Rzecznik prezydenta skreślony w PiS? "On już nie ma powrotu"

Krzysztof Łapiński podpadł politykom formacji rządzącej. Prezydencki rzecznik znalazł się na cenzurowanym po ostatnich wypowiedziach. - On już nie ma powrotu do PiS - mówi portalowi PolskieRadio.pl wpływowy polityk obozu władzy.

2017-09-08, 20:55

Rzecznik prezydenta skreślony w PiS? "On już nie ma powrotu"
Krzysztof Łapiński. Foto: PR

Krzysztof Łapiński wywołał burzę wokół siebie po komentarzu dotyczącym doniesień medialnych na temat tego, że Andrzej Duda miał domagać się od premier Beaty Szydło dymisji szefa MON Antoniego Macierewicza. Zapytany o tę kwestię rzecznik głowy państwa powiedział, że ,,jeśli prezydent miałby oczekiwania co do zmian w składzie Rady Ministrów, to na pewno by je wyraził prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiego”. Wypowiedź ta została odebrana jako podważenie znaczenia premier.

Marszałek Senatu Stanisław Karczewski komentując te słowa na antenie TVP stwierdził, że zdymisjonowałby Łapińskiego, gdyby był jego szefem. Podobne głosy docierały również ze strony innych polityków PiS oraz części publicystów sympatyzujących z obozem rządzącym. Groźby te nie zrobiły jednak na Łapińskim większego wrażenia. W piątek rzecznik prezydenta udzielił kolejnej wypowiedzi, która mogła nie spodobać się członkom formacji rządzącej.

Tym razem Łapiński zadrwił z wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego, który wzywał go do rezygnacji ze stanowiska. - Oczekiwania, że w Kancelarii Prezydenta RP nastąpi jakaś hatakumba, przepraszam, hekatomba ministrów, są nieuzasadnione – odpowiedział rzecznik prezydenta, nawiązując do niedawnej wpadki polityka Solidarnej Polski, który pisząc o niemieckich reparacjach wojennych użył słowa „hatakumba” zamiast "hekatomba".

Persona non grata w PiS

Za sprawą wspomnianych wypowiedzi Łapiński stał się w ostatnich tygodniach dla polityków parlamentarnej większości wrogiem numer jeden. Należy jednak wiedzieć, że jego relacje z PiS zaczęły psuć się dużo wcześniej przed transferem do Kancelarii Prezydenta. „Łapa”, jak określano go w klubie, nie bał się oficjalnie krytykować niektórych poczynań swojej macierzystej partii. Negatywnie ocenił, m.in. działania PiS podczas grudniowego kryzysu sejmowego czy sprawę Misiewicza. W parlamentarnych kuluarach głośno było też o jego konflikcie z rzecznik partii Beatą Mazurek, która była niechętna jego występom w mediach.

REKLAMA

Łapiński mógł czuć się rozczarowany „dobrą zmianą”. Ciężko pracował podczas dwóch kampanii wyborczych, które zakończyły się zwycięstwem Andrzeja Dudy i PiS-u, a w nagrodę otrzymał miejsce w trzecim szeregu sejmowych ław. Otwarcie powiedział o tym w rozmowie z Robertem Mazurkiem, stwierdzając, że choć swoją pracą przyczynił się do sukcesu wyborczego PiS, to teraz znalazł się w „strategicznej rezerwie kadrowej”.

Powrót prezydenta

Ten stan rzeczy trwał niecałe dwa lata. Transfer do Pałacu Prezydenckiego był dla niego okazją do wyjścia z trzeciego szeregu, dlatego bez wahania przyjął propozycję Andrzeja Dudy. Szybko stał się jego tarczą i udowodnił, że od strony PR przywróci tę prezydenturę na właściwie tory. Łapiński nie bał się kierować ciętych ripost nawet pod adresem polityków macierzystej partii, gdy odważyli się zaatakować prezydenta.

Przekonał się o tym, m.in. Marek Suski, który po prezydenckich wetach ws. reformy sądownictwa skrytykował Dudę i porównał jego zachowanie do działań wojsk radzieckich. Łapiński ironizował wtedy, że nie jest tak dobrym historykiem jak poseł, więc nie będzie wchodził w dywagacje historyczne. Jego wypowiedź była wyraźnym nawiązaniem do wpadki Suskiego z komisji ds. Amber Gold, gdy pytał jednego ze świadków o „carycę”.  

REKLAMA

Każda kolejna tego typu wypowiedź rzecznika prezydenta była dolewaniem przez niego oliwy do ognia. Wewnątrz PiS rosła niechęć do jego osoby, ale od początku broniły go wyniki. W kuluarach sejmowych nie brakuje głosów i to nawet ze strony polityków opozycji, że Łapińskiemu udało się zmienić prezydenta z „Adriana” w Andrzeja. Duda jest dziś najpopularniejszym politykiem w Polsce, daleko w tyle zostawia innych przedstawicieli partii rządzącej.

Skreślony na zawsze

Wszystko to sprawia, że o dymisji Łapińskiego nie może być dziś mowy. On sam ma tego świadomość, wie, że prezydent mu ufa i zdaje sobie sprawę z tego na co może sobie pozwolić oraz jakich błędów musi się ustrzec.W jego przypadku ewentualne potknięcie może skończyć się na politycznym aucie. Z naszych rozmów z politykami PiS wynika, że po ostatnich wypowiedziach w partii jest już właściwie skończony.

- On już nie ma powrotu do PiS. Nie sądzę, aby w przyszłości mógł ponownie znaleźć się na naszych listach do parlamentu. Myślę, że po ostatnich wypowiedziach prezes nie pozwoliłby mu kandydować nawet na radnego – mówi portalowi PolskieRadio.pl wpływowy polityk PiS. O tym, że kierownictwo partii jest śmiertelnie obrażone na Łapińskiego mówi nam również inny parlamentarzysta formacji rządzącej.

- W bezpardonowy sposób atakuje własną drużynę, krytykuje byłych kolegów. Tak się nie robi. Można mieć inny pogląd na pewne kwestia, ale nie komunikuje się go w mediach, bo w ten sposób, po pierwsze daje się paliwo opozycji, po drugie rozbija jedność obozu władzy – tłumaczy nasz informator. I dodaje, że Łapiński został skreślony, jak w przeszłości Mastalerek. Póki co, formalnie Krzysztof Łapinski wciąż jest jednak członkiem PiS.

REKLAMA

- Michał Fabisiak, PolskieRadio.pl    

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej