Dlaczego Turcja kupuje od Rosji S-400? Czemu wojna w Gruzji była przewidywalna? Prof. Mustafa Aydin ze Stambułu o grze sił w regionie

Od 2007 roku wielu ekspertów przewidywało bieg wydarzeń w Gruzji – widzieliśmy, jak Rosja przypiera ją do muru, czeka na błąd. To co nas zaskoczyło – to brak reakcji Zachodu – mówił portalowi PolskieRadio.pl prof. Mustafa Aydin. - Teraz Rosja może eskalować konflikt na Ukrainie – uważa. Ekspert tłumaczył też, z kim Ankara negocjuje kupno systemów antyrakietowych.

2018-04-12, 15:00

Dlaczego Turcja kupuje od Rosji S-400? Czemu wojna w Gruzji była przewidywalna? Prof. Mustafa Aydin ze Stambułu o grze sił w regionie

Powiązany Artykuł

wojna kaukaz rosja free 1200 shutterstck.jpg
KAUKAZ POŁDUNIOWY: IMPERIA SIĘ NIE ŚCIERAJĄ? ROSJA UZNAŁA SIĘ TU ZA HEGEMONA

Sytuacja na Ukrainie nie jest stabilna – ciągle pojawiają się tam jakiegoś rodzaju napięcia, tarcia, zaostrzenia. To może w pewnym momencie doprowadzić do narodzin dalszego konfliktu – mówił profesor Mustafa Aydin z Uniwersytetu Kadir Has w Stambule, rektor, wydział spraw międzynarodowych, w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl

Wydaje się, Rosja nie jest tam dosyć usatysfakcjonowana,  nie osiągnęła tego, co chciała i jeśli zobaczą nadarzającą się możliwość – wykorzysta ją – stwierdził.

Analityk tłumaczył również, dlaczego Turcja, członek NATO, kupuje od Rosji systemy rakietowe i jak rozwiną się relacje Turcji i Rosji. 

***

REKLAMA

Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio.pl: Rozmawiamy na konferencji o sytuacji na Kaukazie Południowym i roli dużych graczy w tym regionie, to jedno z zagadnień, w jakich pan się specjalizuje. Jakie są pana przewidywania, jeśli chodzi o ruchy Rosji w rejonie Kaukazu Południowego, a także w innych regionach, w ciągu nadchodącej kadencji Władimira Putina? Czego możemy się po nim spodziewać?

Prof. Mustafa Aydin z Uniwersytetu Kadir Has w Stambule, rektor, wydział spraw międzynarodowych: Przez następne sześć lat – o ile nie będzie zmiany geopolitycznej, Rosję może zadowolić się status quo w Kaukazie Południowym, może być zadowolona z zakresu wpływów. Po wojnie z Gruzją w 2008 roku Moskwa jest dość dobrze umocowana w Południowej Osetii i w Abchazji, ma całkiem spore wpływy w Armenii, wykupiła tam niemal wszystko, co ma wartość ekonomiczną. Rosja kontroluje też ten region przez różne konflikty. Jeśli wszystko będzie tak jak do tej pory, Rosja prawdopodobnie nie zainicjuje nowych działań, zadowalając się tym co ma. Jeśli Moskwa poczuje wyzwanie ze strony państw regionu czy Zachodu, to Rosja może stać się agresywna, jak w 2008 czy 2014 roku. 

Patrząc na to co się działo w Gruzji – a potem na Krymie, na Ukrainie – czy to było dla pana zaskakujące?  Czy to pana zaskoczyło?

Jeśli chodzi o Gruzję, to w 2008 roku większość ekspertów, i ja byłem wśród nich, oczekiwaliśmy takiego konfliktu. Spodziewaliśmy się go, począwszy od 2007 roku.

REKLAMA

Zatem nie byliście zdziwieni, a oczekiwaliście go, a wręcz przewidywaliście.

Tak, my eksperci już rok wcześniej przewidywaliśmy, że taki konflikt się rozpęta. Spodziewało się tego wiele osób. Bo zachowanie Rosji było prowokacyjne względem Gruzji, Rosjanie doprowadzali Gruzję do ostateczności, licząc na to, że zrobi błąd i Moskwa będzie mogła wmieszać się w jej sprawy. I to ostatecznie się stało. Rosjanie naciskali na Gruzję, przypierając ją do muru, tak że zareagowała, a wtedy Rosja uderzyła. Zatem spodziewaliśmy się, jaki będzie rozwój wypadków wokół Gruzji.  

Jednak, gdy już do tego doszło, sprawy potoczyły się niezwykle szybko.

A to co nas zaskoczyło – to reakcja państw Zachodu. A raczej trzeba by rzec – brak reakcji ze strony Zachodu – USA, innych państw zachodnich.

To, co się stało w 2008 roku – tak naprawdę doprowadziło do wydarzeń 2014 roku.

REKLAMA

Oczywiście nie spodziewaliśmy się, że Rosja anektuje akurat Krym. To było dość zaskakujące. Ale to właśnie w konsekwencji braku właściwej odpowiedzi w sprawie Gruzji, NATO i państwa zachodnie dozwoliły Rosji na nieco potężniejsze interwencje – i je właśnie widzieliśmy na Ukrainie.

Zatem nie przewidywałem, że dojdzie do ataku na dokładnie na Krym, jednak spodziewałem się ponownego użycia sił wojskowych.

A teraz, czy widzi pan jakiś region, na który powinniśmy zwrócić uwagę?

