WHO chce zbadać miejsce ataku chemicznego w Syrii
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) domaga się nieograniczonego dostępu do miasta Duma w Syrii, gdzie według doniesień miało dojść do ataku chemicznego. Według raportów partnerów WHO, w ataku zginęło 70 osób, a ok. 500 ma obajwy zatrucia.
2018-04-11, 12:42
W sprawie Syrii obradowała Rada Bezpieczeństwa ONZ. Podczas posiedzenia nie przyjęto rezolucji w sprawie ataku chemicznego w Doumie w Syrii. Zgłoszony przez Stany Zjednoczone, Wielka Brytanię, Francję, Polskę i 5 innych krajów projekt został zawetowany przez Rosję.
Dokument nakazywał nieskrępowany dostęp pracowników humanitarnych do Doumy oraz przeprowadzenie niezależnego dochodzenia umożliwiającego wskazanie winnych ataku.
- Ta rezolucja to minimum jakie może zrobić Rada Bezpieczeństwa w odpowiedzi na atak. Stany Zjednoczone zrobiły wszystko co możliwe by zbudować jedność w sprawie jej tekstu - mówiła ambasador USA Nikki Haley. Ambasador Rosji Wasilij Niebenzja uznał twierdzenia Haley za nieprawdziwe. Przekonywał, że USA wiedziały że zapisy rezolucji są nie do przyjęcia dla Rosji i że proponowany przez amerykanów mechanizm śledztwa dawałby możliwość manipulacji przeciwnikom władz w Damaszku. Niebenzja ocenił, że działania USA mają na celu stworzenie pretekstu do ataku na Syrię.
Do Syrii mają za to udać się inspektorzy Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW). We wtorek rząd w Damaszku zaprosił OPCW do przeprowadzenia śledztwa w sprawie ataku chemicznego w Dumie we Wschodniej Gucie, którego miały dokonać syryjskie wojska rządowe.
"Syria chce współpracy z OPCW, by odkryć prawdę - podała agencja SANA, cytując źródło w ministerstwie spraw zagranicznych w Damaszku. Jak przekazała, "zarzuty niektórych na Zachodzie" wobec sił rządowych o przeprowadzenie ataku chemicznego to "usprawiedliwienie dla (ich) agresywnych zamiarów".
fc/BBC
REKLAMA
REKLAMA