Francja: zamieszki w Paryżu. "Żółte kamizelki" starły się z policją

Zgromadzeni na manifestacji w Paryżu członkowie ruchu "żółtych kamizelek" starli się z policją, która użyła gazu łzawiącego. Zatrzymano 16 osób. Szef MSW Christophe Castaner apeluje o ustrukturyzowanie tego protestu.

2018-12-01, 11:22

Francja: zamieszki w Paryżu. "Żółte kamizelki" starły się z policją
Starcia z policją w czasie manifestacji "żółtych kamizelek". Foto: PAP/EPA/ETIENNE LAURENT

Posłuchaj

Zamieszki w Paryżu, blokady dróg we Francji. Relacja Marka Brzezińskiego (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Do pierwszych incydentów na Polach Elizejskich we francuskiej stolicy doszło około godziny 9 rano. Manifestanci usiłowali sforsować kordon policji, na co członkowie sił bezpieczeństwa odpowiedzieli gazem łzawiącej.

Jak poinformował rzecznik paryskiej policji, w mieście dokonano na razie 16 zatrzymań; niektóre mają związek z nielegalnym posiadaniem broni.

Przebywający na placu przy Łuku Triumfalnym manifestanci - niektórzy zamaskowani i z kapturami na głowach - rozproszyli się po okolicznych uliczkach. W niektórych miejscach podpalono kosze na śmieci.

"Żółte kamizelki" od dwóch tygodni protestują i blokują drogi w całym kraju, wyrażając swój sprzeciw wobec podwyżek podatków od paliwa. Ta decyzja władz jest częścią polityki na rzecz ochrony środowiska rządu prezydenta Emmanuela Macrona.

Francuski minister spraw wewnętrznych udał się w sobotę na Pola Elizejskie, by podziękować za mobilizację siłom bezpieczeństwa. Podkreślił konieczność "ustrukturyzowania" ruchu "żółtych kamizelek". - Obecnie w sporze musimy zaakceptować dialog, jakieś reguły - mówił Castaner. - Nie ma porządku publicznego bez reguł ani woli do dialogu - przyznał. Skrytykował tych, którzy "domagają się spotkania z rządem, a potem odmawiają negocjacji".

Jak podkreślił minister, prezydent Macron i premier Edouard Philippe "właśnie po to zaprosili manifestantów" do rozmowy, głównie do udziału w trzymiesięcznych konsultacjach, by "wysłuchać gniewu" mieszkańców. - Ale nie się ustrukturyzują, zorganizują, abyśmy mogli dać im odpowiedzi - dodał Castaner.

Jak zauważa agencja Reutera, władze obawiają się, że pod spontaniczny protest podłączą się członkowie ruchów skrajnych. 

dn

Polecane

Wróć do strony głównej