Niewystarczające zabezpieczenia podczas finału WOŚP? Były szef BOR: ochrona się nie spisała
- Ochroniarze, którzy zabezpieczali imprezę, nie dopełnili właściwie swoich obowiązków. Miałem wrażenie, że bali się podejść do napastnika - tak o ataku 27-letniego Stefana W. na Pawła Adamowicza podczas finału WOŚP mówił gen. Andrzej Pawlikowski, były szef BOR.
2019-01-14, 13:21
Jak wynika z nagrań publikowanych w mediach społecznościowych, napastnik, który zaatakował podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska, bez problemu wbiegł na scenę z nożem.
Generał Andrzej Pawlikowski, szef Biura Ochrony Rządu w latach 2015-2017, stwierdził w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl, że takiej sytuacji można było uniknąć. - Ta impreza nie była odpowiednio zabezpieczona. W przypadku tak nośnych wydarzeń ochrona powinna być w pełni profesjonalna. Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca - komentował Pawlikowski.
Co zatem zawiodło? - Na pewno czujność firmy ochroniarskiej. Jej pracownicy powinni reagować natychmiast. Tymczasem widzieliśmy, że 27-latek jeszcze przez kilkadziesiąt sekund chodził po scenie i wykrzykiwał coś do publiczności. Na dodatek obezwładnił go pracownik ekipy technicznej a nie ochroniarskiej. Miałem wrażenie, że panowie bali się podejść do napastnika - ocenia Pawlikowski.
Firmy ochroniarskie nie przywiązują uwagi do szkoleń?
Nasz rozmówca wymienia również inne zaniechanie, jakiego - jego zdaniem - dopuścili się ochroniarze. - Jeżeli na scenie znajduje się VIP, to - osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo - mają obowiązek zwracać szczególną uwagę właśnie na niego i na to, co się wokół niego dzieje. Tej uwagi zabrakło - przekonuje były szef BOR.
REKLAMA
W kontekście wspomnianego ataku pojawia się również pytanie, czy firmy ochroniarskie są w ogóle odpowiednio przygotowywane na tego typu wydarzenia. - Każdy ochroniarz powinien być sprawny fizycznie, intelektualnie oraz uczestniczyć w szkoleniach. Są firmy, które lepiej o nie dbają, a są takie, które oszczędzają i nie przywiązują do szkoleń uwagi - mówił.
Eksperta pytamy też o to, czy politycy niższych szczebli powinni mieć osobistą ochronę. - Jeżeli występują symptomy, że życie tej osoby może być zagrożone, otrzymuje ona pogróżki, to tak. Taką ochronę powinni mieć wówczas np. wiceministrowie. Natomiast jeżeli chodzi o polityków samorządowych, w tym prezydenta czy burmistrz miasta, to odpowiednia byłaby ochrona policji - wyjaśnia Pawlikowski.
Jednym z polityków korzystającym z prywatnej ochrony od wielu lat jest prezes PiS Jarosław Kaczyński. Rocznie na ten cel partia przeznacza około 1,6 miliona złotych. Czy słusznie? - Każda forma zapobiegawcza jest dobra. Ważne, żeby była skuteczna. W przypadku pana prezesa widzimy, że pojawia się hejt, może otrzymywać pogróżki. Ochrona zaś stanowi element prewencyjny - podsumowuje generał.
Klaudia Dadura, PolskieRadio24.pl
REKLAMA
REKLAMA