Piłkarski świat czeka na spektakl Realu i Juventusu
Najlepsza obrona kontra najlepszy atak, wielkie gwiazdy, boiskowi wirtuozi i spece od twardej walki, dwa zespoły, które w tym sezonie były klasą samą dla siebie. Starcie Realu Madryt i Juventusu w finale Ligi Mistrzów zapowiada się pasjonująco.
2017-06-03, 08:30
Posłuchaj
W Turynie i Włoszech kibice wierzą w Juventus - relacjonuje Piotr Kowalczuk (IAR)
Dodaj do playlisty
Real Madryt za każdym razem jest wymieniany w gronie ścisłych faworytów do wygrania Ligi Mistrzów. W Cardiff będzie bronić trofeum, po które sięgnął w ubiegłym sezonie w spotkaniu z Atletico Madryt. Wszyscy doskonale zdają sobie sprawę z tego, że "Królewscy" mogą zapisać się w historii jako pierwszy zespół, któremu się to udało. Z drugiej strony to jednak ciężar - nie bez powodu jeszcze nikt nie dał rady wygrać tych rozgrywek dwa razy z rzędu.
Wiemy, że dla Realu presja oczekiwań to codzienność, praktycznie co tydzień oczekuje się od tego zespołu zwycięstwa. Wypełniony po brzegi stadion w Cardiff, miliony kibiców przed telewizorami, ogromna stawka... Bez dwóch zdań będzie to największy mecz tego roku. Czy komuś zadrżą przy tym nogi?
O to nie martwi się akurat nikt, bo piłkarze, którzy w sobotę wybiegną na murawę, są stworzeni do rzeczy wielkich. Tak w jednej, jak i drugiej drużynie.
Źródło: YT/Martin Johansson
REKLAMA
Co do tego, że Real pod wodzą Zinedine'a Zidane'a potrafi bić rekordy, nie trzeba przekonywać nikogo - w styczniu 2017 roku "Los Blancos" osiągnęli liczbę 40 spotkań bez porażki z rzędu we wszystkich rozgrywkach - absolutny rekord w hiszpańskim futbolu (poprzedni należał do FC Barcelony - 39 spotkań bez porażki). Francuz stał się zaledwie drugą osobą w historii "Królewskich", która zdobyła z klubem Puchar Europy jako zawodnik i trener (pierwszą był Miguel Munoz). Debiutanckie dwa sezony w wielkiej piłce i dwa kluczowe trofea? To niewyobrażalne, ale jak najbardziej możliwe.
Choć na początku pracy byłego piłkarza pojawiały się wątpliwości, w tym momencie jego pozycja jest niepodważalna - Zidane'a broni zarówno styl, jak i wyniki, a kibice z Santiago Bernabeu widzą w nim właściwą osobę na właściwym miejscu.
Andrzej Janisz zapowiada wielkie emocje w finale Ligi Mistrzów:
PolskieRadio.pl
REKLAMA
Krajowe rozgrywki padły łupem "Królewskich", ale wiadomo, że apetyty w Madrycie są jeszcze większe. W większości klubów piłkarskich byłyby zaspokojone. Real podchodzi do tego inaczej, chce zakończyć sezon nie tylko jako najlepsza drużyna w Hiszpanii, ale na całym świecie. Trafił jednak na godnego rywala.
Juventus w ostatnich latach jest lekko w cieniu, w Serie A, której do największej świetności brakuje bardzo wiele. "Stara Dama" zdominowała te rozgrywki, i od czasu przyjścia Massimo Allegrego w Turynie buduje się coś godnego podziwu.
To świetny zespół, wyjątkowo doświadczony, zdyscyplinowany taktycznie, potrafiący grać zarówno z wyrachowaniem, jak i polotem w akcjach ofensywnych. Wydaje się, że potrafi grać z każdym, a na pewno nie ma podstaw do tego, by kogokolwiek się obawiać. To tyczy się także sobotnieg rywala.
Powiązany Artykuł

Real Madryt i Juventus Turyn - liczby i ciekawostki
Świetna obrona, pomoc, w której łączy się tytaniczna praca i ogrom kreatywności, atak, który potrafi być zabójczy i ławka rezerwowych, o której wiele klubów może pomarzyć - skład hegemona Serie A robi wielkie wrażenie.
REKLAMA
Mimo tego, że włoska liga w ostatnich latach przeżywa kryzys, to Juventus wydaje się wciąż mocniejszy. Czas, żeby wejść na szczyt, nadejdzie 3 czerwca w Cardiff.
W 2015 roku, kiedy "Stara Dama" przegrała finał z Barceloną, wielu uważało za sukces dotarcie do tego etapu, a Hiszpanie byli faworytem bezdyskusyjnym.
W tym sezonie nie ośmielał się deprecjonować siły włoskiej drużyny, obyło się bez porównań do zebry, na którą polują lwy. W Madrycie pamiętają, że w półfinale tamtych rozgrywek trzeba było przełknąć gorzką pigułkę, w dużej mierze przez Alvaro Moratę - wypożyczony z Realu napastnik wbił swojemu klubowi dwa gole. Teraz Morata jest po "właściwej" stronie i jeśli tylko dostanie szansę, na pewno nie będzie się wahał gdy przyjdzie mu stanąć oko w oko z Gianluigim Buffonem.
Źródło: TVP
REKLAMA
Zinedine Zidane spędził w Turynie pięć lat, teraz podkreśla jednak, że sentymenty odłoży na bok, a to Madryt ma szczególne miejsce w jego sercu. W 1998 roku grał w spotkaniu tych dwóch drużyn po stronie Włochów i schodził z boiska pokonany.
Buffon, trzeci najstarszy zawodnik w historii finałów rozgrywek o tytuł najlepszej drużyny Europy, który chce sięgnąć po brakujące w jego kolekcji trofeum. To jeden z najwybitniejszych piłkarzy, którzy nigdy nie triumfowali w Lidze Mistrzów. Czy będzie musiał pogodzić się z tym, że dołączy do grona, w którym są m.in. Patrick Vieira, Fabio Cannavaro, Ronaldo czy Zlatan Ibrahimović.
Czy mamy do czynienia z finałem marzeń? W sobotę na boisko wybiegną zespoły, które w obecnej edycji Ligi Mistrzów nie miały sobie równych. Nie chodzi tylko o suche wyniki, ale przede wszystkim o styl gry i poczucie, że zarówno Real, jak i Juventus, przystąpią do walki jako drużyny od początku do końca świadome celu, który im przyświeca, skupione tylko i wyłącznie na nim. Która z gwiazd będzie błyszczeć najmocniej? Oczy kibiców będą skupione głównie na tych największych. Cristiano Ronaldo, Paulo Dybala, Gonzalo Higuain, Dani Alves, Luka Modrić czy Toni Kroos - te nazwiska mogą podziałać na wyobraźnię.
Nie ma mowy o żadnym przypadku, podważania ich klasy, doszukiwania się pozaboiskowych sensacji. Hiszpanie i Włosi mają dwie różne koncepcje tego, jak chcą osiągnąć sukces. Która z nich zwycięży? Przekonamy się już w sobotni wieczór. I z całą pewnością możemy spodziewać się rewelacyjnego widowiska. O 20.45 piłkarski świat jak zahipnotyzowany będzie patrzył na wydarzenia z Cardiff.
REKLAMA
ps, PolskieRadio.pl
REKLAMA