EL Clasico FC Barcelona - Real Madryt: to była wojna, są ranni, na sędziego oburzone są nawet pająki

FC Barcelona zremisowała u siebie z Realem Madryt 2:2 (1:1) w meczu 36. kolejki hiszpańskiej ekstraklasy piłkarskiej. Mecz był spotkaniem "o pietruszkę, ale El Clasico to tradycja i walka. "Grali tak, jakby to był finał Ligi Mistrzów. Tak na murawie zachowują się tylko giganci" - piszą hiszpańskie media. 

2018-05-07, 09:02

EL Clasico FC Barcelona - Real Madryt: to była wojna, są ranni, na sędziego oburzone są nawet pająki

Posłuchaj

Więcej na temat El Clasico w relacji Ewy Wysockiej (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Gole dla gospodarzy strzelili Luis Suarez (10') i Leo Messi (52'). Bramki dla gości zdobyli Cristiano Ronaldo (14') i Gareth Bale (72'). Barcelona rozegrała drugą połowę w osłabieniu po czerwonej kartce dla Sergiego Roberto w doliczonym czasie pierwszej części spotkania.

"Gorące starcie" - ocenił mecz sportowy "As". Autor artykułu przypomina, że obawiano się nudnego meczu. "Jego temperatura przekroczyła wrzenie" - dodał. "Wojna, bitwy i ranni" - podsumował spotkanie "El Pais".

Madryccy komentatorzy nie mają wątpliwości, że mimo remisu lepsi byli goście. Opinie tę podzielił Zinedine Zidane. - Tak, bez wątpienia zasłużyliśmy na wygraną. W dodatku mieliśmy dużo okazji do strzelenia goli, zwłaszcza w pierwszej połowie - mówił trener Realu.

Nad rezultatem spotkania ubolewał też szkoleniowiec Barcy. - Szkoda, że nie zdołaliśmy wygrać, ale trzeba też wziąć pod uwagę okoliczności. Uważam, że rozegraliśmy wielki mecz - powiedział Ernesto Valverde.

Spotkanie na Camp Nou było ostatnim "El Clasico" Andresa Iniesty. W 58. minucie, kiedy schodził z murawy, trybuny pożegnały kapitana Barcelony wielkimi owacjami. Z szacunkiem Iniestę, o którym mówi się, że będzie teraz grał w Chinach, pożegnał także Zinedine Zidane. 

Czarną owcą spotkania oba miasta zgodnie okrzyknęły arbitra. "Nawet pająki na stadionie były oburzone", "To najgorsze sędziowanie we współczesnej historii" - komentowano po meczu.

Przypominano też, że jego stawką był wyłącznie honor. "Mimo to grali tak, jakby to był finał Ligi Mistrzów. Tak na murawie zachowują się tylko giganci" - czytamy w komentarzu sportowej "Marki".

ah, IAR

Polecane

Wróć do strony głównej