Oni mogli powstrzymać Amber Gold. Lista hańby największej afery III RP
Kolejne posiedzenia komisji śledczej badającej kulisy afery Amber Gold odsłaniają przed opinią publiczną piramidę grzechów, jakie popełniły w sprawie instytucje państwa polskiego. Lista urzędów i organów, które mogły zapobiec oszustwu 19 tys. Polaków na ok. 850 mln złotych nie jest jeszcze zamknięta, choć jej długość już dziś budzi niesmak.
2017-07-04, 14:54
Pierwszą osobą, która mogła uchronić Polaków przed piramidą finansową małżeństwa P. była prokurator Barbara Kijanko z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz. To do niej pod koniec 2009 roku wpłynęło zawiadomienie od Komisji Nadzoru Finansowego, która podejrzewała, że Amber Gold prowadzi działalność bankową bez wymaganych zezwoleń. Prokuratura odmówiła jednak wszczęcia śledztwa, nie dopatrując się w działalności firmy znamion przestępstwa.
Na to postanowienie Urząd Komisji Nadzoru Finansowego złożył w lutym 2010 roku zażalenie, które zostało przez Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe uznane za uzasadnione, a w konsekwencji prokuratura we Wrzeszczu ponownie wszczęła dochodzenie. Pod koniec sierpnia 2010 roku zostało ono jednak ponownie umorzone. Na to postanowienie we wrześniu 2010 roku KNF złożył zażalenie, które zostało uwzględnione decyzją Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe 16 grudnia 2010 roku. Prokuratura Gdańsk-Wrzeszcz przez rok nie zrobiła nic, pozwalając w ten sposób Amber Gold rozwinąć skrzydła.
Potężne cegły do piramidy grzechów w sprawie afery Amber Gold dołożyła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. ABW zaniechało statutowych działań jakie powinno podjąć ws. spółki małżeństwa P., a gdy już je podjęła, to były one zbyt wolne i obarczone licznymi błędami. Na przykład, gdy Marcin P. wiedział, że jest podsłuchiwany przez funkcjonariuszy Agencji, to zaczął korzystać z kart telefonicznych. ABW choć zdawała sobie z tego sprawę, to nie zabezpieczyła ich dowodów.
Wiele błędów w sprawie spółki Amber Gold popełniła administracja skarbowa na czele z Ministerstwem Finansów i Urzędem Skarbowym w Gdańsku. Ten ostatni przez półtora roku nie wymagał od spółki małżeństwa P. rozliczenia się z podatków. Ministerstwo Finansów, choć miało szereg instrumentów i narzędzi służących do walki z oszustwami i przestępstwami podatkowymi, to nie zdecydowało się ich użyć w sprawie trójmiejskiej piramidy finansowej. Gdyby tak się stało, to najprawdopodobniej udałoby się zatrzymać tę oszukańczą działalność.
REKLAMA
Czystego sumienia w sprawie Amber Gold nie ma również Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który nieskutecznie wywiązywał się ze swoich działań i odmówił zajęcia się spółką państwa P., choć istniały ku temu poważne podstawy. Amber Gold dawało 100 proc. gwarancji swoich lokat, a wiec coś czego nie oferuje żaden bank w Unii Europejskiej. To powinno zwrócić uwagę UOKIK, ale tak się nie stało. Urząd nie zauważył, że reklamy Amber Gold wprowadzają klientów w błąd.
Na późniejszym etapie działalności biznesu państwa P. przed szansą jego ukrócenia stanął również Urząd Lotnictwa Cywilnego, do którego właściciel Amber Gold zwrócił się z prośbą o wydanie koncesji na prowadzenie działalności lotniczej dla OLT Express. Została on przyznana pomimo tego iż w zarządzie spółki zasiadał Marcin P., który był osobą karalną. Zgodnie z prawem w takiej sytuacji ULC nie powinien wydać koncesji. Jak dowiedział się portal Polskiego Radia komisja śledcza ds. Amber Gold zastanawia się nad złożeniem do prokuratury wniosku dotyczącego możliwości popełnienia przestępstwa przez władze urzędu.
I wreszcie jednym z urzędników państwowych, który mógł uchronić choć część Polaków przed utratą oszczędności i zmobilizować administrację państwową oraz służby specjalne do działania był ówczesny premier Donald Tusk. Choć dużo wcześniej przed upadkiem piramidy finansowej państwa P. zdawał sobie sprawę z jej podejrzanej działalności, bo taka informacja popłynęła do niego m.in. z KNF, ABW czy NBP, to nie ostrzegł o tym nikogo poza własnym synem.
Michał Tusk przesłuchiwany przez komisją śledczą przyznał, że razem z tatą wiedzieli dużo wcześniej o tym, że Amber Gold było „lipą”. Dlaczego premier nie podzielił się swoją wiedzą z obywatelami? Dlaczego podlegająca mu administracja państwowa i służby specjalne działały w tej sprawie tak nieudolnie? Na te pytania Donald Tusk będzie musiał odpowiedzieć przed komisją, która planuje wezwać go przed swoje oblicze jako ostatniego świadka.
REKLAMA
Zdaniem członków komisji badającej aferę Amber Gold Marcin P. i Katarzyna P., którzy zasiadają w tej sprawie na ławie oskarżonych byli jedynie „słupami”. Kto w takim razie w rzeczywistości stał za największą piramidą finansową III RP? Mocodawcy małżeństwa P. wciąż są nieznani, a czas działa na niekorzyść organów ścigania próbujących ustalić prawdę na temat afery Amber Gold.
- Michał Fabisiak, PolskieRadio.pl
REKLAMA