Obecnie? Dziś sytuacja jest mniej więcej ustabilizowana na Kaukazie i w rejonie Morza Czarnego – Rosjanie mają to, czego chcieli. Można by założyć, że jeśli nie pojawią się kłopoty, nowe wyzwania, to może utrzymać się status quo.

Jednakże sytuacja na Ukrainie nie jest stabilna – ciągle pojawiają się tam jakiegoś rodzaju napięcia, tarcia, zaostrzenia. To może w pewnym momencie doprowadzić do narodzin dalszego konfliktu.

REKLAMA

Wydaje się, Rosja nie jest tam dosyć usatysfakcjonowana,  nie osiągnęła tego, co chciała i jeśli zobaczą nadarzającą się możliwość – wykorzystają ją.

W Gruzji mamy sprawę granic – to jest przesuwania granic.

W Gruzji nie przewiduję na razie konfliktu. Rosjanie chcą sprawić, by Gruzja nie mogła doprowadzić do istotnych zmian (w sensie geopolitycznym). Sytuacja będzie dalej taka, jaka jest.

Jak pan postrzega działania Rosji w Syrii, do czego one są jej potrzebne, czego można od niej oczekiwać?

Rosja dostrzegła w Syrii możliwość działania i wykorzystała ją. Amerykanie nie chcieli angażować się militarnie na terytorium Syrii, wysyłać tam żołnierzy. Opuścili teren w sposób dość nieskoordynowany. I to pozwoliło Rosjanom na przybycie do Syrii w 2015 roku.

Rosja starałs się dość dobrze osadzić w Syrii. Już teraz ma kilka baz wojskowych, na długie lata. Jest jasne, że zamierza tutaj zostać i po konflikcie.

REKLAMA

Rosja poprzez działania i obecność w Syrii stała się ważną siłą we wschodnim basenie Morza Śródziemnego i dalej na Bliskim Wschodzie. Miała przy tym dużo szczęścia, bo angażując się w Syrii, sprawiła, że globalni aktorzy zapomnieli o Krymie. Bo przed zaangażowaniem Rosji w Syrii, na Rosję wywierano ogromną presję w kwestii Krymu.  Jednak Moskwie z sukcesem udało się odwrócić uwagę: zwróciła się w stronę Syrii, odsunęła od Krymu. To na korzyść Rosji.

Rosjanie są mocno zaangażowani w sytuację, głównie we współpracy z reżimem, ale również we współpracy trójstronnej Rosji z Turcją i Iranem. Są bardzo reaktywni w regionie również w tym sensie. Rosja stworzyła i uruchomiła też ten tzw. proces astański, czy proces Soczi, który miał na celu wypracowanie rozwiązania.

Sporo uwagi poświęca się ostatnio relacjom między Rosją i Turcją. Tu sytuacja jest bardzo dynamiczna. Czy tutaj można spodziewać się większej współpracy?

Relacje między Rosją i Turcją się dywersyfikują. Jest komponent ekonomiczny, jest współpraca wojskowa, militarna, w zakresie uzbrojenia. Jest współpraca w zakresie energetyki – gazu ziemnego, rurociągów, a teraz w Turcji budowana ma być (przez Rosję) elektrownia atomowa.

Spodziewam się, że ta współpraca będzie kontynuowana. Oczywiście był problem dwa lata temu. Była to bardzo poważna sytuacja konfliktowa, gdy Turcja zestrzeliła samolot rosyjski za naruszenie przestrzeni powietrznej. Jednak myślę, że oba kraje wyciągnęły z tego lekcję. Teraz Rosja jest bardzo ostrożna, gdy lata w pobliżu Turcji, a Turcja uważnie zastanawia się nad odpowiedziami na tego rodzaju sytuację.

REKLAMA

Jest również współpraca militarna.  A Turcja jest jednym z najważniejszym sojuszników w NATO.

S-400 to rodzaj zakupu awaryjnego. Tak mówi rząd. Turcja negocjuje zakup kompleksowego systemu obrony powietrznej z kilkoma krajami, włączając w to USA, ale również z konsorcjum firm z Włoch i Francji. Turcja prowadzi z nimi rozmowy w sprawie budowy swojego systemu obrony powietrznej.

Te negocjacje i potem tworzenie systemu zajma jednak co najmniej parę lat. W międzyczasie Turcja musi kupić awaryjnie jakieś systemy do obrony. I rząd opowiada się tutaj za rosyjskim systemem rakietowym, który  – jak twierdzą Rosjanie – jest teraz najtańszy, a Rosjanie są chętni, by finansować go poprzez pożyczki.

Oczywiście to kwestia problematyczna, bo jak wiemy, systemy S-400 nie będą kompatybilne z systemami NATO. Będą w pewnym stopniu stały obok nich, będą przydatne zatem w odniesieniu do małego regionu, do obrony małego obszaru przez krótki okres, do czasu aż Turcja zbuduje swój właściwy system antyrakietowy.

Jednak negocjacje wciąż trwają. Co prawda jest oświadczenie rządu, że wszystko jest uzgodnione i podpisane, ale o ile wiem, Rosjanie nie mają obecnie wystarczającej liczby pocisków, by móc je sprzedać i nie mają wystarczającej liczby pieniędzy, by udzielić Turcji pożyczki na zakup tych pocisków. Zatem zobaczymy, co z tego wyniknie.  

REKLAMA


Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio.pl


Rozmowę przeprowadzono przy okazji konferencji w Kolegium Europejskim w Natolinie, 28 marca br.

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej