Amber Gold. Prezes Finroyal: rozmach Marcina P. był imponujący
Rozmach z jakim twórca Amber Gold Marcin P. prowadził działalność był imponujący, zwróciłem się do Marcina P. o spotkanie w maju 2012 r., moja propozycja była nakierowana na współpracę, albo przejęcie Finroyal przez Amber Gold - zeznał przed komisją ds. Amber Gold b. prezes Finroyal Andrzej K.
2017-09-25, 17:31
Posłuchaj
Według niego spółka FRL Capital Limited działająca pod marką Finroyal od początku swojej działalności zajmowała się inwestowaniem w maklerskie instrumenty finansowe oraz w udziały i akcje spółek nienotowanych na publicznym rynku.
- Źródłem pozyskania kapitału były tzw. kontrakty lokacyjne, które były formą pożyczki, która klienci udzielali spółce - powiedział świadek.
Zeznał, że twórcę Amber Gold Marcina P. poznał w maju 2012 r., wystąpił z inicjatywą spotkania - doszło do niego po kilku dniach doszło w siedzibie Amber Gold w Gdańsku.
REKLAMA
- Podczas tego spotkania wyraziłem swój podziw w zakresie dotyczącym rozmiaru prowadzonej działalności oraz z tego, że w sposób otwarty zdecydował się na zaangażowanie w linie lotnicze. Głównie propozycja z mojej strony była nakierowana na pewną formułę albo współpracy, albo przejęcia przez Amber Gold FRL Capital Limited. (...) Zasugerowałem, żeby byłaby taka możliwość - powiedział świadek.
Powiązany Artykuł

Amber Gold - czytaj więcej
Dodał, że "rozmach, z którym prowadził działalność Marcin P. był imponujący". - I to był główny powód, dla którego zdecydowałem się skontaktować z Marcinem P. (...). W tamtym czasie właściwie jedynym konkurentem działającym na rynku, który państwo, czy społeczeństwo, określa jako parabank, było Amber Gold - powiedział b. prezes Finroyal.
Kwestia relacji z Amber Gold
Podkreślił jednak, że jakiekolwiek porównanie działalności Finroyal do sposobu funkcjonowania Amber Gold jest nieporozumieniem.
Świadek zaznaczył, że jego relacje z twórcą Amber Gold były "czysto biznesowe", wyjaśnił, że w siedzibie Amber Gold odbył trzy spotkania.
REKLAMA
B. prezes Finroyal powiedział, że Marcin P. opowiadając o swojej działalności zaznaczył, że w spółce lotniczej jest zatrudniony Michał Tusk. Świadek powiedział, że interesował go wyłącznie aspekt biznesowy we współpracy z Marcinem P., "a nie jakieś towarzyskie koterie".
- Niektórzy ludzie mają taką skłonność, żeby powoływać się na jakieś kontakty albo relacje. Mnie tu zupełnie nie interesowało, pan Marcin P. również twierdził, że ja jestem osobą podstawioną na pewnym etapie i że jestem z ABW - powiedział świadek.
Na przełomie 2014 i 2015 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała akt oskarżenia wobec K. "Prokurator zarzucił K., że w okresie od listopada 2007 r. do 26 czerwca 2012 r. pełniąc funkcję dyrektora spółki Finroyal - FRL Capital Limited z siedzibą w Wielkiej Brytanii, za pośrednictwem biur operacyjnych mających siedziby w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu i Poznaniu, doprowadził 1716 klientów Finroyal do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości w łącznej kwocie ponad 100 mln zł" - informowała wówczas warszawska prokuratura okręgowa.
Jak poinformował w poniedziałek rzecznik tej prokuratury prok. Łukasz Łapczyński, proces w tej sprawie nadal toczy się przed wrocławskim sądem.
REKLAMA
Zeznania teściowej Marcina P.
- Nie odpowiem na to pytanie, ponieważ nie chcę ani sobie ani bliskim mi osobom zrobić krzywdy - tak brzmiała zdecydowana większość odpowiedzi przed sejmową komisją ds. Amber Gold Danuty Jacuk-Plichty, teściowej założyciela spółki Amber Gold Marcina P.
Jacuk-Plichta była zatrudniona w Amber Gold; szefowa komisji Małgorzata Wassermann mówiła niedawno, że na koncie Jacuk-Plichty pojawiały się "potężne sumy pieniędzy" z Amber Gold.
Świadek stawiła się przed komisją z pełnomocnikiem. Na pytanie przewodniczącej komisji, czy będzie składała zeznania, odpowiedziała: "nie"; jednak pełnomocniczka świadka przekazała komisji, aby zadawała pytania, a jej klientka będzie na bieżąco decydowała, czy odpowie na pytania.
Ostatecznie świadek odmawiała odpowiedzi na prawie każde pytanie członków komisji, uzasadniając to tym, że "nie chce zaszkodzić sobie ani bliskim jej osobom".
REKLAMA
Przewodnicząca komisji zapytała świadka, co zrobiła z kwotą 1,5 mln zł, która była na jej koncie. Świadek nie odpowiedziała na to pytanie. Wassermann zapytała także Jacuk-Plichtę, czy czuje się winna wobec ludzi, którzy stracili pieniądze. "Nie" - odpowiedziała świadek.
pp/koz
REKLAMA