PE przeciwny wyłączeniu transportu z delegowania pracowników. To jeszcze nie koniec batalii o los przewoźników
Parlament Europejski odrzucił propozycję wyłączenia transportu międzynarodowego z przepisów o delegowaniu pracowników. Polscy europosłowie twierdzą, że może to doprowadzić do bankructwa części małych i średnich firm transportowych. Dlatego zapowiadają, że będą starali się wpłynąć na pozostałych eurodeputowanych, by zmienili zdanie.
2018-06-14, 15:21
Posłuchaj
Dzisiejsza decyzja Parlamentu Europejskiego oznacza, że nie rozpoczną się w tej sprawie negocjacje z krajami członkowskimi. Zamiast tego przepisami o transporcie na kolejnej sesji parlamentu zajmą się europosłowie.
Przeciwnicy objęcia transportu przepisami o delegowaniu pracowników będą starali się teraz przekonać do swoich argumentów pozostałych eurodeputowanych - mówi Kosma Złotowski, europoseł Prawa i Sprawiedliwości. Dodaje, że jest optymistą. - Skoro udało się po bardzo żmudnych negocjacjach, które trwały rok, dojść do kompromisu na posiedzeniach komisji transportu, to mam nadzieję, że i tym razem się uda - mówi Złotowski.
Jeśli przepisy weszłyby w życie tak, jak chce tego Komisja Europejska, to zawodowi kierowcy już trzy dni po przekroczeniu granicy byliby objęci rygorystycznymi przepisami o delegowaniu pracowników. Według europosłanki Platformy Obywatelskiej Danuty Jazłowieckiej, dla pracodawców oznaczałoby to sporo biurokracji i wyższe koszty. - Firmy będą likwidowały tego typu usługi. Szczególnie polskie firmy, które bardzo mocno opanowały rynek europejski. Konsekwencją będzie to, że ten sektor przejmą kierowcy spoza granic Unii - tłumaczy europosłanka PO.
Europosłowie przepisami o transporcie międzynarodowym zajmą się na początku lipca. Podczas tej samej sesji Parlamentu Europejskiego zaplanowana jest również debata z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego.
REKLAMA
fc
REKLAMA