Co łączy królową Elżbietę II, Bono, Madonnę i rosyjskich oligarchów? Afera "Paradise Papers" odsłania gigantyczną skalę machinacji podatkowych

Kilkanaście miesięcy po ujawnieniu "Panama Papers" Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych (ICIJ) zaczęło prezentować wyniki kolejnego śledztwa. Przeprowadziło je 382 dziennikarzy z 96 redakcji z 67 krajów, którzy przeanalizowali ponad 13 mln dokumentów z 19 oaz podatkowych z lat 1950-2016. Wyniki ich prac są wstrząsające.

2017-11-06, 13:53

Co łączy królową Elżbietę II, Bono, Madonnę i rosyjskich oligarchów? Afera "Paradise Papers" odsłania gigantyczną skalę machinacji podatkowych

Posłuchaj

"Nowaja Gazieta" opublikowała listę Rosjan, którzy ukrywali swoje pieniądze w rajach podatkowych. Relacja Macieja Jastrzębskiego (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Dokumenty wyciekły z dwóch firm oferujących usługi finansowe, w tym z Appleby na Bermudach. Przekazano je niemieckiemu dziennikowi "Sueddeutsche Zeitung", który zaapelowała do ICIJ, by się nimi zajęła.

Agencja AFP przypomina, że zabiegi, jakich dokonują bogacze lub międzynarodowe firmy, by przenieść swe fundusze do rajów podatkowych, same w sobie nie są nielegalne. Wykorzystywane są luki prawne, które umożliwiają im płacenie możliwie jak najmniejszych podatków.

Luki prawne

Jak podają BBC i dziennik "The Guardian", ok. 10 milionów funtów pochodzących z majątku królowej Elżbiety II zostało umieszczonych w rajach finansowych na Kajmanach i Bermudach. Inwestycje realizowano za pośrednictwem Księstwa Lancaster, tzn. zbioru majątku dostarczającego osobiste dochody monarsze Wielkiej Brytanii.

REKLAMA

Fundusze, które trafiały do oaz podatkowych, były inwestowane w liczne spółki, w tym Brighthouse, umożliwiającą wypożyczanie mebli i sprzętu informatycznego z opcją zakupu. Firma jest oskarżana o zawyżanie cen i wykorzystywanie twardych technik sprzedaży w stosunku do osób z problemami psychicznymi i problemami z uczeniem się. Inwestowano też w sieć sklepów monopolowych, która obecnie jest w stanie upadłości.

Rzeczniczka Księstwa Lancaster powiedziała AFP, że "wszystkie inwestycje podlegają całkowitemu audytowi i są zgodne z prawem". - Dokonujemy pewnych inwestycji, w tym niektórych z funduszami za granicą - dodała. Jednak według niej te ostatnie stanowią tylko 0,3 proc. całej wartości księstwa.

Podkreśliła, że inwestycje w Brighthouse były realizowane przez "stronę trzecią" i stanowią tylko 0,0006 proc. wartości księstwa. - Królowa z własnej woli płaci podatek dochodowy, który otrzymuje z księstwa - zapewniła rzeczniczka.

REKLAMA

Madonna & Bono

Prezydent Kolumbii Juan Manuel Santos widnieje jako dyrektor dwóch spółek offshore na Barbadosie. Santos twierdzi, że jego związki z tymi firmami skończyły się przed 2000 rokiem, gdy został ministrem finansów Kolumbii i że nigdy nie inwestował w nie ani nie był w nich partnerem.

Na liście osób wymienianych w "Paradise Papers" jest też ikona muzyki pop Madonna, akcjonariuszka w "firmie zaopatrzenia medycznego na Bermudach", zarejestrowanej w 1997 roku i rozwiązanej w 2013 roku. Wśród osobistości znalazł się również wokalista zespołu U2, Bono. Był akcjonariuszem firmy zarejestrowanej na Malcie w latach 2006-2014, będącej właścicielem centrum handlowego na Litwie.

