Szefowa rosyjskiej organizacji schroniła się w Niemczech. Walczyła z patologiami w więziennictwie
Dziennikarka i dyrektor fundacji Ruś Siedząca Olga Romanowa ogłosiła w środę, że schroniła się w Niemczech po czerwcowych przeszukaniach w jej niezależnej organizacji pozarządowej broniącej praw więźniów i walczącej z korupcją w systemie penitencjarnym Rosji.
2017-11-08, 15:55
"Całe lato spędziłam u przyjaciół we Francji i we Włoszech (...) i tuż przed upływem dozwolonego okresu pobytu w Europie niemiecka fundacja złożyła mi propozycję pracy, którą przyjęłam" - napisała na Facebooku 51-letnia dziennikarka.
"Ruś Siedząca nigdy nie otrzymywała subwencji od Rosji"
Jej adwokat Aleksiej Fiediarow potwierdził w rozmowie z agencją AFP, że Romanowa przebywa w Niemczech, w "bardzo bezpiecznym miejscu, podczas gdy trwają sądowe kontrole i gdy wisi nad nią groźba sfabrykowanych oskarżeń".
Moskiewskie lokale fundacji Ruś Siedząca zostały przeszukane 8 czerwca. Według NGO funkcjonariusze chcieli zweryfikować zasadność zarzutów "sprzeniewierzenia środków budżetowych" i "niewykonania zobowiązań wynikających z umowy".
"Ruś Siedząca nigdy nie otrzymywała subwencji od Rosji ani od jakiegokolwiek innego państwa" - zapewniała wówczas fundacja.
Organizacja Ruś Siedząca została założona w 2008 roku przez Romanową, opozycyjną dziennikarkę i współorganizatorkę protestów w Moskwie przeciwko fałszerstwom przy urnach wyborczych i powrotowi Władimira Putina na Kreml z 2011 i 2012 roku. Wolontariusze fundacji pomagają rosyjskim więźniom i ich rodzinom, na przykład poprzez zbiórki pieniędzy czy pomoc prawną.
Sfabrykowane zarzuty?
W 2012 roku sąd w Moskwie skazał męża Romanowej Aleksieja Kozłowa na pięć lat łagru za domniemane przywłaszczenie akcji jednej z moskiewskich spółek. Przedsiębiorca nie przyznał się do winy. Utrzymywał, że papiery kupił legalnie i że inspiratorem oskarżeń był jego dawny partner biznesowy, były członek Rady Federacji, izby wyższej parlamentu Rosji, Władimir Słucker. W lipcu 2011 roku Moskiewski Sąd Miejski złagodził Kozłowowi karę do pięciu lat kolonii karnej.
W kwietniu 2013 roku Sąd Najwyższy orzekł, że część zarzutów postawionych biznesmenowi - legalizacja środków pieniężnych - była bezpodstawna i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia przez Moskiewski Sąd Miejski. Ten zmniejszył Kozłowowi karę z pięciu do czterech lat pozbawienia wolności, które przedsiębiorca już odsiedział, co było równoznaczne z wypuszczeniem go na wolność.
Romanowa, która przed sądem występowała również w roli adwokatki swojego męża, utrzymywała, że zarzuty wobec niego zostały sfabrykowane z pobudek politycznych. Także antykremlowska opozycja uważała Kozłowa za więźnia politycznego i niejednokrotnie domagała się jego uwolnienia.
dcz
REKLAMA