PŚ w skokach: Polska nie wykorzystała kwoty startowej. "Trenerzy uznali, że nie ma tylu skoczków w formie"

Dobre występy Kamila Stocha i czterech polskich skoczków podczas konkursów drużynowych, nieco zaciemniają obraz sytuacji w polskich skokach. W Zakopanem w kwalifikacjach mogło wystartować dwunastu polskich zawodników, a zgłoszonych zostało tylko dziesięciu.

2018-01-27, 08:00

PŚ w skokach: Polska nie wykorzystała kwoty startowej. "Trenerzy uznali, że nie ma tylu skoczków w formie"
Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego. Foto: Marcin Kadziołka/Shutterstock

Pierwotnie skakać miało jedenastu zawodników, ale Klemensa Murańkę dopadła choroba. Nawet gdyby wystartował, jedno miejsce w kadrze pozostałoby "puste".

- Mamy innych zawodników, ale trenerzy uznali, że nie ma sensu wystawiać ich w Pucharze Świata. To nie chodzi o to żeby dla uspokojenia wystawić dwunastu skoczków. Dwóch zawodników wyjechało na Puchar Kontynentalny do Japonii. Jeśli trenerzy uważają, że ktoś nie ma formy na Puchar Świata to podejmują właśnie taką decyzję - tłumaczył w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego.

Karierę skoczka zawiesił na początku stycznia Jan Ziobro, który uważa, że był niesprawiedliwie traktowany.

- Jeżeli prezentowałby odpowiedni poziom to by skakał. To jest tylko i wyłącznie kwestia poziomu sportowego - zapewniał sternik polskiego narciarstwa.

REKLAMA

Przy okazji konkursów w Zakopanem nie da się uciec od tematu igrzysk olimpijskich, które 9 lutego rozpoczynają się w Pjongczang. Po raz pierwszy w historii wystartuje drużyna kombinatorów norweskich.

- Podczas ostatniego konkursu w Pucharze Świata drużyna zajęła ósme miejsce i jeżeli udałoby się to powtórzyć na igrzyskach olimpijskich, a jest to możliwe, to dla tej dyscypliny byłoby to bardzo ważne. Nawet miejsce w czołowej "10", z czym nie powinno być problemu. Ale tak naprawdę mamy fajną grupę juniorów, która się "pcha" i zaczyna "podgryzać" tych starszych zawodników i to jest dobra sytuacja. Kombinacja norweska ma duże tradycje i ma dobre warunki. W tej chwili stawiamy bardzo mocno na "kombinację" - stwierdził Tajner.

Podczas igrzysk w Soczi 4 lata temu, reprezentacja Polski zdobyła sześć medali. Czy teraz biało-czerwonych stać na powtórzenie takiego osiągnięcia?

- Przed igrzyskami w Soczi byłem szefem misji olimpijskiej i określałem wtedy, że mamy 12 szans medalowych. I te szanse były realne, sześć medali zostało zdobytych, a pozostałe osiem miejsc plasowało się w przedziale 4-8, czyli przy dobrym układzie te szanse medalowe były. Przed PjongCzang nie mamy tak dużo tych szans medalowych, ale na pewno mamy szansę w drużynowym konkursie w skokach, a w konkursach indywidualnych szansę ma każdy z Polaków. Bardzo liczę na biathlonistki w sztafecie, ale też na Weronikę Nowakowską i Monikę Hojnisz w indywidualnych konkurencjach. Tych konkurencji jest sporo i tych szans jest po prostu więcej. Może łyżwiarki szybkie w "drużynówce". Niby wydaje się, że nie są tak dobre, jak przed czterema laty, ale to jest sport i wszystko jest możliwe. A przecież może się zdarzyć jakaś niespodzianka. Sześć, siedem szans medalowych na pewno jest i jeżeli dwa, trzy medale byłyby zdobyte, to na potencjał i warunki do uprawiania sportów zimowych w Polsce, byłoby całkiem nieźle - zakończył nasz rozmówca.

REKLAMA

bor

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej