Czy Polska ma szansę na zdobycie rynku elektrycznych autobusów?
Polska nie ma rodzimej marki samochodów, ale szansą jest produkcja ekologicznych autobusów, zwłaszcza o napędzie elektrycznym.
2017-11-02, 20:53
Posłuchaj
Wiele z nich, marki Solaris i Ursus, już jeździ po polskich i europejskich miastach. Rząd stawia na elektromobilność, a branży potrzebne jest instytucjonalne wsparcie.
Przy produkcji autobusów nie potrzeba wielkich inwestycji
− Ten rynek się w Polsce rozwija i jeśli chodzi o pojazdy użytkowe, nasz kraj ma niezwykłą szansę - przyznaje Maciej Srebro, przewodniczący Rady Nadzorczej Ursus Bus.
Bo, jak podkreśla, przy produkcji autobusów, nie są potrzebna aż tak duże inwestycje.
Wiele koncernów motoryzacyjnych jeszcze nie przestawiło się na elektromobilność
− Nasze szanse są spore, bo wiele koncernów motoryzacyjnych nie przestawiło jeszcze produkcji w kierunku elektromobilności, nadal muszą odrobić inwestycje chociażby w diesla, z parametrem spalin euro 6, co wymaga czasu, mówi gość radiowej Jedynki.
REKLAMA
Polska nie musi rozpraszać uwagi na inne segmenty
I dodaje, że my ruszamy z pozycji zero i od razu możemy inwestować w tego typu rozwiązania.
− I dopóki nie pojawią się duże koncerny zagraniczne,
mamy szanse na zagospodarowanie rynku, mówi Maciej Srebro.
Tyle, że wyzwań jest sporo
− Niemniej wiele problemów jeszcze jest - duże wyzwanie stoi przed branżą elektryczną - mówi Michał Beim z Instytutu Sobieskiego.
Najpierw trzeba przebudować infrastrukturę elektryczną w wielu miastach
I wyjaśnia, że aby stworzyć system ładowania i zasilania, trzeba stworzyć i przebudować infrastrukturę elektryczną, która nie we wszystkich miastach mogłaby przyjąć wszystkie autobusy elektryczne.
REKLAMA
− Dlatego wiele miast zamawia po kilka autobusów elektrycznych, chociaż w perspektywie dekady możemy przyjąć, że autobusów z silnikami diesla nikt nie będzie zamawiał, mówi gość Polskiego Radia.
Skąd wziąć prąd, wtyczki i baterie do autobusu elektrycznego?
− Ale tymczasem jeszcze autobusy elektryczne mają problem z dostępem do prądu - wyjaśnia Roman Kantorski, prezes Polskiej Izby Motoryzacji.
Jak podkreśla, ładowarka do szybkiego ładowania autobusu musi mieć moc 100 kilowatów. Ponadto bateria kosztuje 400-500 tysięcy złotych i trzeba pamiętać o różnych wtyczkach do ładowania.
Co z ekonomią elektromobilności?
− Mogą się pojawić inne bariery - uważa Maciej Srebro.
I wymienia dostęp do tzw. metali ziem rzadkich, na bazie których tworzone są baterie.
REKLAMA
Nie ma też dobrych rozwiązań dotyczących powtórnego wykorzystania tych baterii po ich zużyciu.
− Ale na szczęście wiele rzeczy rozwiązuje rynek – dzisiaj prąd jest tańszy niż benzyna czy olej napędowy, mówi ekspert.
Dodaje, że trzeba pamiętać, że wiele aut elektrycznych jest dotowanych. Gdy dotacje znikają, tak jak w Danii, liczba kupowanych aut elektrycznych gwałtownie spada.
Z problemami natury technicznej branża może się uporać. Ważne, żeby długofalowo sprzyjały jej regulacje prawne.
O działaniach rządu w ramach elektromobilności będzie mowa na zbliżającym się Kongresie 590 w Rzeszowie. 16 i 17 listopada spotkają się na nim przedstawiciele wielkiego i małego biznesu, nauki, polityki oraz administracji publicznej.
Aleksandra Tycner, jk
REKLAMA
Polecane
REKLAMA