Gwardia Warszawa o krok od upadku. Zbliża się koniec zasłużonego klubu?
Gwardia Warszawa od lat boryka się z ogromnymi problemami. W 70. rocznicę powstania niewiele wskazuje na to, by nastąpiły zmiany na lepsze - czy tak wygląda koniec zasłużonego klubu?
2018-09-19, 17:00
Założony w 1948 roku klub jest pamiętany jako pierwszy, który reprezentował Polskę na futbolowej arenie międzynarodowej. W rywalizacji ze szwedzkim Djurgarden, do której doszło w 1955 roku, Gwardia nie zdołała zwyciężyć, ale zaprezentowała się godnie.
Wśród największych sukcesów na krajowym podwórku możemy wymienić Puchar Polski (1954) i wicemistrzostwo kraju (1957), wychowankowie klubu to między innymi Dariusz Dziekanowski, Roman Kosecki, Stanisław Terlecki i Dariusz Dźwigała.
Gwardia to jednak nie tylko piłka. Stołeczny klub prowadził prężnie działające sekcje, między innymi lekkoatletyczną, bokserską, zapaśniczą, które wypuściły w świat wielu świetnych sportowców, w tym medalistów olimpijskich. To bez wątpienia ważne miejsce na historycznej mapie sportowej Warszawy. "Historycznej" dlatego, że wiele klubów ze stolicy nie przetrwało próby czasu, a luka nie została wypełniona. A przynajmniej nie przez większe, wielosekcyjne kluby, które byłyby dostępne dla szerokiego grona mieszkańców Warszawy.
REKLAMA
Sarmata, Marymont, Skra, Orzeł, Warszawianka - każdy z tych klubów musiał zmierzyć się z widmem likwidacji, nie wszystkie przetrwały tę walkę. Sarmata stracił swoje obiekty przy ulicy Wolskiej, tułał się po niższych ligach, domowe mecze rozgrywając na kilku różnych boiskach. Stadion Skry jest w rozsypce, a klub musi mierzyć się z potężnymi długami. Marymont cudem unikał końca, w 2016 roku reaktywował swoją sekcję piłkarską za sprawą kibiców i dawnych członków.
Krótko mówiąc, warszawski klubowy sport nie zadbał należycie o swoje legendy. Gwardia to kolejny przykład. W XXI wieku problemy się nawarstwiały, w 2007 roku kluczową decyzją było przekazanie przez Ministerstwo Skarbu Państwa terenów przy ulicy Racławickiej Komendzie Głównej Policji (wcześniej, tj. od 1955 roku, należały one do Komendy Stołecznej Policji).
Koszty wynajmu obiektu drastycznie wzrosły, a do tego dochodziły też wydatki związane z rozgrywaniem meczów i funkcjonowaniem drużyny piłkarskiej. Klub trwał, jednak nieustannie rósł dług wobec KGP, obecnie można liczyć go w milionach złotych. Od 2015 roku wszystkie obiekty przy ulicy Racławickiej są zamknięte i niszczeją.
REKLAMA
Poszczególne sekcje starały się znaleźć nowe miejsca do prowadzenia działalności, jednak można domyślić się, jak bardzo kłopoty odbiły się na frekwencji i liczbie zainteresowanych.
Seniorska drużyna Gwardii, która w ubiegłym sezonie występowała w A klasie, do trwających rozgrywek nie przystąpiła przez problemy z frekwencją i pieniędzmi. Nadchodzące miesiące mają być próbą stanięcia na nogi i powrotu.
Aby wierzyć w to, że wszystko uda się naprawić i Gwardia stanie na nogi, trzeba być optymistą. Osoby związane z klubem wystosowały petycję do ministra spraw wewnętrznych i administracji, która ma pomóc w "zwrocie obiektów Gwardii Warszawa mieszkańcom Mokotowa".
REKLAMA
"Warszawska Gwardia to klub zasłużony dla historii sportu polskiego i warszawskiego. Do niedawna trenowały tu tysiące dzieci i młodzieży z Mokotowa. Klub od lat boryka się z problemami z bazą sportową, spowodowanymi nie własną działalnością, ale decyzjami administracyjnymi. Ze swoich macierzystych obiektów przy ul. Racławickiej 132 został usunięty. Cała infrastruktura zamiast być remontowana i utrzymywana dla kolejnych roczników, ulega sukcesywnej degradacji i niszczeniu." - brzmi fragment tego apelu.
Czy Gwardię można uratować? Nadchodzące miesiące zadecydują o losach zasłużonego stołecznego klubu.
PolskieRadio.pl, SportoweFakty.pl
REKLAMA