Mateusz Morawiecki: afera taśmowa była aferą Platformy Obywatelskiej
Premier Mateusz Morawiecki zaznaczył, że nie przypomina sobie tego typu spraw, o których w odniesieniu do niego mieli mówić kelnerzy skazani w aferze taśmowej, a których zeznania zacytowano w publikacji portalu Onet.
2018-10-01, 21:24
Portal Onet.pl opublikował artykuł zatytułowany "Afera taśmowa. Kelnerzy obciążają Morawieckiego", w którym dziennikarze powołują się na akta afery taśmowej, do których mieli dotrzeć. Według informacji Onetu kelnerzy skazani w wyniku afery taśmowej obciążyli w swoich zeznaniach obecnego premiera, w latach 2007-2015 prezesa banku BZ WBK. Na jednej z taśm - jak podał portal - "Morawiecki miał dyskutować o zakupie nieruchomości na tzw. słupy".
Także dziennik "Fakt" zamieścił informacje opublikowane przez "Onet", cytując artykuł i powołując się na portal, jako na źródło informacji.
- Ta afera (taśmowa) to afera Platformy Obywatelskiej. Za chwilę może się okazać, że afera "zegarkowa", "hazardowa" czy "vatowska" to (też) są afery Prawa i Sprawiedliwości. Sorry panowie, ale to niestety wasze afery. Tą żabę też trzeba połknąć - powiedział Morawiecki w Polsat News, pytany o publikację Onetu.
Szef rząd był dopytany, czy słowa kelnera cytowane w publikacji Onetu są prawdą. - To co powiedział pan kelner, taki czy inny, raz podając informacje o jednym banku, raz o drugim, to jest oczywiście jego prawo zeznań, ale ja sobie nie przypominam absolutnie tego typu spraw - odparł Morawiecki.
Według Morawieckiego, data publikacji nie przypadkowo zbiega się z początkiem prac komisji ds. wyłudzeń podatku VAT. - Jest rzeczą jasną, że komuś bardzo poważnie nadepnęliśmy na odcisk - ocenił.
Premier przypomniał też, że informacja o tym, że rozmowy z jego udziałem zostały nagrane w restauracji "Sowa i Przyjaciele" pojawiła się już kilka lat temu. - To są sprawy, które już wielokrotnie były "mielone" w mediach; zarówno te dotyczące nagranych rozmów z moim udziałem, jak również inne. Dlaczego niby akurat teraz do tego dotarli? - pytał.
Jak dodał, zarówno "Fakt" jak i "Onet" są "częścią obcych mediów, a nie polskich". - Jak czasami pytam moich współpracowników w sztabie wyborczym: "jak tam opozycja, co oni robią", to często mi mówią: "ale która opozycja? TVN czy Fakt?" - powiedział premier.
"Skoordynowany atak"
"Onet" zapytał o zeznania kelnerów rzeczniczkę rządu Joannę Kopcińską, która odmówiła odpowiedzi na pytanie ze względu na toczące się postępowanie, w którym szef rządu ma status osoby pokrzywdzonej.
Jak podkreśla portal, Mateusz Morawiecki był już przesłuchiwany w związku z nagraniami afery taśmowej w grudniu 2014 r. przez ABW. Obecny szef rządu miał wówczas przyznać - jak czytamy - że w latach 2012-2014 bywał zarówno w restauracji "Sowa i Przyjaciele", jak i "Amber Room" na spotkaniach o charakterze biznesowym i towarzyskim.
"Onet" podał, że obecny premier miał zeznać wówczas, że nikt go nie szantażował ujawnieniem rozmów i nie proponował zakupu nagrań. Informacje o taśmie z zarejestrowanymi wypowiedziami Morawieckiego podały w 2016 r. Radio Zet i "Newsweek" - podkreśla Onet.
Rzeczniczka PiS Beata Mazurek napisała w poniedziałek na Twitterze, że doniesienia "Newsweeka", "Onetu" i "Faktu" to "bardzo skoordynowany atak". - Dobrze wiadomo jaki wydawca stoi za tymi mediami. Pozbawiliśmy mafie VAT i przestępców podatkowych gigantycznych dochodów. Będę robić wszystko, żeby wrócić do władzy. Będą posuwać się do każdej insynuacji - napisała.
Według niej, ujawnione przez te redakcje materiały są znane od czterech lat. "Rząd PiS i sam premier stoi za zabraniem ogromnych pieniędzy bandytom i przekazaniu ich ludziom na 500+ i inne programy społeczne" - dodała.
Sprawa o której napisał Onet dotyczyła nagrywania od lipca 2013 r. do czerwca 2014 r. w warszawskich restauracjach osób z kręgów polityki, biznesu oraz funkcjonariuszy publicznych. Nagrano m.in. ówczesnych szefów: MSW - Bartłomieja Sienkiewicza, MSZ - Radosława Sikorskiego, resortu infrastruktury i rozwoju - Elżbietę Bieńkowską, prezesa NBP Marka Belkę i szefa CBA Pawła Wojtunika. Ujawnione w tygodniku "Wprost" taśmy wywołały w 2014 r. kryzys w rządzie Donalda Tuska.
dn
REKLAMA
REKLAMA