Po informacji I prezes o Sądzie Najwyższym - debata w Sejmie
I prezes SN Małgorzata Gersdorf przedstawiła w Sejmie sprawozdanie z działalności SN w 2017 r. Następnie odbyła się sejmowa debata na ten temat. W informacji o działalności Sądu Najwyższego w 2017 r. niepokojące są oceny polityczne dotyczące ustaw przyjmowanych przez Sejm - ocenił Kazimierz Smoliński (PiS). Zdaniem opozycji, PiS "dobija" wymiar sprawiedliwości "próbując ordynarnie skrócić" kadencję I prezes SN.
2018-07-03, 22:07
Posłuchaj
Prof. Małgorzata Gersdorf (źr. IAR)
Dodaj do playlisty
TRANSMISJA:
Zgodnie z propozycją prezydium Sejmu - w dyskusji nad informacją o działalności SN Sejm wysłuchał dziesięciominutowych oświadczeń klubów i pięciominutowych oświadczeń kół poselskich. Następnie pytania zgłaszali posłowie.
Sprawozdanie z działalności SN w 2017
W 2017 r. pomimo orzekania w zmniejszonej obsadzie kadrowej oraz niestabilności normatywnej systemu prawa, udało się zachować w Sądzie Najwyższym bardzo dobrą sprawność postępowania we wszystkich kategoriach spraw - powiedziała we wtorek w Sejmie I prezes SN Małgorzata Gersdorf.
REKLAMA
- Chciałabym zwrócić uwagę, że warunki w jakich funkcjonował w okresie sprawozdawczym Sąd Najwyższy, w istotny sposób różniły się od tych, w których funkcjonował on w latach poprzednich. Wynikało to z faktu, że w 2017 r. rozpoczęły się intensywne prace nad kolejnymi ustawami o SN. Ich efektem było pewne spowolnienie w działalności orzeczniczej Sądu Najwyższego - powiedziała Gersdorf.
Jak podkreśliła, nie było to jednak wynikiem zaniedbań ze strony SN. - Prace nad ustawą z lipca 2017 r. i jej uchwalenie, a następnie oczekiwanie na podpis prezydenta spowodowały bowiem, że płynne zarządzanie SN okazało się niemożliwe. Szczególnie dotyczyło to działalności uchwałodawczej, która z istoty rzeczy wymaga dłuższej perspektywy czasowej - zaznaczyła Gersdorf.
Według niej "niepewność dotycząca statusu sędziów SN oraz ich przyszłości służbowej wysoce utrudniała wyznaczanie składów orzekających, zwłaszcza powiększonych, oraz sędziów sprawozdawców". I prezes SN oceniła, że opóźniało to przygotowanie referatów i wyznaczanie terminów. Mówiła, że na działanie SN w roku 2017 miały wpływ również istotne braki kadrowe, wynikające jej zdaniem z nieobsadzonych wolnych etatów, oraz nieuwzględnienia przez ministra sprawiedliwości i prokuratora SN wniosków o delegowanie sędziów do orzekania w SN.
- Pomimo jednak orzekania w zmniejszonej obsadzie kadrowej oraz niestabilności normatywnej systemu prawa, a także wpływu spraw na poziomie 11 tys. rocznie, udało się zachować bardzo dobrą sprawność postępowania we wszystkich kategoriach spraw - podkreśliła.
REKLAMA
Poinformowała, że średni czas oczekiwania na merytoryczne rozpatrzenie sprawy wynosił w Izbie Cywilnej 9 miesięcy, w Izbie Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych - 13 miesięcy, w Izbie Karnej - cztery miesiące, w Izbie Wojskowej - do dwóch miesięcy od daty wpływu sprawy.
Podsumowała, że średni czas rozpatrywania sprawy przez SN wynosił 7 miesięcy, co - jak oceniła - "w pełni odpowiada standardom określonym w konstytucji RP oraz europejskiej konwencji ochrony praw człowieka i podstawowych wolności".
- O sprawności funkcjonowania SN przesądza także fakt, że pomimo zasygnalizowanych trudności w porównaniu z rokiem ubiegłym korzystnie przedstawiała się różnica pomiędzy liczbą spraw wniesionych do rozpoznania, a liczbą spraw faktycznie rozpoznanych - mówiła I prezes SN.
Według Gersdorf ogółem w 2017 rozpoznano ponad 11 tys. spraw, w tym ponad 8 tys. skarg kasacyjnych i kasacji, ponad tysiąc zażaleń i 147 kwestii prawnych.
REKLAMA
Debata w Sejmie
Kazimierz Smoliński (PiS) powiedział, że jego klub przyjmuje sprawozdanie przedstawione przez Gersdorf, ale niepokojące są zawarte tam oceny polityczne dotyczące m.in. ustaw uchwalanych przez parlament. - Generalnie można stwierdzić, że informacja zawiera wszystkie formalne wymogi, które są wymagane dla tego typu sprawozdania, natomiast zbyt dużo, zdaniem klubu, jest tam informacji związanych ze stuleciem istnienia SN, z problemami, z którymi spotyka się SN w związku ze zmianami, które sąd jest zobowiązany realizować jako zmiany ustaw, które jedna i druga izba parlamentarna uchwala - zauważył Smoliński. Według niego "wydaje się nieprawdziwe stwierdzenie, że jest dobrze, jeżeli chodzi o średni czas rozpatrywania spraw" przez SN.
Zdaniem Krystyny Pawłowicz (PiS) Gersdorf pominęła w swoim przemówieniu sprawy najważniejsze, czyli dotyczące "politycznej działalności SN, w ubiegłym roku, działalności łamiącej konstytucję". - Sąd Najwyższy w swych działaniach wprowadza anarchię w systemie prawnym, SN odrzucił podstawowe zasady konstytucyjne, w tym art 4, że władza zwierzchnia należy do narodu, a nie do sędziów, odrzucił zasadę art. 10 podziału i równowagi władz, w to miejsce wprowadza zasadę autonomii i niezależności sądów od nikogo - oświadczyła.
Arkadiusz Myrcha (PO) podkreślił, że debata nad sprawozdaniem przeprowadzana jest w "szczególnych warunkach". "Dzień 3 lipca 2018 r. zapisze się na trwałe nie tylko w historii samego Sądu Najwyższego - pisząc jego czarną kartę - ale także w historii Polski demokratycznej" - oświadczył poseł. Jak zauważył, debata będzie ostatnią nad "działającym w normalnych warunkach" SN.
Poseł PO przekonywał, że PiS "zabija" wymiar sprawiedliwości dokonując "czystek" w sądach powszechnych, wprowadzając politycznych nominatów do KRS i czyniąc "atrapę" z TK. Jego zdaniem, dzisiaj PiS "dobija" wymiar sprawiedliwości "próbując ordynarnie skrócić" kadencję I prezes SN. Rafał Trzaskowski (PO) dodał, że "przez ostatnie lata nikt nie przyłożył ręki do niszczenia demokracji, dorobku wolnej Polski, instytucji kapitału społecznego, zaufania", tak jak PiS.
REKLAMA
Prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślił, że trzeba stanąć po stronie wartości. "Dzisiaj jest taki dzień, kiedy trzeba stanąć po stronie wartości, nie po stronie jednego, czy drugiego sędziego, nie po stronie pierwszej prezes Sądu Najwyższego, tylko po stronie prawa do wolności i sprawiedliwości; prawa do niezależności i niezawisłości, prawa naszych obywateli do odchodzenia sprawiedliwości" - dodał prezes PSL.
Zmiany w sądownictwie wprowadzane przez PiS nazwał "farsą i kpiną z prawa i sprawiedliwości". "Przyjdzie takim moment sprawiedliwości i pierwsza będzie sprawiedliwość wyborcza, która was rozliczy. Przywrócimy w Polsce i prawo, i sprawiedliwość, i niezawisłość, i niezależność" - oświadczył poseł.
Szefowa klubu Nowoczesnej Kamila Gasiuk-Pihowicz oceniła, że na naszych oczach trwa finał szturmu obecnego rządu na Sąd Najwyższy - "jedną z ostatnich instytucji państwa, o której można powiedzieć, że jest niezależna od obecnej władzy". Podkreśliła, że zgodnie z polskim prawem prof. Gersdorf będzie prezesem SN do końca kwietnia 2020 roku i wyznaczenie sędziego Józefa Iwulskiego do pełnienia funkcji związanych z wykonywaniem obowiązków I prezesa SN może być traktowane tylko jako "wyznaczenie czasowe".
- Po drugie zgodnie z prawem sędziowie obecni Sądu Najwyższego, którzy obecnie orzekają w Sądzie Najwyższym mogą to robić do 70 roku życia". "Jeżeli PiS chciałby zmienić dwa powyższe fakty to musiałby zmienić konstytucję. Obie sprawy wynikają z konstytucji, nie można ich zmienić zwykłą ustawą - oceniła posłanka Nowoczesnej.
REKLAMA
Zdaniem Joanny Scheuring-Wielgus (koło Liberalno-Społeczni) PiS łamie wszystkie zasady i przyjdzie mu zapłacić za "rzekome wygrane". "Liczę na to, że Komisja Europejska i Trybunał Sprawiedliwości UE będą arbitrem i szybko rozstrzygną, że wasze wygrane są efektem kłamliwej, aroganckiej gry prowadzonej wbrew wszystkim zasadom" - powiedziała. Dodała, że jej koło jest za przyjęciem informacji o działalności SN w 2017 r.
Grzegorz Furgo (PO), który zabrał głos w serii pytań, podkreślił, że "zamach na Sąd Najwyższy to barbarzyńskie wypowiedzenie praworządności w Polsce i krok w kierunku wyjścia Polski z UE". "To rzucenie rękawicy w twarz całej rodzinie europejskiej. Polacy muszą zareagować i zareagują na to ostro. Tego wymaga po prostu Polska racja stanu" - oświadczył.
Paulina Hennig-Kloska (Nowoczesna) zauważyła, że sędzia Józef Iwulski, który od środy będzie wykonywał funkcje związane z wykonywaniem obowiązków I prezesa SN ma 66 lat i złożył oświadczenie o gotowości do dalszego pełnienia urzędu nie na podstawie ustawy, a na podstawie konstytucji. "Czy to oznacza, że pan prezydent uznał prawo sędziów do stosowania konstytucji wprost? - pytała posłanka Nowoczesnej.
Jerzy Meysztowicz (Nowoczesna) zauważył, że mamy "zdemolowany" Trybunał Konstytucyjny i upolitycznioną Krajową Radę Sądownictwa. "Teraz nas czeka kolejny atak na Sąd Najwyższy. Proszę powiedzieć pani prezes do kogo ma zapukać obywatel, który będzie szukał sprawiedliwości? - pytał Meysztowicz. "Obawiam się, że takich drzwi ten obywatel nie znajdzie - dodał.
REKLAMA
Prezes po spotkaniu z prezydentem: zamierza przyjść do pracy i wziąć urlop
Małgorzata Gersdorf odniosła się do rozmowy z prezydentem w Sejmie podczas debaty po informacji o działalności SN w 2017 roku. - Jeśli chodzi o mój status, to on nie zmienił się po rozmowie z prezydentem. Jutro jeszcze przyjdę do pracy, bo konstytucja stawia mi 6-letnią kadencję do wykonania, muszę działać zgodnie z konstytucją. Natomiast desygnowałam pana sędziego Iwulskiego, prezesa Izby Pracy, do wykonywania obowiązków w trakcie mojej nieobecności, ponieważ zamierzam iść na urlop, który jak państwo chyba rozumiecie, mi się należy - mówiła Gersdorf w trakcie debaty sejmowej po informacji o SN w 2017 - powiedziała.
Małgorzata Gersdorf przyjechała do Sejmu po spotkaniu z prezydentem Andrzejem Dudą. Jak poinformował po spotkaniu wiceszef prezydenckiej kancelarii Paweł Mucha wolą prezydenta było, aby najstarszy stażem sędzia Józef Iwulski od środy wykonywał funkcje związane z wykonywaniem obowiązków I prezesa SN. Jak dodał także prezes Gersdorf wyznaczyła sędziego Iwulskiego do zastępowania I prezesa SN.
Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym, która weszła w życie 3 kwietnia, w dniu następującym po upływie trzech miesięcy od tego terminu w stan spoczynku przechodzą z mocy prawa sędziowie SN, którzy ukończyli 65. rok życia. W związku z tym sędziowie ci od 4 lipca, według ustawy, przestają pełnić swe funkcje. Mogą oni dalej orzekać, jeśli w ciągu miesiąca od wejścia w życie nowej ustawy złożyli stosowne oświadczenie i przedstawili odpowiednie zaświadczenia lekarskie, a prezydent wyrazi zgodę na dalsze zajmowanie stanowiska sędziego SN.
W SN na dzień 3 lipca będzie 73 sędziów, spośród których 27 ukończyło 65. rok życia.
REKLAMA
Oświadczenia dotyczące woli pozostania na stanowisku - jak wcześniej informował zespół prasowy SN - złożyło 16 sędziów SN. Złożone oświadczenia mają jednak różną treść. Jak podawano, dla dziewięciu podstawę prawną stanowią regulacje ustawy o SN z dnia 8 grudnia 2017 r., natomiast w siedmiu oświadczeniach sędziowie powołali się bezpośrednio na Konstytucję RP.
Małgorzata Gersdorf, która już ukończyła 65. rok życia, mówiła, że "nie złożyła i nie złoży" wniosku do prezydenta w sprawie dalszego zajmowania stanowiska sędziowskiego i funkcji prezesa SN. Gersdorf - która na I prezesa SN została wybrana w 2014 r. - podkreślała, że konstytucja stanowi, iż kadencja I prezesa SN trwa sześć lat.
Zgodnie z ustawą o SN "jeżeli stanowisko Pierwszego Prezesa SN lub Prezesa SN zostanie zwolnione po wejściu w życie niniejszej ustawy, Prezydent RP powierzy kierowanie Sądem Najwyższym lub izbą wskazanemu sędziemu SN do czasu powołania Pierwszego Prezesa SN lub Prezesa SN".
PAP/IAR/agkm
REKLAMA
REKLAMA