"Triathlon" Justyny Kowalczyk? Asystent trenera, zawodnik a może nauczyciel akademicki. "Zobaczymy co przyniesie nasza współpraca"
- To co robiłam jako zawodniczka robię dalej, tylko nie muszę już tak dbać o regenerację - mówi w rozmowie z Polskim Radiem Justyna Kowalczyk. Złota medalistka m.in. z Soczi i Vancouver pełni obecnie funkcję asystenta trenera głównego narodowej kadry kobiet w biegach narciarskich.
2018-08-06, 12:10
Posłuchaj
W marcu 2018 roku Polski Związek Narciarski poinformował, że Justyna Kowalczyk będzie asystentem trenera głównego Aleksandra Wierietielnego przy kadrze kobiet w biegach narciarskich.
- Tak naprawdę zmieniło się tylko tyle, że jest więcej do zrobienia. Można powiedzieć, że w "poprzednim życiu" kiedy byłam zawodniczką w wolnym czasie dbałam o regenerację, teraz ten okres poświęcam na sprawy związane z grupą. Mam wydzielone swoje obowiązki, takie jak np. logistyka czy sprawy sprzętowe. Oczywiście też jeśli dziewczyny czegoś potrzebują jak są na obozie i piszą do mnie to również staram się im pomóc. Tak poza tym to trenuję i staram się mieć coś dla siebie - powiedziała mistrzyni olimpijska z Soczi na 10 km stylem klasycznym.
Czy Kowalczyk wyobraża sobie całkowite życie bez sportu?
- Jeśli to by nie wszyło tak jak jest teraz, to na pewno nie zamknęłabym sobie drzwi sportowych. Pewnie zostałabym w maratonie, trenowała we Włoszech. Ja po prostu nie chcę odchodzić od sportu, włożyłam w to duży wysiłek - po dwudziestu latach nie da się tak od tego odciąć. To byłoby nieludzkie - dodała.
REKLAMA
Wcześniej Justyna Kowalczyk pracowała z Aleksandrem Wierietielnym jako jego podopieczna. Obecnie układ nieco się zmienił.
- Jest szczerość, a ona jest bardzo ważna. Trener wcześniej mnie przyuczał do tego co mnie czeka w przyszłości. Na pierwszy obóz to ja pisałam plany treningowe, a on je korygował. Rozmawiamy na temat treningów, co jest dobre a co złe. Tak naprawdę trener Wierietielny został tym samym człowiekiem co wcześniej gdy pracowałam pod jego opieką. Czasami on się zapomina, że ja już nie jestem zawodniczką, a czasami ja - przyznała.
Na zbliżające się mistrzostwa świata w Seefeld Justyna Kowalczyk pojedzie w roli asystenta trenera, ale również jako.. zawodniczka.
REKLAMA
- Jeśli oczywiście uda mi się zakwalifikować do sztafety, to bardzo chciałabym pomóc drużynie. Jednak uważam, że 5 km stylem klasycznym, przy przygotowaniach jakie robię, myślę że będzie ciężko którejś z dziewczyn zrobić to szybciej ode mnie. Połowa naszej kadry to jeszcze dziewczyny niepełnoletnie, bardzo młode. Potrzebują kilka lat intensywnego treningu by móc rywalizować z najlepszymi na świecie. Muszą nawiązywać walkę w juniorach, a jak wiemy z juniora do seniora jeszcze droga daleka - dodała Kowalczyk.
Jak widzi swoją przyszłość mistrzyni olimpijska z Soczi?
- Na razie nie planuję, bo za bardzo nie mam pola manewru. Do wiosny na pewno będę asystentem trenera, sama będę trenować i starać się pomóc dziewczynom. Przede wszystkim zobaczymy jakie rezultaty przyniesie nasza współpraca. Jeśli będą wyniki to pewnie będziemy to kontynuować, jeśli nie, to wtedy będę musiała pomyśleć o czymś innym. Myślę, że praca na uczelni też nie jest złym wyborem. To też nie jest złe rozwiązanie - powiedziała.
Zapraszamy do wysłuchania całego materiału Roberta Skrzyńskiego.
(mb), PolskieRadio.pl
REKLAMA
REKLAMA