Ugodził 21-letniego chłopaka nożem. Rodzice chcą od oskarżonego po 200 tys.
Przed krakowskim sądem rozpoczął się w czwartek proces Damiana Sz. oskarżonego o zabójstwo nożem przypadkowego przechodnia. Ofiarą był 21-letni chłopak; jego rodzice domagają się od oskarżonego po 200 tys. zł. Troje oskarżonych o utrudnianie śledztwa dobrowolnie poddaje się karze.
2017-08-03, 17:20
- Nie chciałem zabić, było to działanie spontaniczne, gdybym mógł, oddałbym własne życie – mówił w czwartek przed sądem 39-letni Damian S. Przyznał się do zadania ciosu, ale zaprzeczył, by działał z zamiarem zabójstwa. Skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień. Podczas odczytywania przez sąd jego wyjaśnień złożonych w toku śledztwa płakał.
- Wiem, że zadałem państwu wielki ból tym, co zrobiłem; brakuje mi słów, by powiedzieć, jak bardzo tego żałuję – mówił do rodziców ofiary, którzy w procesie występują w charakterze oskarżycieli posiłkowych. - Mogę tylko wyrazić swój żal i prosić o wybaczenie, chociaż słowo przepraszam nic tutaj nie znaczy – mówił oskarżony. Część publiczności obecnej na sali rozpraw także ocierała łzy, podobnie jak matka ofiary.
Damian Sz. Nie chciałem zabić, było to działanie spontaniczne, gdybym mógł, oddałbym własne życie
Pod koniec rozprawy rodzice złożyli wniosek, w którym domagają się, by Damian S. zapłacił im po 200 tys. zł odszkodowania lub zadośćuczynienia.
Do zabójstwa doszło 3 stycznia późnym wieczorem w okolicy skrzyżowania ulic Miodowej i Brzozowej na krakowskim Kazimierzu. Jak wynikało z odczytanych wyjaśnień oskarżonego, w tym dniu został on dotkliwie pobity i skopany przed sklepem monopolowym przez kilku napastników. Był to odwet za potrącenie jednego z nich.
REKLAMA
Damian Sz. Wiem, że zadałem państwu wielki ból tym, co zrobiłem; brakuje mi słów, by powiedzieć, jak bardzo tego żałuję
Pobity i zakrwawiony Damian S. wrócił do lokalu, w którym pracował, wziął nóż i wrócił na miejsce zdarzenia. Tam zaatakował 21-letniego mieszkańca Krakowa, sądząc, że był on uczestnikiem poprzedniej awantury. Po tym wrócił do restauracji, a pracownicy zamknęli drzwi lokalu i nie otworzyli ich policji oraz włożyli do zmywarki zakrwawiony nóż, który sprawca wrzucił do zlewu.
Prokuratura oskarżyła 39-letniego Damiana S. o to, że działając w zamiarze zabójstwa zadał z dużą siłą cios nożem swojej ofierze w plecy, powodując ranę przecinającą serce i lewe płuco i skutkującą krwotokiem wewnętrznym i zgonem.
Damian Sz. został zatrzymany w mieszkaniu. Podczas przesłuchania przyznał się do zadania ciosu nożem, natomiast nie przyznał się, by miał zamiar dokonać zabójstwa. Grozi mu kara od 8 do 15 lat pozbawienia wolności, kara 25 lat lub dożywocie.
W procesie za utrudnianie postępowania karnego i zacieranie śladów odpowiadali także pracownicy lokalu Krzysztof F., Maria N. i Agnieszka N. W trakcie czwartkowej rozprawy wszyscy zadeklarowali dobrowolne poddanie się karze i uzgodnili ze stronami wymiar kar opiewających na rok lub półtora roku pozbawienia wolności.
Sąd wyłączył ich sprawę do odrębnego prowadzenia i zwolnił ich z aresztu, w którym przebywali.
REKLAMA
Trzy miesiące po zdarzeniu policja zatrzymała trzech mężczyzn podejrzanych o pobicie Damiana S. Według ustaleń sprawcy przewrócili Damiana S. na ziemię, a następnie kopali i bili po całym ciele, wskutek czego doznał on złamania żeber i obrażeń głowy. Po pobiciu oddalili się. Na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego zatrzymanym przedstawiono zarzut pobicia, do którego wszyscy przyznali się i złożyli obszerne wyjaśnienia.
ksem/
REKLAMA