Chiny łamią prawa człowieka. Świat nie protestuje

Sąd w Pekinie skazał w piątek na 11 lat więzienia czołowego chińskiego dysydenta Liu Xiaobo, oskarżonego o "podżeganie do działalności wywrotowej" - powiadomił jego adwokat Shang Baojun.

2009-12-25, 07:35

Chiny łamią prawa człowieka. Świat nie protestuje

Liu, któremu groziła kara do 15 lat pozbawienia wolności, 

ma 10 dni na odwołanie się od wyroku. Jego żona Liu Xia zapowiedziała, że opozycjonista skorzysta z tej możliwości.

"Jesteśmy bardzo zaniepokojeni orzeczoną dzisiaj karą 11 lat więzienia" - oświadczył Gregory May, pierwszy sekretarz ambasady USA w Chinach. Podobnie jak inni zachodni dyplomaci nie został on wpuszczony na środową rozprawę, na której zapadł werdykt, ani na jego ogłoszenie w piątek.

Waszyngton oraz niektóre rządy UE, a także liczne zachodnie organizacje pozarządowe bezskutecznie apelowały do Pekinu o uwolnienie Liu.

REKLAMA

Były profesor uniwersytecki, który w poniedziałek skończy 54 lata, został zatrzymany rok temu pod zarzutem "agitacji mającej na celu prowadzenie działalności wywrotowej i obalenie ustroju socjalistycznego". Bezpośrednim powodem było opublikowanie w internecie tzw. "Karty 08", czyli apelu grupy intelektualistów o zniesienie systemu jednopartyjnego w Chinach. Liu był współautorem tej petycji.

Według broniącej praw człowieka fundacji Dui Hua z San Francisco, 11 lat pozbawienia wolności to najsurowszy wyrok, jaki chińskie władze wydały dotychczas na podstawie zarzutu o "podżeganie do działalności wywrotowej".

W chińskim kodeksie karnym przestępstwo takie figuruje od 1997 r. Jednym z postulatów "Karty 08" było właśnie zniesienie tego zapisu. "Powinniśmy skończyć z praktyką traktowania słów jako przestępstw" - napisali jej autorzy.

Liu jest jednym z czołowych dysydentów chińskich od roku 1989, kiedy odegrał wybitną rolę w demonstracjach zwolenników demokratyzacji na placu Tiananmen w Pekinie, krwawo stłumionych przez władze. Wówczas po raz pierwszy został skazany na 20 miesięcy pozbawienia wolności. W latach 90. spędził kolejne trzy lata w obozie pracy, a następnie osiem miesięcy w areszcie domowym.

REKLAMA

PAP

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej