Mistrz świata w lotach narciarskich Daniel Andre Tande o ciężkiej chorobie: miałem poważne trudności z oddychaniem
Aktualny mistrz świata w lotach narciarskich Norweg Daniel Andre Tande był w maju leczony w szpitalu po wykryciu u niego syndromu Stevensa-Johnsona. Skoczek przyznał, że w pewnym momencie bał się o życie.
2018-05-30, 19:06
Zespół Stevensa-Johnsona jest chorobą z pogranicza immunologii i dermatologii, zaliczany jest to grupy rumienia wielopostaciowego. Jest to nagła i zagrażająca życiu reakcja skórna, często w wyniku zażycia leków, gdy dochodzi do pojawienia się ostrych zmian błon śluzowych oraz naskórka.
- Zaczęło się na początku maja od zwykłego zakażenia dróg oddechowych i po zażywaniu przepisanego mi antybiotyku po jakimś czasie zacząłem się źle czuć. Pewnego dnia po obudzeniu się spojrzałem w lustro i wpadłem w panikę, ponieważ całe moje usta i ich okolice były jedną wielka raną, a ja miałem poważne trudności z oddychaniem - powiedział Tande w rozmowie z agencją NTB.
Skoczek opisał, że miał wielkie szczęście, że natychmiast zadzwonił po taksówkę i po wizycie na pogotowiu został przewieziony do szpitala.
- Myślałem, że umieram. Na szczęście, jak powiedzieli lekarze, znalazłem się w szpitalu w niecałą dobę po pierwszych poważnych objawach i zdążyłem przed rozszerzeniem się choroby na inne części ciała. Jak się dowiedziałem, przy 10 procentach zaatakowanej skóry prawdopodobieństwo śmierci wynosi 30 procent - powiedział.
24-letni skoczek przebywał w szpitalu dwa tygodnie, schudł kilka kilogramów i jest - jak powiedział NTB - „wrakiem człowieka”. Z tego powodu otrzymał zakaz treningów na czas nieokreślony.
Tande w styczniowych mistrzostwach świata w lotach narciarskich w Oberstdorfie zdobył złote medale indywidualnie i drużynowo. Przed dwoma laty podczas MŚ w lotach w Kulm wywalczył srebro w drużynie. W tegorocznych zimowych igrzyskach olimpijskich w Pjonczangu zdobył złoty medal drużynowo.
(mb)
REKLAMA