Australian Open: czesko - japoński finał pań zakończy turniej niespodzianek. Życiowy powrót Kvitowej

Rozstawiona z "czwórką" Japonka Naomi Osaka pokonała w Melbourne czeską tenisistkę Karolinę Pliskovą (7.) 6:2, 4:6, 6:4 i po raz pierwszy zagra w finale Australian Open. Będzie to drugi występ triumfatorki ubiegłorocznego US Open w decydującym meczu Wielkiego Szlema.

2019-01-24, 10:37

Australian Open: czesko - japoński finał pań zakończy turniej niespodzianek. Życiowy powrót Kvitowej

Pliskova w ćwierćfinale wyeliminowała słynną Serenę Williams, będąc w tym spotkaniu w sytuacji właściwie beznadziejnej. W trzecim secie Amerykanka prowadziła już bowiem 5:1 i 40:30. Po tym spotkaniu zastrzegła, że mecz z Japonką nie będzie łatwiejszy i miała rację. 

Półfinał z ich udziałem ze względu na upał w całości toczył się przy zasuniętym dachu. Azjatka, która na otwarcie pokonała Magdę Linette, znana jest z ofensywnego stylu gry i w czwartek dała tego próbkę. Na początku całkowicie zdominowała rywalkę, pewnie zapisując na swoim koncie tę partię. Drugą zaczęła od "breaka", ale Czeszka przebudziła się i od razu odpowiedziała przełamaniem powrotnym. W trzecim gemie druga z zawodniczek odrobiła z nawiązką stratę 0:40. Przy prowadzeniu 4:3 zmarnowała szanse na swoje drugie przełamanie, ale nadrobiła to w ostatnim gemie tej odsłony.



W decydującym secie Osaka cztery razy wybroniła się przed stratą podania, podczas gdy sama wykorzystała przy stanie 1:1 jedyną szansę na "breaka", jaką sama miała. W ostatniej akcji spotkania posłała asa, ale początkowo sędzia liniowy uznał, że piłka była autowa. Azjatka poprosiła o challenge i z rękami złożonymi jak do modlitwy czekała na powtórkę, która potwierdziła, że zdobyła punkt na wagę zwycięstwa w trwającym prawie dwie godziny spotkaniu.

- Można powiedzieć, że spodziewałam się trochę powrotu do gry Karoliny w tym spotkaniu. Nastawiałam się na ciężką walkę. Po drugiej partii powiedziałam do siebie samej, że muszę poprawić swoją grę i starać się ze wszystkich sił. Przy "break pointach" rywalki bałam się przy swoim drugim serwisie. Prosiłam w myślach Boga o pomoc. Jakoś się udało. To chyba kwestia nabytego już doświadczenia. Lubię upał, więc zasunięcie dachu trochę mnie zmartwiło. Gdy widziałam, że wcześniej grano przy otwartym, to pomyślałam "to mój czas, by błyszczeć" - relacjonowała po spotkaniu uśmiechnięta Osaka.



W czwartek wygrała 59. mecz z rzędu, w którym zapisała na swoim koncie inauguracyjnego seta. Poprzednio pozwoliła rywalce odwrócić losy spotkania w... 2016 roku.

Główną bronią Pliskovej jest zazwyczaj serwis, ale tego dnia nie był on jej atutem. Posłała tylko trzy asy przy 15 po stronie rywalki. Druga z tenisistek dominowała też pod względem uderzeń wygrywających, których miała 56, czyli aż o 36 więcej niż Czeszka. Zawodniczki zmierzyły się po raz czwarty w karierze. Bilans jest remisowy.



Osaka, która ma także amerykańskie obywatelstwo, wcześniej w Australian Open dotarła co najwyżej do 1/8 finału. Wynik ten zanotowała w poprzedniej edycji. Jest pierwszą tenisistką z Kraju Kwitnącej Wiśni w czołowej "czwórce" w Melbourne od 25 lat. W 1994 roku dokonała tego Kimiko Date, która zatrzymała się na tym etapie.

21-letnia tenisistka po raz drugi w karierze wystąpiła w półfinale Wielkiego Szlema. Walczy teraz w Melbourne, by zostać 10. w historii triumfatorką dwóch odsłon Wielkiego Szlema z rzędu. Jej seria wygranych meczów w zawodach tej rangi powiększyła się w czwartek do 13.

REKLAMA

Doświadczenie będzie po stronie Czeszki

Starsza o pięć lat Pliskova to finalistka US Open 2016, która po raz trzeci znalazła się w czołowej "czwórce" turnieju tej rangi. Po raz pierwszy zaś dotarła do tego etapu w Melbourne. W dwóch poprzednich edycjach zatrzymała się rundę wcześniej.

Będąca dwukrotną triumfatorką Wimbledonu Kvitova w czwartek wyeliminowała Amerykankę Danielle Collins 7:6 (7-2), 6:0. 28-letnia Czeszka nigdy wcześniej nie zmierzyła się z Osaką. Stawką ich finałowego pojedynku w Melbourne - poza tytułem - będzie także debiut w roli liderki rankingu WTA w poniedziałkowym notowaniu.

ozstawiona z "ósemką" Petra Kvitova pokonała największą niespodziankę turnieju - Amerykankę Danielle Collins 7:6 (7-2), 6:0 w półfinale tenisowego Australian Open. Czeszka w finale wielkoszlemowej imprezy zagra po pięciu latach, a w Melbourne po raz pierwszy.

Czwartkowa konfrontacja tych zawodniczek nie była aż tak zacięta jak ich pierwszy pojedynek w karierze, który miał miejsce... 1 stycznia. Kvitova wygrała wówczas w pierwszej rundzie turnieju WTA w Brisbane w trzech setach, z czego dwa zakończyły się tie-breakami. 



W Melbourne tylko pierwsza partia przyniosła emocje. Czeszka co prawda jako pierwsza straciła podanie, ale od razu zanotowała przełamanie powrotne. Przy stanie 4:4 spotkanie zostało przerwane. Zgodnie z obowiązującymi od tego roku przepisami, upał był na tyle duży, że zdecydowano się na zamknięcie dachu na korcie centralnym. Po wznowieniu rywalizacji jeszcze chwilę trwała walka "gem za gem". W tie-breaku zaś sytuację kontrolowała już faworytka. 

Drugi set był zupełnie bez historii - była wiceliderka światowego rankingu nie pozwoliła 35. w tym zestawieniu Collins nawet na wygranie honorowego gema. Kvitova była wyraźnie rozluźniona i popisywała się wszechstronną, urozmaiconą grą.

Czeszka, która tuż przed przylotem do Melbourne wygrała turniej WTA w Sydney, dotychczas dwukrotnie wystąpiła w decydującym spotkaniu wielkoszlemowej imprezy i oba zakończyły się jej sukcesem. 28-latka ma w dorobku dwa triumfy w Wimbledonie - z 2011 i 2014 roku.

Jej najlepszym wynikiem w Australian Open był dotychczas półfinał siedem lat temu. W tegorocznej edycji w drodze do finału nie straciła nawet seta.

Na przebieg kariery Kvitovej w ostatnich latach duży wpływ miała napaść, której ofiarą padła w swoim domu w Czechach w grudniu 2016 roku. Włamywacz zranił ją nożem, uszkadzając ścięgna i nerwy w lewej dłoni, w której tenisistka trzyma rakietę. Do rywalizacji wróciła pod koniec maja 2017 roku i mozolnie odbudowywała karierę.

- Ten awans do finału, po tym, co się stało w 2016 roku, znaczy dla mnie bardzo dużo. Zasunięcie dziś dachu ucieszyło mnie zaś jeszcze bardziej niż entuzjastycznie reagujących na to kibiców. Lubię grać w halowych warunkach. To mi nieco pomogło - oceniła czeska tenisistka.

Czeszka o trzeci tytuł w zawodach tej rangi zagra w sobotę z rozstawioną z "czwórką" Japonką Naomi Osaką lub swoją rodaczką Karoliną Pliskovą (7.).

W poprzedniej edycji zmagań w Melbourne Kvitova przegrała mecz otwarcia. Duży zastrzyk punktów i porażki na wczesnym etapie zmagań kilku czołowych tenisistek sprawiły, że ma szansę zadebiutować w roli liderki w kolejnym notowaniu rankingu WTA.



Collins odniosła niespodziewanie duży sukces, bowiem debiutowała w głównej drabince Australian Open. Wszystkich pięć wcześniejszych podejść do zasadniczej części zmagań w Wielkim Szlemie kończyła na pierwszym meczu. W drodze do półfinału w Melbourne pokonała cztery rozstawione rywalki, w tym w 1/8 finału wiceliderkę światowej listy Niemkę polskiego pochodzenia Angelique Kerber.

Wyczyn 25-letniej reprezentantki Stanów Zjednoczonych robi wrażenie. Urodzona i mieszkająca w St. Petersburgu na Florydzie zawodniczka trzy lata temu skończyła studia dziennikarskie, a jej cały wcześniejszy tenisowy dorobek to dwa tytuły wywalczone w rozgrywkach... uczelnianych. Późno, dopiero w 2017 roku, wkroczyła do zawodowej rywalizacji. Przed startem w Australian Open zarobiła na korcie łącznie niecały milion dolarów. Za wynik uzyskany w tym turnieju dostanie czek na dwie trzecie tej sumy, bo ok. 660 tys. USD

HB

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej