Jaki dowód ma Eli Revol na zdobycie z Tomkiem Mackiewiczem Nanga Parbat? "Podstawą jest zaufanie"
Wszystko wskazuje na to, że Elisabeth Revol i Tomasz Mackiewicz byli na szczycie Nanga Parbat (8126 m) - uważa instruktor Polskiego Związku Alpinizmu, biegły sądowy Bogusław Kowalski, który dokładnie przeanalizował przebieg wyprawy francusko-polskiej pary.
2018-01-30, 14:58
- Nie ma oficjalnych przepisów, na podstawie których należałoby zatwierdzać zdobywanie wierzchołków gór. Generalnie jest to zaufanie, wiara w prawdziwość oświadczenia danej osoby, chociaż znane są przypadki oszustwa. Mimo postępu w zakresie urządzeń pomiarowych, to powyżej 6000 metrów GPS przekłamuje. Najbardziej wiarygodnym dowodem są jednak zdjęcia, jeśli oczywiście sprzyja temu pogoda, albo pozostawienie czegoś na szczycie. I jeśli ten przedmiot znajdzie kolejna osoba czy wyprawa, tworzy się sztafeta - powiedział torunianin Kowalski.
Powiązany Artykuł
Nanga Parbat: przypominamy wyjątkową rozmowę z Tomaszem Mackiewiczem. "Jak już zaczęliśmy, to trzeba to skończyć" [WIDEO]
Publicysta kwartalnika "Taternik" nadmienił, że nie wszyscy wierzyli, iż na przykład w lutym 1980 roku Mount Everest zdobyli Leszek Cichy i Krzysztof Wielicki. Jak się okazało na szczycie znaleźli kartkę z napisem po angielsku "Jeśli chcesz się dobrze zabawić, zadzwoń do Pat Rucker 274-2602 Anchorage, Alaska, USA". Był to numer do... prostytutki.
- Zostawił tę kartkę Ray Genet, amerykański himalaista rodem z Alaski, który wszedł na Everest w październiku 1979 roku, ale stracił życie podczas zejścia. To był jego ostatni dowcip. Natomiast my zostawiliśmy termometr i różaniec, który dostała od Jana Pawła II matka Stanisława Latałły. Jej syn w 1974 roku zginął na Lhotse, a ona prosiła, żeby wynieść ten różaniec jak najwyżej. W maju następnego roku te pamiątki zabrali ze szczytu Bask i Szerpa - wspomniał Cichy.
Zdaniem Kowalskiego Revol być może nie ma żadnego dowodu. "Należy zatem zaufać francuskiej alpinistce, przy czym dokładna analiza przebiegu wspinaczki potwierdza słowa Elisabeth. Po zejściu ze szczytu nie doszli do namiotu na 7200 m, ze względu na pogarszający się stan zdrowia Mackiewicza, który już wtedy się czołgał. Zanocowali w szczelinie na 7400 m i wówczas Revol prosiła o pomoc".
Jego analizę potwierdził oficjalny raport Polskiego Himalaizmu Zimowego z akcji ratunkowej na Nanga Parbat. Ratownik medyczny Jarosław Botor opisuje szczegółowo działania kolegów: Adama Bieleckiego, Piotra Tomali i Denisa Urubko. Są też podziękowania dla wszystkich osób zaangażowanych w pomoc. Cała akcja trwała w sumie 28 godzin.
"Około godziny 2:00 z 27/28.01, Denis Urubko i Adam Bielecki po pokonaniu 1100 m przewyższenia nawiązują kontakt głosowy z poszukiwaną nieco powyżej obozu drugiego na około 6100 m.n.p.m. Ratownicy natychmiast przystąpili do udzielania Revol pomocy, która polegała na zabezpieczeniu w płachcie biwakowej lifesystem, podaniu leków zgodnie z wytycznymi PHZ, podaniu ciepłych płynów. Elizabeth Revol ma odmrożone ręce i lewą stopę" - opisano w raporcie.
Według raportu, Francuzka na pytania Bieleckiego o Mackiewicza, którego po zejściu ze szczytu pozostawiła zabezpieczonego w śpiwór w szczelinie (namiocie?) na wysokości ok. 7280 m.n.p.m., jego stan oceniła jako bardzo ciężki: "odmrożone ręce, nogi, twarz, niezorientowany w czasie i przestrzeni, nie było z nim już żadnego kontaktu, ślepota śnieżna, brak możliwości samodzielnego przemieszczania się".
Powiązany Artykuł
Raport po akcji na Nanga Parbat. "Niezorientowany w czasie i przestrzeni", dlatego nie dotarli do Tomka Mackiewicza
W postscriptum kierownik narodowej zimowej wyprawy na K2 Krzysztof Wielicki podziękował kolegom za sprawną akcję ratunkową, radcy ambasady polskiej w Pakistanie Zbigniewowi Wyszomirskiemu za koordynację wszystkich akcji helikopterowych oraz pełną dyspozycyjność, jak również pilotom armii pakistańskiej "którzy w trudnych warunkach świetnie wykonali swoje zadania".
Najważniejsze fakty z wyprawy Revol i Mackiewicza ustalone przez Kowalskiego:
23 grudnia
Założenie bazy przez Elisabeth Revol i Tomasza Mackiewicza, dla którego jest to siódma wyprawa na Nanga Parbat.
3 stycznia
Informacja o aklimatyzacji nieco ponad 6000 m n.p.m.
18 stycznia
Po około dwóch tygodniach bardzo silnego wiatru prawdopodobnie ruszyli z bazy. Pogoda poprawiła się, warunki były dobre. Depozyt złożyli na wysokości 6700 m. Z informacji od Tomka sprzed trzech dni: "Jesteśmy zaaklimatyzowani. Próbujemy szczytu".
22 stycznia
Godzina 8.25 - dociera wiadomość: "Jesteśmy w obozie 3, wiatr około 100 km/h, jutro C4 i atak szczytowy".
23 stycznia
Godzina 14.51 - kolejna wiadomość od Mackiewicza: "Trochę się ruszyliśmy warunek koszmarny jutro kopuła szczytowa pozdr". Dotarli do obozu czwartego, a następnego dnia ruszyli w kierunku szczytu.
24 stycznia
Brak informacji
25 stycznia
godzina 13.20 - Revol i Mackiewicz weszli na szczyt Nanga Parbat, gdzie Elisabeth dostrzegła gwałtowne pogorszenie stanu Tomka. Dwójka nie zdołała wrócić do obozu czwartego i nocowała w szczelinie na 7400 m. Zejście odbywało się dzięki pomocy Elisabeth. Noc z czwartku na piątek (25/26.01) spędzili schowani w szczelinie lodowej na wysokości ok. 7400 m (temperatura spadła do minus 50 stopni Celsjusza).
26 stycznia
Eli dociągnęła Tomka do obozu czwartego na 7200 m, a wieczorem ruszyła w dół, pozostawiając Mackiewicza w agonalnym stanie.
26 stycznia
Krzysztof Wielicki wyraża gotowość uczestników wyprawy narodowej na K2 do podjęcia akcji ratunkowej po Eli i Tomka. Wojsko pakistańskie oczekuje na gwarancje finansowe, Mackiewicz nie był ubezpieczony od akcji ratunkowej z użyciem śmigłowca.
Godzina 11.03 - minister sportu Witold Bańka podaje na Twitterze informację: "MSZ wydał zgodę na pokrycie kosztów akcji ratunkowej i gwarancje finansowe, wojsko pakistańskie szykuje się do akcji".
W niedzielę 28 stycznia dwa helikoptery zabrały z obozu pierwszego (4850 m) na Nanga Parbat (8126 m) Revol oraz Adama Bieleckiego, Denisa Urubkę, Jarosława Botora i Piotra Tomalę, którzy udali się na akcję ratunkową, by sprowadzić z góry francuską alpinistkę. Revol została przetransportowana do szpitala w Islamabadzie, następnie do Francji, a polscy himalaiści przebywają w pakistańskiej miejscowości Skardu. Do bazy pod K2 nie mogą na razie powrócić z powodu złych warunków atmosferycznych, które uniemożliwiają lot śmigłowca.
ah
REKLAMA
REKLAMA