"Sueddeutsche Zeitung" podał ponadto, że minister handlu USA Wilbur Ross robi prywatne interesy z firmą należącą do szwagra prezydenta Rosji Władimira Putina i bliskich Kremlowi biznesmenów. Chodzi o udziały w stoczni Navigator, której klientem jest rosyjski koncern energetyczny Sibur. Spółka znajduje się w rękach zaufanych współpracowników Putina oraz jego szwagra Kiryła Szamalowa.

REKLAMA

Według "SZ" w interesy w oazach podatkowych zamieszanych jest nie tylko kilku byłych premierów Kanady, lecz także jeden z najbliższych zaufanych urzędującego premiera Justina Trudeau.

Według mediów, które współpracowały w ramach śledztwa ICIJ, to największy wyciek dokumentów na temat rajów podatkowych w historii. Jest on "nawet ważniejszy" od Panama Papars z kwietnia 2016 roku.

W analizie dokumentów brały udział m.in. amerykański dziennik "New York Times", brytyjski nadawca BBC i gazeta "Guardian", francuski dziennik "Le Monde" czy hiszpańska telewizja La Sexta i dziennik "El Confidencial".

REKLAMA

Rosyjski ślad

Jak pisze "SZ" finansowane przez Kreml spółki za pośrednictwem firm krzaków i przy pomocy rosyjskiego miliardera Jurija Milnera zainwestowały setki milionów dolarów w Facebooka i Twittera w 2011 roku drugi co do wielkości w Rosji VTB Bank zapewnił firmie inwestycyjnej Milnera DST niemal połowę środków na inwestycję w Twittera, wynoszącą 400 mln dolarów, która dała Milnerowi kontrolę nad 5-procentowym pakietem udziałów tego internetowego serwisu. Dwa lata wcześniej Milner zainwestował w Facebooka, a stało się to możliwe m.in. dzięki środkom uzyskanym od firmy zarejestrowanej w raju podatkowym, której kapitał pochodził m.in. od Gazpromu, państwowego koncernu gazowego Rosji.

Dzięki przeprowadzonym inwestycjom DST przez pewien czas posiadała ponad 8 proc. akcji Facebooka i ok. 5 proc. akcji Twittera, które później sprzedał z gigantycznym zyskiem. Transakcje te zapewniły Milnerowi reputację inwestycyjnego geniusza, którą cieszy się do dzisiaj.

Od tamtego czasu Milner zdążył sprzedać posiadane pakiety w tych dwóch firmach społecznościowych i w 2015 roku zainwestował środki w fundusz nieruchomości, który częściowo należy do Jareda Kushnera, zięcia prezydenta USA Donalda Trumpa.

Źródło: TVP Info

REKLAMA

Oligarcha od Putina

"SZ" przypomina, że w początkowej fazie działalności DST jednym z ważnych dobroczyńców i partnerów biznesowych tej spółki był zbliżony do Putina oligarcha Aliszer Usmanow.

Kilka dni po debiucie giełdowym Facebooka w 2012 roku DST sprzedało posiadany pakiet, zarabiając na całej transakcji około miliarda dolarów.

Jednak zaledwie kilka miesięcy wcześniej akcje te należy do Kanton Services - firmy o nieprzejrzystej strukturze własnościowej, finansowanej przez spółkę córkę Gazpromu. Jak pisze "SZ", na trzy miesiące przed tym, jak Facebook ogłosił pierwszą inwestycję Milnera w serwis, Kanton Services otrzymała od holdingu inwestycjnego Gazpromu kredyty na 197 mln dolarów.

Facebook zapewnił, że DST była jedynie "pasywnym inwestorem", bez prawa głosu czy miejsc w radzie nadzorczej. "SZ" podkreśla, że informacje o powiązaniach biznesowych z Rosją pojawiły się w bardzo niewygodnym dla Facebooka czasie - gdy serwis musi odpowiadać przed Kongresem USA na pytania o wpływ rosyjskich podmiotów w mediach społecznościowych na przebieg i wynik wyborów prezydenckich w USA.

REKLAMA

"Nie jestem marionetką Rosji"

Także inwestycja Milnera w Twittera odbyła się przy udziale VTB Bank i Kanton Services. W 2011 roku DST założyła fundusz w raju podatkowym na Wyspie Man (DST Investments 3), w który VTB zainwestował w lipcu tamtego roku 191 mln dolarów. Dzięki temu rosyjski bank, później, po aneksji Krymu, objęty sankcjami USA, zyskał udziały w amerykańskim serwisie społecznościowym. Według ujawnionych dokumentów także Kanton Services zyskała udziały w DST Investments 3 - i to mimo że praktycznie nic do niego nie wpłaciła.

W 2014 roku, na kilka miesięcy przed wejściem Twittera na giełdę, Kanton Services kupiła większościowy pakiet akcji w DST, które wcześniej należały do VTB.

Jak pisze "SZ", inwestycje Milnera w Facebooka i Twittera byłyby niemożliwe w obecnym klimacie politycznym - m.in. po nałożeniu amerykańskich sankcji na VTB i Gazprom - wówczas jednak rosyjskie inwestycje były przez USA mile widziane, ponieważ ówczesny prezydent USA Barack Obama starał się o nowe otwarcie w relacjach z Rosją.

Kilka tygodni temu Milner w wywiadzie dla amerykańskiego "Forbesa" zapewnił, że nie jest marionetką Rosji ani rosyjskim oligarchą, lecz inwestorem, wizjonerem i filantropem, a w Rosji nie był od kilku lat.

REKLAMA

"System jest zepsuty"

Tymczasem w reakcji na "Paradise Papers" pozarządowa organizacja ujawniająca i zwalczająca działania korupcyjne Transparency International (TI) zażądała wprowadzenia surowszych środków, by uregulować sektor finansowy i unikać korupcji.

Szefowa TU Delia Ferreira uznała za "skandaliczne" wyniki śledztwa "Paradise Papers" przeprowadzonego przez Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych (ICIJ). Ujawnia ono skomplikowaną sieć firm krzaków, legalnych lecz etycznie wątpliwych, z których korzystają niektóre przedsiębiorstwa i zamożne osoby, by płacić mniejsze podatki.

- TI domaga się surowszych środków, by uregulować sektor finansowy i jego uczestników, w tym agentów nieruchomości, adwokatów i bankierów - oświadczyła Ferreira. Według niej regulatorzy finansowi i rządy "muszą działać, aby położyć kres korupcji w systemie finansowym".

Według szefowej TI śledztwo dowodzi, że "system jest zepsuty" i że "wykorzystywane są skomplikowane struktury transgraniczne, by ułatwić szerokie spektrum potajemnych działań, które mogą uwzględniać korupcję, oszustwa i nadużywające schematy podatkowe".

REKLAMA

- Wiele osób znajduje sposoby na zatajanie swego bogactwa. Jeśli te pieniądze pochodzą z korupcji, to oznacza to, że daje się przestępcom sposób na życie z nielegalnych zysków - ubolewała Ferreira.

Jej zdaniem w wielu przypadkach "pieniądze, które powinny być przeznaczone na poprawę warunków życia zwykłych ludzi, są przekierowywane przez skorumpowanych urzędników i wykorzystane, by pokrywać luksusowy styl życia". Trzeba to ukrócić - przekonuje Ferreira.

TI zaleca w swoim komunikacie szereg kroków, by zakończyć z tego typu praktykami. Proponuje m.in. publikowanie oficjalnych rejestrów publicznych, w których podawane byłyby nazwiska prawdziwych właścicieli firm.

Organizacja uważa, że konieczne jest też, aby pośrednicy finansowi lub prawni, tacy jak bankierzy lub prawnicy, byli zmuszeni do informowania władz o jakiejkolwiek "podejrzanej aktywności", pod groźbą sankcji, takich jak "kary, utrata licencji lub postępowanie karne".

REKLAMA

Sprzedawcy produktów luksusowych, w tym agenci nieruchomości, powinni "upewniać się, że pieniądze wykorzystywane do niektórych zakupów nie pochodzą z korupcji" - ocenia szefowa TI.

Dokumenty "Paradise Papers", które wyciekły z dwóch firm oferujących usługi finansowe, nie powinny "jedynie służyć prowadzeniu śledztw, ale powinny także pokazać, jak ważne jest skończenie z tajnością w systemie finansowym" - twierdzi Ferreira.

pp

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej