Premier Australii nie wyklucza przeniesienia ambasady do Jerozolimy
Australia nie wyklucza, że przeniesie swoją ambasadę w Izraelu do Jerozolimy. Premier tego kraju twierdzi, że choć decyzja nie została jeszcze podjęta, to taki ruch mógłby pomóc w ustanowieniu pokoju na Bliskim Wschodzie. Pięć miesięcy temu ambasadę do Jerozolimy jako pierwsze przeniosły Stany Zjednoczone.
2018-10-16, 13:56
Posłuchaj
Decyzja Donalda Trumpa spotkała się z potępieniem większości krajów na świecie. Stoi bowiem w sprzeczności z dotychczasowymi umowami międzynarodowymi.
Premier Australii Scott Morrison, który sprawuje urząd od niecałych dwóch miesięcy, nie wykluczył, że jego kraj pójdzie w ślady Stanów Zjednoczonych. - Jesteśmy otwarci na możliwość uznania Jerozolimy jako stolicy Izraela. Nie mam zamiaru zamykać się na rzeczy, które w australijskiej polityce zagranicznej mogłyby być nowymi, lepszymi pomysłami - podkreślił.
Status Jerozolimy to najpoważniejsza przeszkoda na drodze do pokoju na Bliskim Wschodzie. Zarówno Izrael jak i Palestyńczycy uznają miasto za swoją stolicę. Miasto jest podzielone na część żydowską i arabską, ale Izrael od 51 lat okupuje wschodnie, palestyńskie dzielnice.
Na znak protestu przeciwko okupacji, wszystkie kraje świata, w tym Polska, umieściły ambasady w Tel Awiwie. Amerykański prezydent Donald Trump niemal pół roku temu jako pierwszy przywódca przeniósł ambasadę do Jerozolimy i jednostronnie uznał miasto za stolicę Izraela. Doprowadziło to do masowych protestów Palestyńczyków, w których zginęło 58 osób, a władze Autonomii Palestyńskiej zerwały wszelkie rozmowy dyplomatyczne z Waszyngtonem.
REKLAMA
Choć decyzja w sprawie australijskiej ambasady jeszcze nie zapadła, to premierowi Australii podziękował już na Twitterze izraelski premier Benjamin Netanjahu. Władze Autonomii Palestyńskiej ostrzegły, że taka decyzja podważy wiarygodność Australii.
Mimo to, australijski premier uważa, że przeniesienie ambasady może przyczynić się do ustanowienia pokoju. Jego krytycy uważają, że Scott Morrison chce w ten sposób zdobyć głosy w nadchodzących wyborach.
dn
REKLAMA