Małgorzata Wassermann: przesłuchanie Michała Tuska przybliżyło nas do prawdy. "To państwo w ówczesnym okresie nie działało"

- Przesłuchanie Michała Tuska na pewno przybliżyło nas do prawdy, ale jeszcze dużo pracy przed nami - powiedziała przewodnicząca sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold Małgorzata Wassermann. Według niej, wszystko wskazuje na to, że ktoś chciał wykorzystać syna ówczesnego premiera.

2017-06-22, 09:25

Małgorzata Wassermann: przesłuchanie Michała Tuska przybliżyło nas do prawdy. "To państwo w ówczesnym okresie nie działało"

Posłuchaj

Michał Tusk zaznaczył, że nigdy nie był świadkiem ani nie odniósł wrażenia, że jego praca dla OLT Express miała dawać firmie ewentualną ochronę (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Małgorzata Wassermann powiedziała w TVP Info, że przesłuchując Michała Tuska komisja chciała się dowiedzieć, jaka była jego rola w firmie OLT Express, co wiedział wchodząc do tej firmy i na czym polegała jego praca. - Na pewno przybliżył nas w jakiś sposób do prawdy, ale jeszcze dużo pracy przed nami - powiedziała posłanka.

Dodała, że Michał Tusk został zatrudniony jako specjalista od PR-u, natomiast na pytanie przez komisją, czy miał kontakt z firmami reklamowymi i agencjami, które pracowały na rzecz Amber Gold i OLT odpowiedział, że żadnego.

Źr. TVP Info

- W związku z powyższym powstaje pytanie: po co on tam przyszedł? Pan Michał Tusk, i to wynika z tej korespondencji, którą prowadził z OLT, że on sam prosił i mówił o tym, że ma pewne przemyślenia, uwagi. Natomiast ja nie natrafiłam na ani jednego maila, gdzie on zostałby zadaniowany, tzn. poproszony, żeby zrobił to, czy tamto i on przesłałby wytwór swojej pracy - powiedziała Wassermann.

"To państwo w ówczesnym okresie nie działało"

Pytana, czy mogło być tak, że ktoś chciał po prostu wykorzystać syna ówczesnego premiera odpowiedziała: "wszystko na to wskazuje".

Szefowa komisji śledczej podkreśliła, że celem działania komisji jest zbadanie dlaczego nie zadziałały instytucje państwa i ludzie, którzy stali na ich czele. - I niestety, to pokazuje, że nie zadziałały w pełnym tego słowa znaczeniu, że po prostu to państwo w ogóle w ówczesnym okresie nie działało - oceniła Wassermann.

Jak dodała, faktem jest, że w czasach działalności Amber Gold premierem był Donald Tusk i rządziła PO. - I również faktem jest to, że mimo obietnic w stosunku do społeczeństwa nie wyjaśnili tej afery w żadnej sposób. Uznano, że jeżeli aresztowano Marcina i Katarzynę P. to sprawa jest zamknięta. Komisja pokazuje, że nie jest zamknięta, że ktoś jednak co najmniej swoim brakiem działania umożliwił im ten proceder oszukańczy. Dla mnie naprawdę najbardziej szokująca jest ta końcówka, tzn. to, że już wszyscy wszystko wiedzieli i dalej pozwolili to robić - powiedziała Wassermann.

"Dlaczego nie dążyli do poinformowania opinii publicznej?"

Witold Zembaczyński (Nowoczesna) podkreślił w TVP Info, że symbolem środowego przesłuchania była dla niego wypowiedź Michała Tuska, "że wiedział z ojcem, że Amber Gold to lipa".

TVN24/x-news

- Ale nie dowiedziałem się, dlaczego panowie mając tą wiedzę nie dążyli do szerokiego poinformowania opinii publicznej o tym fakcie. Jak również nie usłyszałem w sposób bardzo wiarygodny, na czym polegała konkretnie ta praca, usługa wykonywana na rzecz Amber Gold, dla Marcina P. przez Michała Tuska - powiedział Zembaczyński.

Dodał, że Michał Tusk podczas przesłuchania stanowczo zaprzeczał temu, że pracując dla OLT równolegle będąc w relacji zatrudnienia z portem lotniczym w Gdańsku, działał na szkodę tego portu wynosząc np. informacje do Amber Gold. - Stanowczo temu zaprzeczył, jak również nie udało się znaleźć dowodów, które by to bezpośrednio potwierdziły - mówił poseł.

Dopytywany, czy był konflikt interesów, powiedział, że według Michała Tuska takiego konfliktu nie było. - Główny konflikt interesów był na linii obywatel, państwo i przestępcza działalność Marcina P. - ocenił poseł Nowoczesnej.

REKLAMA

"Zaczyna mi się to układać w pewną całość"

Zembaczyński podkreślił, że Roman Giertych, który towarzyszył podczas przesłuchania Michałowi Tuskowi "przyszedł jako pełnomocnik swojego klienta, wszedł w takiej roli na salę, a wyszedł z niej jako czynny polityk".

Małgorzata Wassermann dodała, że ws. Amber Gold łączy "już pewne fakty, daty, pewne działania, pewien brak działań". - I oczywiście zaczyna mi się to układać w pewną całość. I mogę dzisiaj powiedzieć z pełnym przekonaniem - tutaj było niewiele miejsca na przypadek - podkreśliła.

Dodała, że przyszłotygodniowe przesłuchanie Marcina P. może wnieść bardzo wiele do sprawy". Zaznaczyła, że jeżeli będzie chciał składać zeznania będzie to pierwsze, ale nie ostatnie przesłuchanie. - W jego przypadku każdy z tych wątków będzie poruszany - jak sobie radził z prokuraturą, jak sobie radził z Policją, z sądami karnymi - wyliczyła Wassermann. 

kh

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej