W Parlamencie Europejskim zakończyła się debata ws. praworządności na Węgrzech

W Parlamencie Europejskim zakończyła się debata na temat projektu rezolucji w sprawie praworządności na Węgrzech. W środę natomiast odbędzie się głosowanie nad projektem, na podstawie którego Europarlament może wezwać państwa członkowskie do uruchomienia wobec tego kraju artykułu siódmego unijnego traktatu. 

2018-09-11, 16:20

W Parlamencie Europejskim zakończyła się debata ws. praworządności na Węgrzech

Posłuchaj

Rzecznik rządzącego Fideszu Hidvéghi Balázs wyraził przekonanie, że podczas debaty premier Victor Orban obroni honor Węgier (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Na początku debaty głos zabrała sprawozdawczyni projektu rezolucji Judith Sargentini (Zieloni). Jak mówiła, podpisując traktat unijny, wszystkie kraje członkowskie zobowiązały się szanować ten traktat i bronić unijnych wartości. - Czy wszystkie się z tego wywiązują? Obawiam się, że nie. Rząd Węgier uciszył niezależne media, nałożył kaganiec na świat akademicki, zastąpił sędziów takimi, którzy są bliżsi rządzącej partii, zdecydował, które Kościoły mogą działać, a które nie - mówiła.



Dodała, że węgierski rząd utrudnia prace organizacji pozarządowych. Zaznaczyła, że projekt rezolucji szeroko opisuje działania rządu Węgier, co pokazuje, że istnieje ryzyko naruszenia unijnych wartości w tym kraju. Dodała, że trzeba bronić traktatu i "dlatego art. 7 i odpowiednia procedura są nieuniknione". - Jeśli nie skorzystamy z tego hamulca awaryjnego, zawiedziemy obywateli UE - powiedziała.

Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans powiedział z kolei, że KE podziela zawarte w projekcie obawy dotyczące praw podstawowych, korupcji, traktowania Romów i niezależności sądownictwa. - Społeczeństwo obywatelskie to jest tkanka demokracji i jest ono niestety ograniczane przez działania rządu Węgier - zaznaczył.

Przypomniał, że KE skierowała szereg spraw do Trybunału Sprawiedliwości UE dotyczących decyzji węgierskich władz. Przypomniał również, że KE jest strażniczką traktatów i wcześniej uruchomiła już procedurę art. 7 traktatu wobec Polski. - Będziemy nadal kontrolować sytuację na Węgrzech. KE nie zawaha się podejmować odpowiednich działań, jeśli to konieczne. Obiecuję, że będziemy czujni - wskazał Timmermans.

"Chcą państwo wydać wyrok na nasz kraj"

Głos w trakcie debaty zabrał również Viktor Orban. - Sprawozdanie w sprawie sytuacji na Węgrzech to obraza dla naszego kraju. Chcą państwo wydać wyrok na nasz kraj - mówił Orban. Lider Fideszu zarzucał autorom sprawozdania, że zawiera ono ponad 30 błędów faktycznych. Przekonywał, że stosują oni niespójną metodologię. - Państwo chcą wydać wyrok na nasz naród - oskarżał.

- Stoję przed państwem i widzę, że ci, którzy odziedziczyli demokrację, oskarżają nas, a oni nie musieli podejmować ryzyka, żeby walczyć o demokrację - dodał premier Węgier. Węgierski przywódca przekonywał, że taki ruch to kara za postawę Budapesztu wobec problemu migracji. Ze słów Orbana wynika, że jest on już pogodzony z tym, że w europarlamencie nie znajdzie się wystarczająca grupa deputowanych, by uchronić jego kraj przed wszczęciem procedury mogącej prowadzić do sankcji.

- Węgry będą skazane, ponieważ nasi obywatele zdecydowali, że nasz kraj nie będzie krajem migrantów. Z całym szacunkiem, ale także z całą stanowczością muszę odrzucić ten szantaż, że musimy wspierać migrację i migrantów wbrew opinii naszego narodu. Niezależnie od tego, jaka będzie państwa decyzja, Węgry nie poddadzą się szantażowi - oświadczył.

Jak zaznaczył, sprawozdanie PE stanowi obrazę dla jego kraju, obraża honor węgierskiego narodu. Tłumaczył, że decyzje Węgrów podejmowane są w czasie wyborów parlamentarnych, tymczasem krytycy polityki Węgier twierdzą, że jego współobywatele nie mogą decydować o kluczowych kwestiach. 

kad

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej