Czemu ludzie dalej umierają na raka, skoro naukowcy co tydzień "znajdują" nowy lek?
Zewsząd jesteśmy bombardowani informacjami o postępach w eksperymentach nad rakiem. Kiedyś gazety trąbiły o przełomach w nauce czynionych przez sowieckich uczonych, dziś zastąpili ich mityczni "amerykańscy naukowcy". Dlaczego doniesienia medialne nie przekładają się bezpośrednio na leczenie?
2018-11-30, 08:23
Po pierwsze- nie ma jednego rodzaju nowotworu. To, co działa na jeden, nie działa na drugi. Są różne w zależności od rodzajów tkanek: nowotwór tkanki nerwowej jest inny od nowotworu układu limfatycznego, a ten od czerniaka, czyli nowotworu tkanki skórnej.
Po drugie- wyników poszczególnych badań nie można jeden do jednego stosować w leczeniu ludzi. To, że dany środek czy substancja zabija komórki nowotworowe hodowane na szalce laboratoryjnej może być wstępem do dalszych badań. Poza tym substancja „zabijająca raka” musi być selektywna. Co nam po tym, że kwas siarkowy czy woda królewska „zabija” nowotwór, jak z równie dobrym skutkiem czyni to samo z komórkami w pełni zdrowymi. Również eksperymenty na myszach laboratoryjnych nie mogą dać pełnego przełożenia na leczenie nowotworów u ludzi. Organizm myszy, mimo że jest ona ssakiem, jest jednak trochę inny od ludzkiego
REKLAMA
Po trzecie- ci straszni dziennikarze. Wielu z nich zainteresowanych jest tylko sprzedażą tytułu lub „klikalnością” danej wiadomości. Taką mają pracę. Dają krzykliwe tytuły, przeinaczają wyniki badań, które same w sobie są niejednoznaczne i o wiele bardziej neutralne, niż życzyłby sobie tego dziennikarz.
Niemniej, nie znaczy to, że w tej walce jesteśmy w miejscu. Powoli, „uleczalność” rośnie, szczególnie gdy nowotwór jest w porę wykryty. Jest tu jednak pewien haczyk, bo rośnie też liczba przypadków zdiagnozowania raka. Jest go w populacji coraz więcej. Czy jest to wynik większej długości ludzkiego życia oraz lepszej i czulszej diagnostyki, czy też jednak coraz większej obecności kancerogenów w środowisku? Jeżeli to drugie, to cały nasz rozwój technologii i cywilizacji zaczyna przypominać węża zjadającego swój własny ogon. W coraz szybszym tempie.
REKLAMA
REKLAMA