Oszustwo prawie doskonałe
Ponad 9 milionów marek wydano na zakup fałszywych dzienników Hitlera.
2010-01-23, 07:14
Drobny fałszerz nazistowskich pamiątek oszukał największe koncerny prasowe.
W kwietniu 1945 roku tysiącletnia Rzesza dożywała końca swoich dni. Adolf Hitler razem ze swoimi najbliższymi współpracownikami zamknięty w berlińskim bunkrze oczekiwał na cud, który nie nadszedł i wkrótce popełnił samobójstwo. 7 letni wtedy Konrad Kujau nie mógł przypuszczać, że prawie 40 lat później zostanie bohaterem afery z Adolfem Hitlerem w tle.
Mam talent
Pierwsze lata po wojnie Kujau spędził w Niemieckiej Republice Demokratycznej. W 1957 roku zrezygnował z życia w kraju powszechnej szczęśliwości i dobrobytu i uciekł do RFN. Osiadł w Stuttgarcie, gdzie zaczął prowadzić podejrzane interesy za co kilka razy trafił do więzienia. Imał się różnych zajęć, by w końcu lat 60. zająć się handlem nazistowskimi pamiątkami. Przy pomocy rodziny i znajomych zaczął sprowadzać z NRD mundury, sztandary, broszury i inne przedmioty związane z III Rzeszą. Dla uzyskania lepszych cen zaczął fałszować dokumenty potwierdzające ich autentyczność.
Wkrótce większość oferowanych przez niego przedmiotów posiadała certyfikaty „wydane” przez samego Rudolfa Hessa. Interes zaczął iść coraz lepiej, a Kujau odkrył, że bez większego wysiłku potrafi podrabiać pismo i malowidła Hitlera. Swoimi zbiorami zainteresował Fritza Steifela, kolekcjonera nazistowskiej spuścizny. Wielbicielowi obrazów Adolfa Hitlera wcisnął około 160 rysunków olejnych i akwarel oraz 80 rękopisów wierszy, listów i przemówień wodza III Rzeszy.
REKLAMA
Idź na całość
W 1978 roku Kujau postanowił iść na całość i stworzył pierwszy tom dzienników Hitlera. W ciągu kilku dni zapełnił zapiskami cały zeszyt. Treść dzienników była mocno banalna i dotyczyła codziennych spotkań Hitlera, nadawania odznaczeń etc. Sfabrykowanym dziennikiem zainteresował Steifela, a ten z kolei poinformował o „odkryciu” dziennikarza „Sterna” Gerda Heidemanna.
Steifel zasugerował, że istnieje jeszcze 26 tomów z podobnymi zapiskami oraz trzeci tom „Mein Kampf " i opera napisana przez Hitlera w młodości. Lawina została uruchomiona. Heidemann wieloletni pracownik „Sterna” i człowiek, który potrafił sprzedać dom, aby zakupić jacht należący kiedyś do Goeringa, całą sprawą zainteresował właścicieli „Sterna”. Wkrótce dziennikarz skontaktował się z fałszerzem, który potwierdził istnienie dzienników, które miały należeć do „starego generała z NRD” i należało je „tylko” przemycić. Wydawnictwo ustaliło, że jest w stanie zapłacić po 85 tysięcy marek za każdy tom, 200 tysięcy marek za trzeci tom „Mein Kampf” i 500 tysięcy marek za całą resztę. Operacja zakupu dzienników trzymana była w ścisłej tajemnicy.
Liczy się kasa
REKLAMA
Kujau na dobry początek dostał od Heidemanna 200 tysięcy marek i oryginalny mundur Goeringa. Szybko podrobił trzy kolejne zeszyty. Jak się później okazało Heidemann płacił fałszerzowi po 35 tysięcy marek za dziennik, a resztę zatrzymywał dla siebie. Wkrótce oznajmił swoim szefom że cena wzrosła do 200 tysięcy marek za tom, ze względu na problemy z przemytem dzienników. Mimo tego wydawnictwo płaciło, licząc na krociowe zyski ze sprzedaży praw do druku. Tak też się wkrótce stało. Prawa zakupił Newsweek, Time, Parisch Match i El Pais. Zastanawiające , że przez cały czas nikt właściwie nie sprawdzał autentyczności dzienników. Dopiero w marcu 1983 roku, tuż przed początkiem publikacji okazało się, że dzienniki są napisane na papierze jakiego nie stosowano do 1945 roku. Kujau oczywiście wszystkiemu zaprzeczył.
Koncern Times Newspaper, a właściwie jego właściciel Rupert Murdoch zadecydował o drukowaniu. Zanim jednak do tego doszło, w telewizji BBC, David Irwing brytyjski historyk znany z sympatii do nazizmu oznajmił że dziennik są fałszywe. Mimo to prasa angielska francuska niemiecka i amerykańska zdecydowała się w końcu kwietnia na druk. 2 maja „Stern” otrzymał jednoznaczne wyniki. Dzienniki były fałszywe.
Kopia dobra na wszystko
Konrad Kujau otrzymał 4,5 roku więzienia, a Gerd Heidemann za oszukanie wydawnictwa 4 lata i 8 miesięcy. Kujau ze względu na stan zdrowia odsiedział tylko 2 lata. Po wyjściu z więzienia otworzył sklep z kopiami obrazów znanych malarzy, na każdym widniała pieczątka – „Kopia Konrada Kujau”.
REKLAMA
(p.d)
REKLAMA