Mistrz jednym zaimponował, drugich rozczarował. "Wiem, że za wszelką cenę będzie mnie unikał"
Po sobotniej wygranej z Aleksandrem Powietkinem i obronie mistrzowskich pasów Anthony Joshua przekonał wielu co do tego, że zasługuje na swoje pasy. Tyson Fury nie czuł jednak specjalnej ekscytacji postawą Brytyjczyka.
2018-09-23, 15:47
Joshua (mistrz olimpijski z Londynu) odniósł 22. zwycięstwo, w tym 21. przed czasem. Z kolei dla złotego medalisty olimpijskiego z Aten Powietkina była to druga porażka przy 34 zwycięstwach - Rosjanin na pewno udowodnił, że jest ponadprzeciętnym, boksującym świetnie technicznie zawodnikiem, jednak koniec końców nie miał szans wobec niesamowicie silnych ciosów mistrza. W siódmej rundzie został znokautowany, jednak postawił poprzeczkę wysoko.
Większość ekspertów i kibiców była pod wrażeniem tego, że Joshua musiał radzić sobie z rozbitym w pierwszej rundzie nosem, znokautował rywala, który w ten sposób jeszcze nie przegrał. Choć nie brakowało uwag dotyczących tego, że 28-latek z Watford walczył zachowawczo, to na poziom walki nie można było narzekać.
Tyson Fury, który 1 grudnia zmierzy się z Deontayem Wilderem, nie byłby sobą, gdyby nie wtrącił swoich trzech groszy dotyczących wydarzeń w Londynie.
REKLAMA
- Joshua jest wolny i przewidywalny. Walczył z 39-latkiem o połowę mniejszym od siebie. Jest silny, ale w tej wadze wszyscy są silni. Gdybym był tobą unikałbym siebie za wszelką cenę. Rozbiłbym cię lewymi prostymi - mówił pogromca Kliczki, który przez problemy osobiste stracił ponad dwa lata kariery.
Fury nie lubi gryźć się w język, ale jeśli myśli o pojedynku z pięściarzem, któremu poświęcił tyle uwagi, najpierw musiałby pokonać Wildera, co będzie zadaniem kosmicznie trudnym.
ps
REKLAMA
REKLAMA