Zakaz hodowli zwierząt na futra. Głos zabrała premier

Dyskusja nad zakazem hodowli zwierząt futerkowych sprowadza się do tego, jak połączyć wodę z ogniem, czy zimne z gorącym; z jednej strony, fermy to uciążliwość dla osób mieszkających w pobliżu, z drugiej strony są interesy gospodarcze - oceniła w radiu RMF FM szefowa rządu Beata Szydło.

2017-11-11, 12:37

Zakaz hodowli zwierząt na futra. Głos zabrała premier
Beata Szydło . Foto: P. Tracz/KPRM

W poniedziałek posłowie PiS złożyli w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt. Wśród parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości, którzy podpisali się pod nim, jest m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński.


Powiązany Artykuł

lis zwierzę w klatce shutterstock 1200.jpg
To koniec hodowli zwierząt na futra? "Nie ma zgody na cierpienie" [WIDEO]

Projekt przewiduje m.in. wprowadzenie zakazu hodowli i chowu zwierząt futerkowych w celu pozyskiwania futer. Swój sprzeciw wobec tego przepisu zgłaszają przedstawiciele branży futerkowej.

W czwartek politycy PiS złożyli autopoprawkę do projektu, która - jak mówi uzasadnienie - jest "sprostowaniem oczywistej pomyłki pisarskiej związanej z edycją tekstu". Według poprawki, zakaz hodowli zwierząt na futra wchodzi w życie z dniem 1 stycznia 2022 roku (a nie 1 stycznia 2018 r.).

"Jak połączyć wodę z ogniem"

O ocenę projektu ustawy, w szczególności przepisu zakazującego hodowli zwierząt na futra, pytana była w piątek w radiu RMF FM Beata Szydło. - Ta dyskusja sprowadza się do czegoś szerszego - jak połączyć wodę z ogniem, czy zimne z gorącym. Często się wydaje to niemożliwe - stwierdziła Szydło.

- Z jednej strony jest uciążliwość dla osób, które mieszkają w pobliżu takich ferm (...) i to jest rzeczywiście bardzo trudne dla codziennego, normalnego funkcjonowania, ale z drugiej strony też musimy pamiętać, że są interesy gospodarcze, czyli to jest rzeczywiście bardzo poważna branża, która w tej chwili funkcjonuje w Polsce - wskazywała premier.

- Z tego, co wiem, to ten projekt został w tej chwili wycofany po to, żeby go dopracować - oświadczyła.

Zaniepokojenie branży

Swoje zaniepokojenie proponowanymi przez PiS zmianami wyraziła już Polska Branża Hodowców Zwierząt Futerkowych. W oświadczeniu przesłanym PAP podkreślono, że hodowla zwierząt futerkowych w Polsce ma ponad 100-letnią tradycję i jest w zdecydowanej większości przedsięwzięciem rodzinnym, przekazywanym z pokolenia na pokolenie.

Wskazano, że branża jest przykładem "sukcesu polskiego rolnictwa" i odpowiada odpowiednio za 4 proc. wartości całego polskiego eksportu produktów pochodzenia zwierzęcego i koło 7 proc. wartości całego eksportu produktów leśnictwa, rolnictwa i rybactwa. W praktyce - jak podkreślono - oznacza to, że roczny udział tej branży w PKB wynosi 1,5 mld zł, co daje 600 mln wpływów do budżetu, m.in. z podatków, rocznie oraz pracę lub dochód dla 60 tys. osób w naszym kraju.

Co zakłada projekt?

Projekt ustawy zakłada rozszerzenie katalogu czynów uznanych za znęcanie się nad zwierzętami oraz podwyższenie kar za takie czyny; wprowadzić ma też zakaz trzymania psów na łańcuchach, a w okresie przejściowym - wydłużenie łańcucha do 5 metrów; ma również wprowadzić określenie psa rasowego oraz kota rasowego w celu wyeliminowania pseudohodowli; w projekcie proponuje się także wprowadzenie zakazu wykorzystywania zwierząt w cyrkach.

Na konieczność wydłużenia vacatio legis na przepis zakazujący hodowli i chowu zwierząt futerkowych w celu pozyskiwania futer zwracali uwagę w czwartek posłowie PO i Nowoczesnej. Złożyli wówczas w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o ochronie praw zwierząt opracowany przez parlamentarny zespół przyjaciół zwierząt, który wydłuża vacatio legis do 4 lat.

pp

Polecane

Wróć do strony głównej