Gołowkin - Alvarez. Pretendent rzucił mistrzowi wyzwanie, ale na pierwszy plan wyszły kontrowersje

Jeśli ktoś czuł się rozczarowany po niedawnej walce Conora McGregora i Floyda Mayweathera Juniora, jeśli narzekał na to, że brakowało tam boksu na najwyższym poziomie, to Giennadij Gołowkin i Saul Alvarez pokazali, jak powinien wyglądać ten sport.

2017-09-17, 09:31

Gołowkin - Alvarez. Pretendent rzucił mistrzowi wyzwanie, ale na pierwszy plan wyszły kontrowersje
Giennadij Gołowkin. Foto: PAP/ALEJANDRO BOLIVAR

Giennadij Gołowkin pozostał mistrzem świata, jednak Saul Alvarez rzucił mu wyzwanie i schodził z ringu z poczuciem, że gdyby dołożył odrobinę więcej, mógł odebrać Kazachowi pasy.

Kibice w Las Vegas, których zebrało się ponad 22 tysiące, nie nudzili się ani przez chwilę, dostali boks najwyższej próby, w którym oko w oko stanęli warci siebie przeciwnicy. 

Do soboty Meksykanin miał na swoim koncie zaledwie jedną porażkę (i to z Floydem Mayweatherem Juniorem), jego rywal był zaś niepokonany.

REKLAMA

Zaczęło się od mocnych ataków Gołowkina, jednak Alvarez bronił się wybornie, sam też próbował kontrować, pokazując przy tym niesamowitą szybkość i wyjątkową zadziorność. W dodatku można było odnieść wrażenie, że tego wieczoru to on bije mocniej i któraś z kombinacji lub nawet jeden celny cios mogą tutaj bardzo namieszać w szykach mistrza.

Gołowkin mógł mieć przewagę, lepiej punktować, ale nie na tyle, by można było powiedzieć, że cała walka zdecydowanie przebiega pod jego dyktando. Kilka razy trafił bardzo mocno. Być może, gdyby walczył z kimś innym, to byłby początek końca przeciwnika. Tyle tylko, że Alvarez był niewzruszony, szykował się do tego, by rzucić się do ataku i spróbować swoich sił w tym, co kibice boksu kochają najbardziej - w pięściarskiej wojnie.

Do dziewiątej rundy Kazach prowadził, potem jednak na ringu zaczęło się dziać tyle, że kibice wstawali z miejsc, na stojąco oklaskiwali jednego i drugiego.

REKLAMA

Saul Alvarez ruszył do wściekłych ataków, wyprowadzał całe serie ciosów, które sprawiały Gołowkinowi problemy. Mistrz nie czuł się w defensywie aż tak pewnie, nieuniknione było, że część uderzeń go dopadnie. Tak się działo, ale miał odpowiedź na każdą akcję, nie pozwolił zepchnąć się do obrony, ani razu nie stracił kontroli.

Na pewno nie był to łatwy pojedynek dla sędziów, jednak ich werdykt (szczególnie punktowanie 118-110 dla Alvareza przez Adalaide Byrd), wywołał bardzo duże kontrowersje. Obrona tezy, wedługo której Saul Alvarez był lepszy w 10 z 12 rund, jest zadaniem niemożliwym.

Gołowkin był w tym pojedynku pięściarzem lepszym. Choć nie tak dobrym, jak do tego przyzwyczaił. Być może swoje robi czas, bo 35-latek młodszy przecież nie będzie, a tym razem trafił na niesamowicie witalnego i świetnie przygotowanego Meksykanina.

REKLAMA

Kazach pokazał wielkie akcje, ale też zdarzało mu się chybiać częściej niż zwykle - w tym także widać było kunszt Alvareza, który kilka razy o milimetry unikał uderzeń, kapitalnie balansując ciałem. A kiedy je przyjmował, sprawiał wrażenie człowieka z żelaza.

Pretendent pokazał za mało, by odebrać mistrzowi pasy, ale jednocześnie na tyle dużo, by dostać kolejną szansę. Jego wygrana byłaby niesprawiedliwością, remis zaś jest szansą na kolejną porcję boksu najwyższej klasy. 

ps, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej